fot. Hagi
REKLAMA

Relacja z trybun: Powrót z zaświatów

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Kibice spragnieni są meczów, szczególnie po wielomiesięcznej przerwie, jaką mieliśmy zupełnie niespodziewanie z powodu szalejącego wirusa. Co prawda na trybuny udało się nam jednorazowo wrócić na koniec poprzedniego sezonu (w dodatku w mocno ograniczonym składzie), ale potem znów czekała nas ponad półtoramiesięczna przerwa. Ani żar lejący się z nieba, ani duchota i środek wakacji nie były w stanie powstrzymać fanatyków spod znaku czarnej eLki od kapitalnej zabawy na rewanżowym spotkaniu 1. rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów.

Dokładnie jak w kawałku "Powrót" Molesty:
"Najwyższy czas, znów obrać wspólna drogę
W końcu rozliczyć się z każdym wrogiem
Najwyższy czas znów przywrócić równowagę
Wiesz, nie jesteśmy tu przez przypadek!"

Naszym rywalem był norweski zespół FK Bodø/Glimt, o którym na bank nikt przed losowaniem nie słyszał. Na zakazany wyjazd na koło podbiegunowe wybrało się 40 kibiców Legii, którzy podróżowali w ciemno, zdając sobie sprawę, że meczu mogą nie obejrzeć. Rewanżowe spotkanie w Warszawie nie było w zasadzie promowane na mieście, ale na szczęście wejściówki sprzedawały się całkiem nieźle, a po wykorzystaniu limitu 50 procent pojemności stadionu, bilety mogli zakupić ci, którzy zostali zaszczepieni przeciwko Covid-19. Zakupu dokonywać trzeba było w nowym systemie, który jeszcze nie do końca jest "czytelny", ale o dziwo na bramkach nie było większych kłopotów. Ostatecznie na trybunach pojawiło się ok. 17,5 tysiąca kibiców, co jak na termin meczu i etap rozgrywek, nie wspominając o obostrzeniach i związanych z koronawirusem strachem wywoływanym przez media, można uznać za bardzo dobry.

W porównaniu do kończącego ostatni sezon meczu z Podbeskidziem, zdecydowanie mniejsze były zastępy służb mundurowych, które wówczas prowokowały na każdym kroku. Tym razem policja była mniej widoczna i nie tak liczna jak jeszcze w połowie maja.

Przy wejściu na stadion Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę na oprawy - wszak jak co roku liczymy, że przygoda w europucharach potrwa zdecydowanie dłużej aniżeli do końca sierpnia. Piłkarze drużyny gości przed meczem rewanżowym odbywali treningi przy dopingu puszczanym z głośników, aby oswoić się... z atmosferą, jaka czeka ich przy Łazienkowskiej. Żyleta ryknęła podczas rozgrzewki Norwegów głośno, aby ci, którzy jeszcze nie byli pewni co ich czeka przez 90 minut, odczuli to. Kibice gości nie mieli możliwości oficjalnie pojawić się na meczu, bowiem UEFA zabroniła udziału kibicom przyjezdnym podczas eliminacji do fazy grupowej wszystkich europucharów. Swoją drogą, wydaje się, że nawet w przypadku braku ograniczeń, obecność fanów z Bodo byłaby podobna. W sektorze gości zasiedli więc kibice Legii.

Przed meczem małą przemowę do kibiców wygłosił "Staruch". Nasz gniazdowy zwrócił się do wszystkich tych, którzy po raz pierwszy tego dnia pojawili się na meczu, i do tego na Żylecie: Mam nadzieję, że zapamiętacie ten mecz na zawsze i od teraz regularnie będziecie pojawiać się na naszym stadionie. A że atmosfera w trakcie spotkania, również dzięki stałym bywalcom, była niesamowita, liczymy, że debiutanci wkręcą się na dobre. Pamiętajcie, że każdy z nas zanim zaczął przychodzić regularnie, jeździć na wyjazdy itd., też przyszedł na Łazienkowską po raz pierwszy. I zapewne po takim meczu jak ten środowy, jest spora szansa, że legijna rodzina powiększy się o kolejnych fanatyków.


Od samego początku meczu ruszyliśmy z głośnym dopingiem, który rozkręcał się z każdą kolejną minutą. Kapitalnie tego dnia wychodziła nam współpraca z kibicami zasiadającymi na pozostałych trybunach - przede wszystkim Deyny. Gdyby jeszcze z taką ochotą włączali się oficjele z trybuny zachodniej ;). Na trybunie wschodniej jeden z legionistów z ogrodzenia przez megafon zachęcał do głośniejszych śpiewów, pomagał w synchronizacji dopingu i całość wychodziła doborowo. I na nic się zdały apele ochrony, aby wspomniany kibic opuścił ogrodzenie. Nasz stadion, nasze zasady - proste.

Na dwie trybuny wykonywaliśmy m.in. "Warszawę", "Za nasze miasto" czy śpiewaliśmy "Legia, Legia, Legia...", machając szalikami nad głowami. W końcu doczekaliśmy się pierwszego gola, po którym nasz stadion eksplodował. Ponieważ na tym etapie rozgrywek nie ma VAR-u, radość była niezmącona oczekiwaniem na weryfikację bramki. W tamtym momencie byliśmy już jedną nogą w kolejnej rundzie, ale oczywiście nie zwalniało to nas z obowiązku dalszego dopingu na sto procent naszych możliwości.

Kilka dni przed meczem miała miejsce kolejna rocznica Rzezi Wołyńskiej, więc na Żylecie wywieszone zostało płótno "11 lipca 1943 Wołyń - PamiętaMY". Legioniści parokrotnie skandowali stosowne okrzyki - "J... UPA i Banderę, hej!". Z kolei w drugiej części spotkania obowiązywało hasło "Cała Legia bez koszulek", do którego przede wszystkim zastosowała się Żyleta. Niemal przez 45 minut dopingowaliśmy bez górnej części odzieży, co w tak upalnych okolicznościach przyrody było wręcz zbawieniem.

Bardzo fajnie wyszło nam "Legia CWKS, Ciebie po życia kres, będziemy wspierać..." na melodię "Chałupy welcome to", którą na wstępie zaintonował gniazdowy. Kilka razy w trakcie spotkania, głównie po decyzjach sędziego na korzyść rywali, trybuny skandowały pieśń "F... UEFA". Pod adresem Norwegów dwukrotnie skandowane było hasło "Bodo, Bodo - baba z brodą". Na koniec meczu cały stadion odśpiewał cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego, a zaraz po tym jak skończyliśmy i przeszliśmy do kolejnej legijnej pieśni, padł drugi gol, pieczętujący wygraną Legii i awans do drugiej rundy.

Piękne zwieńczenie fantastycznego wieczoru, na który przyszło nam czekać cholernie długo. Miejmy nadzieję, że jak najdłużej będziemy mogli cieszyć się możliwością wspierania Legii - mecze bez fanatycznej atmosfery tworzonej przez kibiców to zupełnie nie to samo. Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za wygraną, zaśpiewaliśmy wspólnie "Warszawę" i w doskonałych humorach udaliśmy się do domów.

Przed nami mecz o Superpuchar Polski, który już w najbliższą sobotę rozegrany zostanie na naszym stadionie. Tym razem przy Ł3 pojawią się kibice gości - fani Rakowa mocno mobilizują się na ten wyjazd, do Warszawy udadzą się autokarami i będą mieli na sobie okazjonalne koszulki. Jeśli każdy z Was da z siebie co najmniej tyle, ile w środowy wieczór, powinno być dobrze. A już w kolejną środę, tym razem o 21:00 podejmować będziemy mistrza Estonii, Florę Tallin.

P.S. Na Żylecie wisiały transparenty "Tytus trzymaj się" i "Muzzy wracaj do zdrowia", a na gnieździe wywieszone zostało dobrze już znane płótno z zakazem skrętu w lewo.

Frekwencja: 17 473
Kibiców gości: 0 (zakaz UEFA)

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 87 zdjęć Woytka
Fotoreportaż z meczu - 50 zdjęć Hagiego

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.