Media o meczu z Piastem
Tylko jeden punkt zdobyła Legia na pożegnanie swojego stadionu w 2015 roku. W niedzielny wieczór gracze Stanisława Czerczesowa zaledwie zremisowali z Piastem Gliwice i nie wykorzystali szansy na zmniejszenie do niego straty w tabeli. Legioniści tego dnia po raz kolejny rozczarowali swoich kibiców, prezentując na boisku bardzo prymitywny futbol. Zapraszamy do zapoznania się z opiniami mediów po tym pojedynku.
Wirtualna Polska: Piast nie daje się na Legii i jest mistrzem jesieni!
Czerczesow po raz kolejny posadził na ławce Aleksandara Prijovicia i ten po raz kolejny dał dobrą zmianę. Napastnik w ostatnich trzech meczach, w których wchodził z ławki, zdobył trzy bramki i miał asystę. W niedzielę pojawił się na boisku po godzinie gry i Legia wyszła zaraz na prowadzenia.
Onet.pl: Piast Gliwice nie podbił stolicy, remis z Legią Warszawa w meczu na szczycie
Pewność siebie kibiców Piasta po pierwszej połowie okazała się uzasadniona, bo to goście sprawiali lepsze wrażenie. Legia nie potrafiła przytrzymać piłki, więc wicemistrzowie Polski oddali inicjatywę Piastowi i nastawiali się na kontry. To rzadko oglądany obrazek w meczach ligowych. Łatwość, z jaką goście przedostawali się w pole karne Legii, musiała martwić trenera Czerczesowa.
Sport.pl: Remis na szczycie. Piast potwierdził swoją siłę w meczu z Legią
Słaba pierwsza połowa, szarpanina w drugiej. W hitowym meczu 20. kolejki ekstraklasy Legii zremisowała z Piastem Gliwice (1:1). Lider ekstraklasy nie przestraszył się legionistów i potwierdził, że nie przoduje w tabeli przypadkowo. Obie drużyny w tabeli dzieli wciąż pięć punktów.
Przegląd Sportowy: Historyczny wyczyn Piasta. Legia zremisowała z liderem. Nikolić rozczarowany: powinien być rzut karny
Hit ekstraklasy z pewnością nie zachwycił, a raczej rozczarował. Dobrze, że trenerzy zdecydowali się na zmiany, bo Aleksandar Prijović i Gerard Badia rozruszali to senne widowisko. Szwajcar zanotował kluczowe podanie przy golu dla Legii, Hiszpan wyrównał. Widać było, że Legia cierpi na boisku, grając już 37. spotkanie w tym sezonie, a Piast wrócił na Śląsk z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Obronił 5-punktową przewagę, zdobył pierwszy, historyczny punkt przy Łazienkowskiej, zimę spędzi na pozycji lidera, a dodatkowo ma lepszy bilans spotkań bezpośrednich z legionistami.
Weszło: Piast dopiął swego, ale... panowie, nie tak to miało wyglądać
Napompowaliśmy ten balonik w zasadzie do granic możliwość. Miał być szlagier, miał być hit, piłkarze Piasta i Legii mieli zaprezentować najlepszą w możliwych wizytówek Ekstraklasy. Taką, którą można dać osobie, która na co dzień żyje poważniejszymi rozgrywkami i powiedzieć jej przy tym: „bądźmy w stałym kontakcie, wpadaj częściej”. No nie udało się – zamiast eleganckiej wizytówki, był zwykły kawałek papieru, który ekstraklasowy laik schowa tylko głęboko w portfelu i raczej szybko go ponownie nie zobaczymy.
Piłka Nożna: Dzisiaj w Warszawie rozegrane zostało spotkanie na szczycie Ekstraklasy. Legia podejmowała sensacyjnego lidera - zespół Piasta Gliwice. W stolicy oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie, które zakończyło się podziałem punktów.
Przed rozpoczęciem sezonu chyba nikt nie spodziewał się tego, że starcie Legii z Piastem będzie tak ważne. Gliwicka drużyna od początku tego sezonu spisywała się fenomenalnie i do dzisiejszego meczu przystępowała na pozycji lidera. Piast miał pięć punktów przewagi nad wiceliderem - Legią.
Smutne jest to, że bardziej emocjonuje mnie finał Masterchefa od meczu Legii...
— maciek90 (@maciek90legia) grudzień 13, 2015
Czerczesow komediową konferencją przysłania słabiutką grę zespołu. Znowu. Teraz o redaktorze, który spał w szkole na historii.
— Michał Zachodny (@mzachodny) grudzień 13, 2015
25 tysięcy ludzi znowu dało się nabrać.
— Tomek S (@TomekSaxx) grudzień 13, 2015
Jednak urwała Legia punkt liderowi. A znajomi z Gliwic mi nie wierzyli
— Rafał Stec (@RafalStec) grudzień 13, 2015
Dobry wynik Legii. Łatwiej się będzie w barze po piwo dopchać.
— Kartofliska.pl (@kartofliska) grudzień 13, 2015
Czas na wstydliwe wyznanie: uważam, że Prijović jest naprawdę niezły.
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) grudzień 13, 2015