fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Sylwetka zawodnika

Powrót króla Artura

Wiśnia - Wiadomość archiwalna

Kibice Legii doczekali się powrotu swojego idola na Łazienkowską 3 i jeszcze w roli zawodnika. 40-letni bramkarz będzie w najbliższym sezonie występował w bluzie z numerem 1.

Urodzony pod Warszawą
Boruc urodził się w 1980 roku w Siedlcach. To właśnie w miejscowej Pogoni rozpoczął swoją karierę juniorską, a potem również seniorską. W dorosłej piłce zadebiutował bardzo szybko, bo jeszcze jako nastolatek. W sezonie 1995/96 zagrał 90 minut w spotkaniu III ligi z Orlętami Łuków. W pierwszej drużynie Pogoni zdążył jednak rozegrać zaledwie kilkanaście meczów. Jego talent szybko dostrzegła Legia, której wpadł w oko podczas... meczu młodzieżowej kadry narodowej z warszawskim klubem, który odbył się w 1998 roku. Po jego zakończeniu działacze z Łazienkowskiej postanowili zaprosić Boruca do wyjazdu na obóz szkoleniowy do Włoch. I tak to wszystko się zaczęło.

Legia
Jego początki w Legii były spokojne. Boruc grał w drugiej drużynie, gdzie był wówczas zmiennikiem Wojciecha Kowalewskiego. Wkrótce został wypożyczony do Dolcanu Ząbki, gdzie miał nabrać doświadczenia. Wypożyczanie młodych golkiperów było i jest powszechną praktyką, a w tym przypadku zadziałało bardzo dobrze. Boruc spędził w podwarszawskich Ząbkach rundę jesienną sezonu 2000/01. 20-letni wówczas piłkarz zagrał w kilkunastu spotkaniach drugoligowca. Po zakończeniu sezonu wrócił do Legii, gdzie rozpoczął treningi z pierwszym zespołem. Piłkarza pod swoje skrzydła wziął Krzysztof Dowhań, który od wielu lat jest jednym z najlepszych trenerów bramkarzy w kraju. Szkoleniowiec wychował wielu przyszłych reprezentantów Polski, a jak się później miało okazać Boruc był jednym z tych pierwszych.

Bramkarz zadebiutował w Legii 8 marca 2002 roku przeciwko Pogoni Szczecin. Był to debiut nie do końca zamierzony, ponieważ Boruc pojawił się na boisku w 33. minucie w miejsce kontuzjowanego Radostina Stanewa. Zabrakło mu kilka minut, aby swój pierwszy mecz w koszulce z "eLką" na piersi zakończyć z czystym kontem. W doliczonym czasie gry pokonał go Piotr Dubiela, ustalając wynik meczu na 2-2. Co ciekawe wówczas Boruc znalazł się na jednym boisku z aktualnym trenerem mistrzów Polski - Aleksandarem Vukoviciem.

Stracony gol Boruca w debiucie - 8 marca 2002.


Pomimo nie do końca szczęśliwego debiutu w Legii, Boruc miał okazję, aby w kolejnych kolejkach udowodnić swoją wartość. W meczach przeciwko Wiśle Kraków i Odrze Wodzisław zachował czyste konto. Po raz ostatni w mistrzowskim sezonie 2001/02 zagrał 30 marca w zremisowanym 3-3 spotkaniu z GKS-em Katowice, po czym zwolnił miejsce dla powracającego do gry Stanewa. Boruc cały czas pukał do bram wyjściowej jedenastki, jednak na jego nieszczęście konkurenta miał naprawdę godnego. Stanew śmiało może uchodzić za jednego z lepszych bramkarzy Legii w XXI wieku. W rundzie jesiennej sezonu 2002/03 to Bułgar cały czas miał pewne miejsce między słupkami, natomiast Boruc zdołał zagrać jedynie 22 minuty, gdy w październiku 2002 roku ponownie zmienił bardziej doświadczonego kolegę w meczu z Wisłą Płock.

W zimowym oknie transferowym sezonu 2002/03 Stanew odszedł do Szynnika Jarosław, co otworzyło wielką szansę przed Borucem. Początkowo Dragomir Okuka zdecydował się postawić na starcie rundy wiosennej na piłkarza sprowadzonego z Pogoni Siedlce, lecz po przegranej 0-2 z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski w 17. kolejce posadził Boruca na ławkę, wstawiając za niego Zorana Mijanovicia. Rodak szkoleniowca Legii nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei i nie utrzymał swojej pozycji zbyt długo. Zagrał w czterech spotkaniach, po czym do składu wrócił Boruc. Bramkarz dokończył rozgrywki, w których finalnie "Wojskowi" wypadli bardzo słabo. Legioniści uplasowali się dopiero na czwartej lokacie, w niczym nie przypominając drużyny, która rok temu świętowała tytuł mistrza Polski.


Boruc na parkingu przy Łazienkowskiej - fot. Legionisci.com

Sezon 2003/04 był szczególny w wykonaniu Legii i nie tylko dlatego, że był pierwszym, kiedy ten od początku miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Rozgrywki rozpoczął bardzo dobrze - Legia była niepokonana w pierwszych ośmiu kolejkach, a duży udział w tym miał Boruc, który trzykrotnie zachował czyste konto. Dobrej opinii o nim nie zmącił nawet samobój, którego strzelił w starciu 4. kolejki przeciwko Lechowi Poznań.

Błąd Boruca przeciwko Lechowi - 29 sierpnia 2003 (od 31:10)


Legia z Borucem w bramce w lidze grała bardzo dobrze. Był to jednak złoty okres dla Wisły Kraków, która dysponowała wtedy bardzo dobrą i wyrównaną drużyną. Pomimo dobrej dyspozycji Legia na koniec sezonu 2003/04 mogła cieszyć się jedynie z wicemistrzostwa. Warto dodać, że w przedostatniej kolejce tamtego sezonu w domowym pojedynku przeciwko Widzewowi Łódź bramkarz zdobył swojego pierwszego i jedynego gola dla Legii. W 65. minucie Boruc z rzutu karnego pokonał Norberta Tyrajskiego.

Gol Boruca z rzutu karnego - 8 czerwca 2004


Kolejny sezon - 2004/05 - był ostatnim przed wyjazdem Boruca za granicę. Niestety, po raz drugi nie udało mu się zdobyć mistrzostwa kraju w momencie, kiedy był podstawowym bramkarzem zespołu. Legia zajęła trzecie miejsce w Ekstraklasie i marnym pocieszeniem był fakt, że poprawiła swoją lokatę względem pozycji sprzed roku. "Wojskowym" nie powiodła się również rywalizacja w Pucharze Polski. Swoją przygodę z krajowym pucharem zakończyli wtedy na półfinale, kiedy po rzutach karnych odpadli z późniejszym wicemistrzem kraju - Dyskobolią. Borucowi nie udało się obronić żadnej jedenastki, a wobec pudeł Marka Saganowskiego i Jacka Magiery legioniści zostali wyeliminowani.

Celtic
W lipcu 2005 roku Borucem zainteresował się Celtic, ale również kilka angielskich drużyn. Boruc wraz ze swoim ówczesnym menedżerem Radosławem Osuchem był już dogadany ze Szkotami, lecz wówczas zmienili oni trenera. Martina O'Neilla zastąpił Gordon Strachan i negocjacje trzeba było zaczynać niemal od zera. Legia liczyła, że uda się sprzedać bramkarza ze sporym zyskiem (spekulowało się nawet o kwocie 1,5 mln euro). Ostatecznie do sprzedaży nie doszło, a jedynie do wypożyczenia. Boruc przeniósł się do Szkocji na rok z opcją pierwokupu, a Legia została z młodym Łukaszem Fabiańskim, a także zaczęto kompletować przenosiny do stolicy Jana Muchy.

W ten sposób rozpoczęła się przygoda Boruca w Glasgow, która zamiast roku trwała ostatecznie pięć lat. Polski zawodnik wypadł bowiem na Wyspach tak dobrze, że władze Celticu z wielką przyjemnością skorzystały z opcji pierwokupu. Na konto stołecznej drużyny przelali wówczas 1,5 mln euro.

Boruc przez lata wyrósł na legendę Celticu. Rozegrał dla niego blisko 200 oficjalnych meczów - trzykrotnie zdobył mistrzostwo, grał w Lidze Mistrzów, a Szkoci śmiało mówią o nim jako o jednym z najlepszych bramkarzy w historii klubu. Trudno jest wymienić wszystkie ważne wydarzenia z udziałem polskiego bramkarza w Celticu. Niemniej jednak warto wyróżnić kilka z nich. W 2007 roku był bohaterem rewanżowego spotkania ze Spartakiem Moskwa. Dzięki jego bardzo dobrej postawie w regulaminowym czasie gry, dogrywce, a także przede wszystkim w serii rzutów karnych, Celtic awansował wówczas do rozgrywek Ligi Mistrzów. To również w tym spotkaniu byliśmy świadkami słynnej sceny "bójki" pomiędzy Borucem, a jego kolegą z drużyny Lee Naylorem, którą możecie zobaczyć tutaj.

Boruc powstrzymuje Spartak - 29 sierpnia 2007


Oprócz słynnej potyczki ze Spartakiem, kibice Celticu nie zapomną Borucowi obronionego przez niego rzutu karnego w spotkaniu przeciwko Manchesterowi United. W 2006 roku polski bramkarz nie dał się pokonać w samej końcówce meczu decydującego o awansie do 1/8 finału Ligi Mistrzów, utrzymując dla Szkotów jednobramkowe prowadzenie. Gdyby Francuz Luis Saha strzelił wówczas gola, to do kolejnej rundy awansowaliby Anglicy, którzy w pierwszym meczu u siebie zwyciężyli 3-2. Oprócz obronionej jedenastki Boruc świetnie spisał się we wcześniejszych kilku innych sytuacjach, kiedy sposobu na niego nie mógł znaleźć chociażby Cristiano Ronaldo.

Boruc broni karnego i daje Celtikowi awans - 21 listopada 2006


Jako piłkarz Celticu Boruc niejednokrotnie podpadał kibicom lokalnego rywala - Glasgow Rangers. Podczas derbów polski bramkarz często wykonywał w ich stronę prowokujące gesty, za co został nawet w 2008 roku ukarany przez komisję dyscyplinarną grzywną w wysokości 500 funtów.

Włochy i Anglia
W 2010 roku przyszedł czas na zmianę otoczenia. Boruc odszedł z Celticu gorąco żegnany przez kibiców, którzy nie zapomnieli, co zrobił dla nich przez wszystkie poprzednie lata. Kierunek, który objął mógł być nieco zaskakujący, ponieważ Wyspy Brytyjskie zamienił na Włochy, a dokładniej na Fiorentinę. W jej barwach Boruc zagrał w sumie 64 razy, ale swojego pobytu w Serie A nie może uznać za całkowicie udany. Początkowo musiał uznawać wyższość Sebastiana Frey'a swojego konkurenta do gry, a kiedy wygrał z nim rywalizację, to był podstawowym bramkarzem do końca swojego pobytu w klubie. Pomimo tego Włosi nie zdecydowali się przedłużyć z nim kontraktu i tak Boruc na kilka miesięcy został bez klubu.

We wrześniu 2012 roku podpisał kontrakt z Southampton, przenosząc się do Anglii. Początki nie należały dla niego do najłatwiejszych, ponieważ trener Nigel Adkins nie znajdował dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych, wyżej ceniąc Kelvina Daviesa oraz Paulo Gazzanigę. W grudniu Polak zaczął pojawiać się na ławce rezerwowych, a od stycznia 2013 roku zaczął regularnie grać w pierwszej jedenastce. Jego przygoda w Southampton trwała dwa lata i podczas niej nie ustrzegł się błędów, które ciągnęły się za nim przez długi czas. Kibice częściej pamiętają twoje wpadki niż sukcesy, o czym Boruc mógł szybko się przekonać. Gol, który strzelił mu bramkarz przeciwnej drużyny trafił nawet do księgi rekordów Guinessa, jako trafienie zdobyte z najdalszej odległości.





Kolejnym przystankiem w karierze było Bournnemouth, do którego Boruc trafił w 2014 roku. Już w pierwszym sezonie swojego pobytu w klubie został podstawowym bramkarzem i wywalczył awans do Premier League. W sumie przez kolejne lata grał z Bournemouth w najwyższej klasie rozgrywkowej, niejednokrotnie ratując swoich kolegów udanymi interwencjami. Drużyna balansowała na skraju spadku z ligi, jednak udawało jej się utrzymać aż do sezonu 2019/20, kiedy wróciła do Championship. W zakończonych niedawno rozgrywkach Boruc nie zagrał jednak ani razu. Zarząd nie wiązał już większych planów z bramkarzem, który na karku ma już 40 lat i wolał postawić na 22-letniego Aaron Ramsdale'a.

Boruc podczas pobytu w Borunemouth był kilkukrotnie wybierany przez kibiców za najlepszego piłkarza miesiąca. W maju 2017 roku dostał nawet nagrodę za najlepszego piłkarza sezonu.



Kariera reprezentacyjna
Będąc jeszcze zawodnikiem Legii Warszawa zadebiutował w dorosłej reprezentacji Polski. Miało to miejsce 28 kwietnia 2004 przeciwko Irlandii. W 59. minucie zmienił Jerzego Dudka, który wtedy był podstawowym bramkarzem kadry Pawła Janasa. Ogromny zwrot w karierze Boruca nastąpił przed mistrzostwami świata w 2006 roku. Po kontuzji wspomnianego Dudka wskoczył do podstawowej jedenastki, a na samej imprezie był jednym z najlepszych zawodników reprezentacji Polski. Kolejne lata okraszone były coraz to lepszą grą. Na Euro 2008 zbierał najlepsze recenzje z naszej drużyny. Niestety legendarny golkiper miewał także gorsze momenty w swojej karierze. Jego nieodpowiedzialne zachowanie kończyło się różnymi zawieszeniami, a jak sam mówi najgorszym momentem był jego duży błąd w meczu przeciwko Irlandii Północnej. Jednak po każdej klęsce podnosił coraz mocniejszy. 14 listopada 2016 roku rozegrał 64 mecz dla reprezentacji, stając się bramkarzem z największą ilością występów w historii. W marcu 2017 roku postanowił zakończyć karierę reprezentacyjną, a w piątek 10 listopada 2017 rozegrał swój pożegnalny mecz.
Dzień przed tym spotkaniem przed hotelem swojego idola uhonorowali fani Legii Warszawa, którzy przygotowali efektowne racowisko i transparent "Artur Boruc dla nas jesteś wybitny!".


fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com

Wierny Legii
Boruc nigdy nie krył przywiązania do Legii. Podczas pobytu w Celticu kilkukrotnie pokazywał do telewizyjnych kamer "eLkę", natomiast wiosną 2007 roku podczas wyjazdowego meczu Legii z Wisłą Płock pojawił się w sektorze gości, gdzie przez moment był jednym z prowadzących doping. - Przyleciałem do Polski w poniedziałek, a w czwartek mam być na treningu w Glasgow. Fajnie było choć przez chwilę dopingować chłopaków z sektora legionistów. Akcja była spontaniczna, ale już od dłuższego czasu chciałem zobaczyć od środka, jaką atmosferę mogą stworzyć najlepsi kibice w Polsce - powiedział wtedy cytowany przez "Naszą Legię".

- Niewielu rzeczy w swoim życiu się wstydzę, a już na pewno nie tego, że kibicowałem wtedy w Płocku. To, że zarabiam wielkie pieniądze i jestem znany, nie zmieniło mnie w tej materii. Od dziecka byłem kibicem i będę nim do ostatnich dni życia. Szczęsny nie ma racji. Uważam się za wielkiego fana Legii. Spełniam swoje marzenia, kiedy wchodzę na trybunę i krzyczę. To też jest pewien sposób odreagowania. Z całym szacunkiem do innych kibiców, ale idąc na Żyletę czujesz atmosferę, jesteś częścią grupy, która tworzy doping i nie dłubiesz w nosie, ziewając przez 90 minut - wspominał Boruc po latach w rozmowie z Weszło.com.


fot. Legionisci.com

To nie była jedyna wizyta Boruca w sektorze gości. W sierpniu 2019 roku Legia grała w eliminacjach Ligi Europy na stadionie jego odwiecznego rywala za czasów gry w Celticu - Glasgow Rangers. Bramkarz nie mógł przepuścić takiej okazji, aby z trybun dopingować swój ukochany klub.

fot. Hagi / Legionisci.com
fot. Hagi / Legionisci.com

Statystyki:
Legia Warszawa - 88 meczów, 1 gol, 34 czyste konta
Celtic Glasgow - 192 mecze, 76 czystych kont
AC Fiorentina - 64 mecze, 24 czyste konta
FC Southampton - 50 meczów, 19 czystych kont
AFC Bournemouth - 129 meczów, 39 czystych kont

Reprezentacja Polski - 65 meczów, 24 czyste konta

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.