Besnik Hasi - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 5. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Z Ekstraklasą jest jak z alkoholem – najpierw obiecujemy sobie, że to ostatni raz, robi nam się niedobrze od samego patrzenia, ale z czasem i tak dochodzimy do wniosku, że jedna mała kolejka jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Zapraszamy zatem na podsumowanie 5. kolejki, która mimo wszystko zaszkodziła nam wszystkim.

Gdańsk 3-2 Korona Kielce
Korona w tym sezonie na wyjeździe jeszcze nie zwyciężyła, więc jej piłkarze zdecydowali się kontynuować nowo powstałą tradycję i już od 19 minuty pozwolili wygrywać Lechii. Na taki obrót spraw nie chciał pozwolić kapitan gości i kilka minut przed przerwą sam trafił do siatki. Kłopot w tym, że Radek Dejmek pomylił strony boiska, wobec czego gospodarze cieszyli się dwubramkowym prowadzeniem. Błąd czeskiego wojownika postanowił naprawić Mateusz Możdżeń, bo pomocnik trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. 20 minut przed końcem wyrównał Diaw i pewnie tak by się to widowisko skończyło, ale Dejmek był niesamowicie rozochocony do strzelania goli i pokusił się o kolejną próbę. Niestety także tym razem kłopot sprawiło mu rozmieszczenie stron na boisku, dzięki czemu jego uderzenie w kierunku własnej bramki wykończył Grzegorz Kuświk. Widzieliście kiedyś żeby kapitan tak pogrążał swój zespół? A no tak, przecież widujecie to na co dzień.

VIDEO: Kapitan, lider, legenda – Radek Dejmek

Lech Poznań 2-1 Cracovia Kraków
Nic nie może przecież wiecznie trwać, a seria Lecha bez punktów trwałaby pewnie nadal, no ale od czego ma się przyjaciół. Cracovia uznawszy, że 7 jest większe niż 1, postanowiła pozwolić znajomym z Poznania zgarnąć pierwszy w sezonie komplet oczek. „Pasy” delikatnie starały się zasugerować gospodarzom, żeby ci spokojnie atakowali, a oni krzywdy im nie zrobią. Delikatność była jednak w tym przypadku niewskazana, bo „Pyry” nie zauważyłyby sugestii nawet gdyby ta zbiegła z trybun i kopnęła ich w sam środek tyłka. Piłkarze „Kolejorza” cechowali się domyślnością labradora, więc Krakowiacy po prostu stanęli na boisku i powiedzieli: no strzelajcie. Przemówiło to w końcu do wyobraźni piłkarzy Lecha i ci nareszcie zaczęli kopać do bramki. Prowadzenie dał im zupełnie niepilnowany Bednarek, ale nie był to pewny wynik, wobec czego goście postanowili zrobić już absolutnie wszystko by przypadkiem nie skrzywdzić „Kolejorza” i przy golu na 2-0 z uśmiechem na ustach wypuścili gospodarzy dwóch na bramkarza. Zawodnikom Cracovii takie podkładanie się zaczęło już sprawiać ból, więc w celu rozprostowania kości strzelili gola kontaktowego. Lech małymi kroczkami rusza do przodu – tydzień temu był pierwszy gol w sezonie, w piątek pierwsze zwycięstwo. No, no, lecą na mistrza jak nic.

VIDEO: Cracovia pomaga Lechowi w kontrataku

Arka Gdynia 2-0 Śląsk Wrocław
Piłkarze z Wrocławia postanowili przeprowadzić eksperyment, czy da się wygrać mecz nie strzelając na bramkę. Ku ich wielkiemu zdziwieniu okazało się, że raczej nie. Zawodnicy Arki widząc, że jedyne co strzelało w szeregach Śląska to ch... ich kibiców, doszli do wniosku, że to znakomita okazja by samemu pokopać trochę w stronę bramki. Szybko z „jedenastki” trafił da Silva, później „Arkowcy” kręcili już piłkarzami gości jak karuzelą i kolejne gole były tylko kwestią czasu. Czas przyszedł już po godzinie, kiedy Szwoch asystował przy bramce da Silvy, jednak arbiter okazał się empatią w stosunku do cierpiącego Śląska i gola nie uznał, licząc na to, że przyjezdni podejmą walkę. Niestety jedyna walka jaką stoczyli goście to ta o miejsce pod prysznicem po meczu, więc gospodarze postawili kropkę nad „i”. Nie była to jednak byle jaka kropka. Jeśli tęskniliście za starym dobrym Mariuszem Pawełkiem, to ten puszczając gola na 2-0 pokazał, że czuje się wybornie.

VIDEO: Mariusz Pawełek znów czaruje swą grą

Górnik Łęczna 1-0 Legia Warszawa
„Trzeba być na skraju inwalidztwa żeby przegrać z Górnikiem Łęczna po golu Ubiparipa” - napisał Krzysztof Stanowski. Przesadził, bo z „Wojskowymi” w obecnej formie wygrałaby nawet drużyna poruszająca się na wózkach inwalidzkich (oczywiście na wózkach sportowych, żeby nie było, że obrażam Legię). Przegrać z Łęczną było wyzwaniem o nie lada trudności. No bo jak tu dostać w dupę od zespołu, który na koncie zgromadził dotychczas 1 punkt? - zastanawiali się legioniści. Za realizację tego zadania postanowił zabrać się nasz obrońca stulecia, który najpierw dokonał sztuki asystowania Śpiączce wybiciem, a potem dał sobie założyć siatkę leżąc. Arkadiusz Malarz w bramce nie dwoił się i troił, a raczej rozmnażał przez pączkowanie, ale rewelacyjna postawa golkipera zamiast zainspirować kolegów do działania, sprawiła, że stwierdzili, iż Arcadio zatrzyma wszystko. No i zonk, bo jak obrońca stulecia nie trzyma krycia na piątym metrze, to nawet Ubiparip może sobie strzelić gola. Nie ma co, nasz albański wirtuoz trenerki radzi sobie tak świetnie, że z powodzeniem może go zastąpić nawet Popek.

VIDEO: Obrońca stulecia przykładem futbolowych cnót

Pogoń Szczecin 5-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Przegrać mecz nie grając zupełnie nic to żaden wyczyn, ale dostać pięciobramkowy oklep tocząc równą walkę to już bardzo duże osiągnięcie. Do przerwy było tylko 1-0 i Termalica śmiało mogła pokusić się o jakieś punkty. Za to po przerwie mecz z Pogonią w wykonaniu piłkarzy z Niecieczy przypominał kłótnię z kobietą – oni podawali argumenty, ona raz po raz waliła ich po twarzy. Kiedy było już 3-0, Dariusz Trela postanowił, że z frajerami grać nie będzie i przestał podejmować jakiekolwiek interwencje. Przyniosło to efekt w postaci kolejnych dwóch trafień na korzyść gospodarzy i „Słoniki” w jednym meczu zaliczyły połowę straconych goli w sezonie. Plon w Niecieczy był więc wyjątkowo obfity.

VIDEO: Dariusz Trela nie gra z frajerami

Piast Gliwice 0-0 Zagłębie Lubin
Meczów 0-0 powinno ustawowo się zakazać. Poziom Ekstraklasy to i tak pion, a kiedy na tym padole nędzy i rozpaczy nie ma nawet goli, wówczas spotkania najzwyczajniej nie da się oglądać. Zaczęło się nawet obiecująco, bo już na początku meczu Szmatuła odbił strzał przewrotką. Potem Polacek sparował potężne uderzenie z dystansu, ale po tych ewolucjach piłkarze zgodnie uznali, że kibicom wrażeń już wystarczy i zaprzestali jakichkolwiek prób ataków. Wicemistrz Polski formą cały czas próbuje naśladować mistrza.

VIDEO: Teatr w Gliwicach przedstawia dramat

Wisła Kraków 1-2 Ruch Chorzów
Początki w relacjach mogą być burzliwe, a nowe uczucie jakie rozgorzało pomiędzy fanami Wisły i Ruchu jest tego doskonałym przykładem. „Biała Gwiazda” postanowiła szybko przejąć inicjatywę w związku i wyszła na prowadzenie już w 5 minucie. Z każdą kolejną chwilą stawała się prawdziwą heterą, bo jej wybranek nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Ruch nie zamierzał jednak wchodzić pod pantofel i Stępiński wyrównał stan rywalizacji. Nie spodobało się to silnej i niezależnej kobiecie, która zaczęła naciskać jeszcze mocniej. Wisła sobie naciskała, a Ruch uznał, że ta już się nakrzyczała i jednym precyzyjnym uderzeniem Oleksego posłał jej cios prosto między oczy. Bolało tym bardziej, że gość nie ograniczył się tylko do podbicia oka, ale z całej siły cisnął nową partnerką prosto na dno tabeli. Przemoc domowa to patologia, więc w Krakowie z pewnością świetnie się zaaklimatyzuje. Warto zwrócić uwagę na to w jaki sposób Wisła znalazła się na zaszczytnym 1 miejscu. Odpowiedź jest prosta: Miśkiewicz. Michał Miśkiewicz.

VIDEO: Kopanina w polu karnym Wisły na absolutnie najwyższym poziomie

Wisła Płock 1-0 Jagiellonia Białystok
Jagiellonia miała szansę ponownie wspiąć się na fotel lidera, więc było jasne, że piłkarze najwybitniejszego trenera we wszechświecie i okolicach temu zadaniu nie podołają. Już w 26 minucie z boiska zszedł Vasiljew, a wraz z nim jakakolwiek koncepcja „Jagi” na grę. Koncepcji nie miała również i Wisła, ale nie była ona do niczego potrzebna, bo goście bramkę strzelili sobie sami. Po dośrodkowaniu Furmana w pole karne zawodnicy pomylili piłkę z granatem i wszyscy jak jeden mąż starali się uniknąć z nią jakiegokolwiek kontaktu. Wreszcie Łukasz Burliga spostrzegł, że to przecież tylko zwykła futbolówka i postanowił wybić ją wślizgiem. Pomysł był niezły, ale obrońca Jagiellonii nie wziął poprawki na to, że tuż obok czai się Dimitar Iliev i kopnął prosto w niego, dzięki czemu zaskoczony Bułgar został jedynym strzelcem gola w tym meczu, a 5. kolejka Ekstraklasy nareszcie dobiegła końca.

VIDEO: Burliga ratował nie ten zespół co potrzeba

Mem kolejki
fot. Facebook

Wpis kolejki
fot. Twitter

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.