REKLAMA

Plusy i minusy po rewanżu ze Steauą Bukareszt

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Trudno ocenić grę legionistów w tym spotkaniu. Na pewno, jako drużyna jesteśmy słabsi. Również na kluczowych pozycjach w środku pola, czy w ataku mamy gorszych piłkarzy, ale nie sposób powiedzieć, jak byśmy oceniali grę mistrzów Polski, gdyby nie fatalny początek i dwie stracone bramki. Spotkanie zostało jednak szybko ustawione, a Rumuni umiejętnie grali wynikiem. Postawę naszych zawodników zaś zdeterminowała konieczność jego gonienia.

fot. Legionisci.com„Szkoda, że nie mamy więcej Radoviciów i Koseckich w składzie” dało się słyszeć po meczu. I to prawda. Jakub Kosecki i Miroslav Radović byli wczoraj naszymi najlepszymi zawodnikami. „Kosa” przez cały mecz grał, jak natchniony. Mimo, że goście zwrócili na niego baczną uwagę i był pieczołowicie pilnowany, to trudno im było go powstrzymać. Kuba często urywał się przeciwnikom, skutecznie dryblował, imponował dynamiką i szybkością, ale nie miał jednak z kim pograć w ofensywie. Brakowało też dokładności. Duże brawa dla Koseckiego za ambicję, wspaniale walczył w obronie. Natomiast „Rado”, podobnie, jak w meczu w Bukareszcie, wziął na siebie ciężar gry, dobrze prowadził ataki zespołu, był jego liderem. Strzelił bramkę po akcji, którą sam rozpoczął. Jemu także doskwierał brak wsparcia kolegów. Takiego Radovicia chcielibyśmy oglądać znacznie częściej i takiego potrzebujemy.

Dobre zawody rozegrał Jakub Wawrzyniak. W obronie nie dał tym razem pograć Popie, a i wielokrotnie wspierał ataki. To po jego świetnym dośrodkowaniu „Rado” głową strzelił gola kontaktowego. Tak trzymać Kuba!

Nie zawiodła również para stoperów Jakub Rzeźniczak i Dossa Junior. Obaj dobrze ze sobą współpracowali i asekurowali wzajemnie. Niektórzy dziennikarze czepiają się Dossy za sytuację, po której padł drugi gol. Tymczasem była to akcja 3 na 2 i Portugalczyk robił, co mógł, musiał ryzykować i został wyprowadzony w pole. Poza tym nie miał większych problemów z przeciwnikami, mądrze się ustawiał i był skuteczny przy odbiorze piłki. „Rzeźnik” parokrotnie na początku dał się łatwo ograć, ale potem grał z dużym zębem, bardzo nieustępliwie, w efekcie czego często faulował i zarobił żółtą kartkę. Natomiast po przerwie grał już bardziej ofensywnie i w ostatniej akcji meczu zdobył wyrównującą bramkę.

Pretensji nie można też mieć do Dusana Kuciaka. Przy pierwszym golu był bez szans, przy drugim zabrakło mu odrobiny szczęścia, ale i tak zrobił wszystko, co mógł. Tym razem nie uratował skóry drużynie. Niemniej jednak nie zawiódł.

fot. Legionisci.comReszta zawodników właściwie zawiodła. Bardzo starał się Ivica Vrdoljak, ale dopiero od 10 minuty. Wcześniej zdążył zawalić gola i jego szaleńcza walka niewiele pomogła, tym bardziej, że nie szła za tym jakość gry. Ivo jest w słabej formie i im szybciej sam do tego dojdzie, tym lepiej dla niego.

Znów bezbarwne spotkanie rozegrał Marek Saganowski, który był dobrze pilnowany przez obrońców i niemal całkowicie odcięty od podań. Gdy już je dostawał, to nie potrafił utrzymać się przy piłce, tracił ją albo niecelnie podawał.

Również Michał Kucharczyk ponownie zawiódł. Jeszcze w I połowie nieudane zagrania przeplatał udanymi (m. in. strzelił gola ze spalonego). Wraz z Bereszyńskim pogubili się w ustawieniu („Bereś” przesunął się do linii, a jego miejsce bliżej środka powinien był zająć „Kucharz”) podczas akcji, po której padł pierwszy gol dla gości. Po przerwie były już niemal wyłącznie te pierwsze. „Kucharz” głównie tracił futbolówkę, podejmował złe decyzje, wśród których szczytem było długie wrzucanie piłki z autu w pole karne Rumunów, w sytuacji, gdy „Sagana” krył Szukała, a poza nim w „szesnastce” był jeszcze tylko Radović i czterech innych przeciwników. Trudno znaleźć tu inne określenie niż głupota.

Bartosz Bereszyński zaś starał się współpracować z Kucharczykiem, ale dawało to słabiutki efekt. „Bereś” ma problemy ze zdrowiem i już ok. 60 min. wyglądał, jakby miał zaraz paść. Walczył ambitnie w ofensywie, ale efektów nie było żadnych, a za to parokrotnie nie nadążył z powrotem.

Kolejny mecz w pucharach położył Dominik Furman. Po wyjazdowych spotkaniach z The New Saints i Molde, „Furmik” zagrał fatalnie w Warszawie przeciwko Rumunom. W skrócie: łatwo ograny przy pierwszym golu, niedokładny, zagubiony, spóźniony, bez pomysłu i z beznadziejnie wykonywanymi stałymi fragmentami. Wszystko jednak przed nim, niech zbiera doświadczenia. Oby z pożytkiem dla Legii. Mały plus za dobry strzał lewą nogą z dystansu w końcówce I połowy.

Zmiennicy

Henrik Ojamaa - wszedł bardzo nabuzowany z dużą ochotą na grę. Przykryty jednak czapką przez ekipę z Bukaresztu. Niemniej, próbował, starał się, walczył.

Michał Żyro - Furman zszedł i równie dobrze mógł nikt nie wchodzić. Kompletnie niewidoczny.

Patryk Mikita - grał zbyt krótko, by opisać jego występ. Nie wyróżnił się.

Średnia ocen redakcji legioniści.com

Jakub Kosecki – 4,3
Miroslav Radović – 4,3
Jakub Wawrzyniak – 4,0
Dusan Kuciak – 3,5
Jakub Rzeźniczak – 3,5
Dossa Junior – 3,2
Marek Saganowski – 3,0
Bartosz Bereszyński – 2,7
Michał Kucharczyk – 2,5
Ivica Vrdoljak – 2,3
Dominik Furman – 2,1

Zmiennicy:
Henrik Ojamaa – 3,1
Patryk Mikita – 2,8
Michał Żyro – 1,7

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


OCEŃ ZAWODNIKÓW LEGII


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.