Marcin Herra z lewej - fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
REKLAMA

Zmiana w zarządzie Legii. Pozorowania ciąg dalszy?

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W Legii Warszawa nastąpiła zmiana na stanowisku kierowniczym, o której informowaliśmy jako pierwsi blisko miesiąc temu. Do zarządu klubu wszedł Marcin Herra. Nie obejmie on jednak funkcji prezesa, choć według naszych informacji taki scenariusz był rozważany. Prezesem pozostaje Dariusz Mioduski, z zarządu odszedł natomiast Tomasz Zahorski.

Co te wszystkie zmiany oznaczają? Na ten moment nic szczególnego. Herra pracuje w Legii od ponad roku, jego kompetencje rosną z miesiąca na miesiąc. Do tej pory zajmował się obszarem komercyjnym (m.in. Sportsbar) oraz jest w zarządzie spółki Legia Tenis sp. z o.o., która aktualnie jest na tapecie Rady Warszawy w niezbyt przyjemniej dla Legii sprawie. W przeszłości związany był Platformą Obywatelską, pracował m.in. w Grupie Lotos, spółce PL.2012+ (razem z Tomaszem Zahorskim), był prezesem spółki zarządzającej Stadionem Narodowym, a obecnie jest także prezesem spółki zarządzającej halą Arena Gliwice. Pierwsze spływające do nas informacje są takie, że to osoba, która "myśli, że zna się na wszystkim". Oby tak było.

Jeżeli w ogóle czegoś nauczyliśmy się za obecnej prezesury Dariusza Mioduskiego, to na pewno tego, że zmiany zwykle są zwykle wymuszone i najczęściej na gorsze. Jeszcze grudniu Dariusz Mioduski przedstawiał wizję klubu z Markiem Papszunem na czele, a następnie próbował odsunąć się od spraw sportowych, poświęcając Radosława Kucharskiego i czyniąc dyrektorem sportowym Jacka Zielińskiego. To jednak nie zmieniło ogólnych nastrojów kibiców, którzy winą za całokształt funkcjonowania klubu obarczają obecnego właściciela. Teraz Mioduski próbuje odsunąć się w cień, przerzucając teoretycznie kolejne kompetencje na inną osobę, ale za bardzo mu to nie wychodzi. Nie tylko może kontrolować wszystko jako właściciel stu procent akcji, ale pozostaje na stanowisku prezesa. "To, że ktoś ma swoje przekonania, wizję i siłę bardzo mi opowiada - tego szukam. Warunek jest taki, że musi być to zgodne z tym, co ja chcę" - mówił na początku grudnia Mioduski podczas #LegiaTalk. Trudno więc oczekiwać, aby nowy członek zarządu drastycznie zmienił funkcjonowanie Legii, ale może się mylimy.

Na naszych łamach od lat wielokrotnie apelujemy od realną zmianę w zarządzaniu Legią. Możecie kliknąć na przykład na tekst z października 2020, w którym Qbas pisał: "(...)Pisaliśmy parokrotnie o tym, że Dariusz Mioduski nie nadaje się na prezesa Legii, ale nie wspominaliśmy jeszcze o tym, że nie nadaje się również na właściciela. Nowy prezes, i to spoza środowiska klakierów obecnego, to już konieczność i jest poza dyskusją. Pozostaje jednak wątpliwość, czy właściciel byłby komuś takiemu zaufać i powierzyć prowadzenie klubu, bez wtrącania się w bieżącą działalność, a to również warunek niezbędny dla powodzenia roszady. Potrzebujemy bowiem prezesa czującego futbol, stabilnego, godnego zaufania, z realnymi planami i pomysłami. Czyli dokładne przeciwieństwo obecnego, który w dodatku nie uczy się na błędach i co by nie zrobił, jakby nie próbował, to nie jest w stanie osiągnąć czegoś, co jeszcze parę lat temu było normą, czyli regularnej gry w grupie Ligi Europy. I nic nie wskazuje na to, by ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Jeśli nie byłoby to możliwe, to Mioduski powinien w ogóle zniknąć z Łazienkowskiej – sprzedać udziały, a przynajmniej pakiet kontrolny, i odejść. (...)".

Czy dzisiejsze decyzje na najwyższych szczeblach w klubie to realna zmiana? W najbliższy piątek kibice w czarnych koszulkach pójdą na stadion z symbolicznym przesłaniem #MioduskiWON.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.