Vuković o zawieszeniu i komunikacji w Gdańsku
- Byłem przygotowany na wszystko, aczkolwiek od 5 spotkań jestem zupełnie inny w stosunku do pracy sędziowskiej podczas meczu. Szczególnie było tak podczas spotkania z Lechem, gdzie w dwóch nerwowych sytuacjach pierwszy uspokajałem wszystkich na ławce rezerwowych. Później w nagrodę zostałem usunięty z ławki za skrytykowanie własnego zawodnika za niepotrzebną żółtą kartkę. Nie wiedziałem, że nie mogę tego robić - mówi Aleksandar Vuković.
- To dla mnie nowe doświadczenie. Będę musiał się jeszcze raz zreflektować i zrozumieć, że niektórzy mają tyle samo wspólnego z wyczuciem, co ja z baletem. Moją rolą jest dostosować się i nie dawać więcej żadnych argumentów do takich decyzji.
- Są sytuacje, w których wina trenera nie pozostawia wątpliwości. Ja potrafię posypać głowę popiołem, gdy robię coś złego. W tamtej sytuacji odkopnięcie bandy reklamowej, która była pod moją nogą, zostało potraktowane jako atak... Jak strzeliliśmy bramkę z Cracovią, też ją kopnąłem ze szczęścia. Będę musiał uważać, bo może będzie to traktowane jako atak na kogoś.
W Gdańsku komunikacja nie będzie problemem
- Komunikacja zawsze jest i będzie też w sobotnim meczu. Zawsze mamy swoich trenerów na trybunie, to nie jest nic nowego. Najważniejsze jest to, co robi się w tygodniu przed meczem i samo przygotowanie do meczu. Oczywiście w trakcie też można reagować na to, co się dzieje i pomóc drużynie, ale w dużo mniejszym procencie w porównaniu do dni przed meczem.
- Zawodnicy muszą robić pewne rzeczy według wcześniejszych ustaleń lub według własnej inwencji. Nie jest to koszykówka, gdzie można wziąć czas i pewne rzeczy poprawić. Będziemy jednak cały czas w kontakcie i będziemy mogli poprowadzić ten mecz należycie. Na pewno Marek Saganowski dobrze wykona swoją robotę.