Maciej Sawicki - fot. weszlo.com
REKLAMA

Sawicki sekretarzem generalnym PZPN

Fumen, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Podczas środowego posiedzenia zarządu PZPN ogłoszono, iż nowym sekretarzem generalnym będzie Maciej Sawicki. Były piłkarz Legii w wieku 24 lat zawiesił buty na kołku i postanowił realizować się w innych dziedzinach życia. W obszernej rozmowie z portalem Weszło.com sięga pamięcią do czasów, kiedy reprezentował barwy klubu z Łazienkowskiej.

"Piłkarzem byłem przeciętnym. Nie widziałem szansy na to, by moja kariera była taka, jakiej oczekiwałem. Nie rokowałem na tyle dobrze, by grać w dorosłej reprezentacji albo być wyróżniającym się zawodnikiem pierwszoligowych klubów, a tak naprawdę tylko to mnie interesowało. W końcu uznałem, że jeśli mam robić coś w życiu przeciętnie i być w kolejnych klubach tylko uzupełnieniem składu, zapchajdziurą, to wolę w porę zakończyć ten etap i coś zmienić, znaleźć nową ścieżkę. Właśnie dlatego mając 24 lata postanowiłem, że przestaję zawodowo grać w piłkę" - wyjaśnia.

"Decyzja nie była pochopna. Nie obudziłem się rano i w jednej chwili nie stwierdziłem, że kończę z tym, co robiłem przez wszystkie poprzednie lata. Dojrzewało to we mnie z czasem. Nienawidzę być przeciętny" - dodaje Sawicki, które jednocześnie podkreśla, iż nie żałuje obranej drogi.

W pierwszym zespole Legii w latach 1998-2000 zanotował 23 mecze, w których zdobył łącznie 5 bramek. Następnie trafił do Stomilu na jeden rok, po czym wrócił do Warszawy, gdzie grał w rezerwach. "Z Legii bardzo miło wspominam Jacka Zielińskiego, jako osobę, która trzymała cały zespół w ryzach. W rezerwach zagraliśmy sporo meczów z Arturem Borucem, z Marcinem Rosłoniem. Z Rafałem Dębińskim często dzieliliśmy pokój. Jednak kiedy wszedłem do branży biznesowej, te kontakty się pourywały. Brakowało czasu" - opowiada.

Maciej Sawicki był świadom swoich braków. "Niestety, nie miałem wielu innych cech, które pozwoliłyby mi wskoczyć na naprawdę wysoki poziom. Brakowało mi przede wszystkim szybkości. Mogłem biegać w jednym tempie nawet trzy godziny, ale nie miałem boiskowej dynamiki, która jest dziś w futbolu niezbędna" - dodaje.

Gdy okazało się, że urodzony w Pruszkowie piłkarz nie zrobi furory w barwach Legii, zdecydował się spróbować szczęścia w Stomilu Olsztyn oraz Koronie Kielce. "Gdyby chodziło mi tylko o pieniądze, pewnie zostałbym w Legii, z którą miałem jeszcze kontrakt i zarabiałbym więcej niż w Olsztynie. Zwłaszcza, że ja przecież jestem chłopakiem z Warszawy i gdybym miał wspomnieć najprzyjemniejszy moment w karierze, to powiedziałby, że był to mój debiut, w meczu z Pogonią Szczecin, gdy zdobyłem gola. Ale na dłuższą metę nie interesowała mnie ławka w dobrym klubie, nawet w Legii, w której gra była moim dziecięcym marzeniem. Odszedłem tylko po to, żeby zacząć grać regularnie. Pech polegał na tym, że choć w Stomilu faktycznie grałem, to drużyna znacznie częściej broniła się niż atakowała. A ja, niestety, byłem typem napastnika, który żył z podań. W końcu odszedłem do Korony, ale to był już tylko epizod, niecałe pół roku" - kończy Maciej Sawicki, który w ostatnich latach grywał w A-klasowym Anprelu Nowa Wieś. Dzisiaj został sekretarzem generalnym w PZPN.

Cały wywiad przeczytacie tutaj

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.