fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 12. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po wzniesieniu się na wyższy poziom footballu podczas przerwy na reprezentację, nieuchronnie przyszedł moment zderzenia się z naszą szarą ligową rzeczywistością. Już pierwszy mecz wystarczył by stwierdzić, że to zderzenie będzie czołowe. Przedstawiamy podsumowanie 12. kolejki zmagań naszych krajowych wirtuozów.

Lechia Gdańsk 1-1 Górnik Zabrze

Górnik to bardzo ciekawa drużyna. Jak bramki strzelić nie powinni to trafią, natomiast kiedy sytuacja do zdobycia gola jest doskonała, to za nic im się ta sztuka nie uda. Goście w pierwszej połowie przeprowadzili dobrą akcję prawą flanką, dograli w pole karne do Macieja Korzyma, który przyjęcie zanotował co najwyżej urodzinowe i wydawałoby się, że szansa na prowadzenie nieodwołalnie odeszła. Nic z tego, choć Korzym bardzo piłki opanować nie chciał, to ta uczepiła się go jak rzep psiego ogona i piłkarzowi Górnika nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do bramki. Gospodarze wyrównali po naprawdę niezłej akcji (nie ma więc sensu o tym pisać) natomiast na uwagę zdecydowanie zasługuje 47. minuta meczu i rzut karny w (nie)wykonaniu Mariusza Magiery. Mieć do bramki 11 metrów i uderzyć tyle samo nad nią – to naprawdę zasługuje na wyrazy uznania.

Magiera z karnego trafia w dach stadionu


Śląsk Wrocław 0-1 Korona Kielce

Korona wygrała ten mecz 1-0, choć gdyby piłkarze z Kielc wbili Śląskowi i 4 bramki, to nikt nie mógłby mieć pretensji. Pretensje mieli jednak zawodnicy Śląska, z powodu podyktowania rzutu karnego dla gości za zagranie piłki ręką przez Flavio Paixao. Bądźcie pewni, że gdyby to Legia zarobiła „jedenastkę” po takim zagraniu, to znów odżyłby piłkarski Smoleńsk, latałyby mikrofony, a dzieci w Poznaniu pisałyby na ten temat wypracowania przez 2 miesiące. Tutaj jednak wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego, stwierdzając, że ręka to ręka i skupili się na meczu. O ile na meczu rzeczywiście byli skoncentrowani (akcji z jednej i z drugiej strony było na pęczki), o tyle na treningu przez dwa tygodnie żadna ze stron nie przerobiła dość istotnego w footballu elementu – wykończenia. Nasi krajowi wirtuozi po raz kolejny udowodnili, że setkę najlepiej wykorzystują w barze. Sam na sam, pusta bramka, czy dobitka z 5 metrów to rzeczy, które śmieszą już polskiego gracza. W bramkę każdy głupi by trafił, ale uderzyć w poprzeczkę, słupek, zawodnika stojącego na linii albo kibica w 34 rzędzie to już wyższa szkoła jazdy. 17 strzałów, a piłka do bramki wpada po rzucie karnym. I już wiesz, że jesteś w Polsce.


Kokoszka & Sierpina Show

Podbeskidzie Bielsko Biała 2-2 Piast Gliwice

Mimo szczerej sympatii do BKS-u Stal Bielsko-Biała, to wczoraj chyba wszyscy kibice "Wojskowych" trzymali kciuki za rywali naszych braci po szalu. I mogło być naprawdę pięknie – Piast grał bowiem klasyczną padaczkę – jednak wykorzystywanie swoich szans przecież nie leży w ekstraklasowej naturze. Podbeskidzie strzela bramkę, po to, żeby za chwilę sprokurować rzut karny, który "Piastunki" wykorzystują. Mateusz Możdżeń strzela gola stadiony świata (bramka naprawdę piękna, ale jeśli liczycie na jej powtórkę to pomyliliście artykuły), a Kuba Kowalski... no chłopak na bank ogląda kartofliska.tv.

Kowalski obdarowuje Piasta karnym

Górnik Łęczna 3-2 Jagiellonia

Nie wiem co się stało z tą naszą ligą, bo w drugim meczu z rzędu padła bramka, której nie powstydziłby się Kazimierz Deyna. Grzegorz Piesio uderzył tak, że można by poddać pod wątpliwość sens moich materiałów. Te niepokojące objawy podwyższenia poziomu rozgrywek na szczęście zażegnali piłkarze Górnika Łęczna. Najpierw Leandro smutno się zrobiło, że ta Jaga jakoś słabo gra, że jej piłkarze jacyś tacy smutni i podarował bramkę na osłodę Przemysławowi Frankowskiemu. Potem Silvio Rodić minął się z futbolówką oraz powołaniem po strzale Grzelczaka i gospodarze do końca mogliby drżeć o wynik. Mogliby, gdyby Jagiellonia chociaż próbowała grać w piłkę. A tak "Zielono-Czarni" nadal wjeżdżali w pole karne Drągowskiego jak jastrząb w kurnik i wynik ładnym strzałem po ziemi ustalił Grzegorz Bonin. Trzecia porażka z rzędu Jagiellonii – to co, jakaś ogólnopolska zrzutka na whiskey dla trenera Probierza?


Leandro asystuje przy bramce Frankowskiego

Rodić gra w piłka parzy

Lech Poznań 2-2 Ruch Chorzów

Złośliwi twierdzą, że w Chorzowie zarząd jest cierpliwy – trener Fornalik nie stracił bowiem posady po zremisowaniu wygranego meczu z ostatnim zespołem tabeli. Lech zrobił jednak duże postępy. Z Cracovią stracił bramkę w 39. sekundzie, z Ruchem dopiero w 44. Strzelił także dwie bramki, które coś tam mu dały. Trafienie Pawłowskiego na 1-2 to chyba zadośćuczynienie za centrostrzał Tomasza Brzyskiego sprzed roku. Pomocnik Lecha popatrzył na ustawienie partnerów, kopnął piłkę i szczerze zdziwił się ze strzelenia bramki. Gol numer dwa to pinball na światowym poziomie. Piłka sama sobie wybierała kogo ma trafić i na końcu znalazła się pod nogami Kamińskiego, a ten musiałby być inwalidą drugiej grupy, żeby futbolówki nie wsadzić do bramki. Goście za to strzelali tak samo. Dośrodkowanie, Stępiński, gol. Oprócz jakiejś koncepcji w strzelaniu goli, chorzowianie różnili się od Lecha jednym zasadniczym elementem – cieszyli się po bramkach. Poniżej szczera radość Stępińskiego i moim zdaniem najlepszy obrazek meczu. Zwróćcie uwagę na dwóch panów stojących na schodach za bramką, którzy dopiero co wchodzili na stadion...

Nagły odwrót kibiców Lecha

Wisła Kraków 0-0 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Mecz bezbramkowy mógł mieć dwa oblicza. Albo był równie ciekawy jak 2775 odcinek „Klanu”, albo dostarczył mi mnóstwo pożywki do artykułu. Tym razem to opcja numer dwa. Dryblujący przed bramką Radek Cierzniak, nietrafiający do pustej Babiarz, pudłujący z 5 metrów Brożek – to najlepsi drugoplanowi aktorzy widowiska przy Reymonta. Ale główna rola była tylko jedna. Książę Pudłowania, Król Uderzeń w Porzeczki, Cesarz Strzałów nad Bramką – Wilde Donald Guerrier!

Guerrier zdobywa babola kolejki

Nemanja Nikolić 3-1 Cracovia Kraków

Golleador, dominator, armata, czołg – Nemanja Nikolić. Japończycy przed atakiem krzyczeli „Tora, tora, tora!”, my możemy krzyczeć „Niko, Niko, Niko!” Serb z węgierskim paszportem był nie do zatrzymania, nie do zatrzymania był także Tomasz Jodłowiec. Tomek niczym giermek broń rycerzowi dostarczał Nikoliciowi piłek, z którymi ten dokładnie wiedział co zrobić. Z tego meczu akurat śmiać się nie będziemy. Wszyscy wstańmy i głośno bijmy brawo – w Warszawie wybuchła (Ne)mania.

Trzy razy Nikolić

Pogoń Szczecin 0-0 Zagłębie Lubin

Jeśli myślicie, że ten mecz był tak nudny jak wskazuje wynik to mylicie się, bo był nudny jeszcze bardziej. Biorąc pod uwagę atrakcyjność widowiska w Szczecinie, poważnie rozważam obejrzenie tego 2775 odcinka "Klanu". Nie działo się absolutnie nic godnego uwagi. Brak pomysłu na grę, brak jakiejkolwiek koncepcji, nawet żadnego babola, żeby wyciąć do skrótu. Zero absolutne, −273°C.

Mem kolejki:


A w przyszłym sezonie...

Posted by Ekstraklasa Trolls on 17 październik 2015


Wpis kolejki:
fot. Ekstraklasa Trolls

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.