Ariel Mosór po meczu z Legią - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Piastem Gliwice

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Panie Fornalik, odpuść Pan; nie strzelasz, nie zdobywasz bramek; wielbłąd; szansa Verbicia i Hanny; powrót Kapustki; słaby Josué – to nasze punkty po meczu z Piastem Gliwice.

1. Panie Fornalik, odpuść Pan!
Nie leży nam Piast Gliwice w ostatnich latach. Drużyna prowadzona przez trenera Fornalika i tym razem okazała się lepsza, wygrywając 1-0 po bramce zdobytej przez Damiana Kądziora. W ostatnich pięciu domowych meczach z Piastem Legia wygrała tylko raz - 3,5 roku temu. Na ostatnich sześć spotkań „Wojskowi” wygrali raz, zremisowali dwa i trzy przegrali. W poniedziałek nie było dane legionistom zdobycie chociażby jednego punktu i ponieśli pierwszą od 9 meczów ligowych porażkę w Ekstraklasie. Może uda się w przyszłym sezonie...



2. Nie strzelasz, nie zdobywasz bramek
To prawda piłkarska stara jak świat. W ostatnich meczach Legia rzadko uderzała na bramkę przeciwników, było tak w meczu Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa oraz w meczu ligowym przeciwko Lechowi Poznań. Niestety, nie inaczej było w meczu z Piastem Gliwice. Sytuacje stwarzające zagrożenie pod bramką Františka Placha można policzyć na palcach jednej ręki. W pierwszej połowie sprzed pola karnego huknął Josué, ale bez problemów piłkę załapał bramkarz gości. W 61. minucie po dograniu Portugalczyka i rykoszecie od Rosołka piłka dotarła do Tomáša Pekharta, który w bardzo dobrej sytuacji trafił jedynie w poprzeczkę. Jeszcze w 77. minucie obok bramki główkował Artur Jędrzejczyk. Legia nie potrafiła zaskoczyć Placha i można napisać, że zasłużenie przegrała. Piast w tym meczu był bardziej konkretny pod bramką Strebingera.

3. Wielbłąd
Ciężko zrozumieć, co się zadziało w 43. minucie meczu z Piastem. Myślę, że ciężko zrozumieć także, co zadziało się w głowie Mateusza Wieteski i Lindsaya Rose. Wieteska zamiast wybić piłkę, dał jej wejść w kozioł, potem podbił ją wysoko do góry, a Rose chciał zagrać profesora i zamiast celnie wybić tę piłkę poza boisko, zagrał głową do Damiana Kądziora, który pewnie wpakował ją do siatki. Stoperzy Legii mogli tę piłkę wybić trzy razy przed stworzeniem zagrożenia. Znów sami sobie strzeliliśmy bramkę i przegraliśmy mecz. W tym sezonie zbyt często się to zdarza naszym zawodnikom.

4. Szansa Verbicia i Hanny
W meczu sparingowym przeciwko Dynamu Kijów szanse na zaprezentowanie się otrzymali Benjamin Verbič oraz Joel Abu Hanna. Obaj zagrali nieźle, co zaowocowało pojawieniem się w pierwszej „jedenastce” przeciwko Piastowi Gliwice. Reprezentant Izraela wystąpił na lewej obronie, natomiast wypożyczony z Dynama Verbić na lewej pomocy. 24-letni obrońca zagrał bardzo pewnie w defensywie, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że ostatni oficjalny mecz w Legii rozegrał 30 września ubiegłego roku. Wygrał wiele pojedynków z rywalami i nie było widać u niego tego problemu co wcześniej, czyli pójścia na raz w kilku stykowych sytuacjach. Swój występ zdecydowanie może zapisać na plus i jest chyba głównym faworytem (jeżeli będzie zdrowy) do gry w kolejnych meczach na tej stronie boiska.
Verbicia bardzo ciężko ocenić. Starał się, biegał, wchodził w dryblingi, jednak wiele z tego pod bramką przeciwnika nie wynikało. Oczywiście, bardzo możliwe, że na początku meczu należał się karny po faulu na reprezentancie Słowenii. To było jednak zbyt mało. Często próbował grać z pierwszej piłki, ale najlepiej rozumiał się we wspomnianym powyżej Abu Hanną. Oprócz tych sytuacji miał jeszcze okazję na zdobycie bramki, ale nie trafił w piłkę po zgraniu przez Pekharta.

5. Powrót Kapustki
To powinien być pierwszy punkt w artykule, gdyż była to zdecydowanie najważniejsza informacja poniedziałkowego meczu. Po 9 miesiącach do gry powrócił długo wyczekiwany przez trenerów i kibiców Bartosz Kapustka. Wszyscy pamiętamy mecz z Florą Tallinn, kiedy to po świetnym rajdzie „Kapi” otworzył wynik i potem celebrując zdobycie bramki, zerwał więzadło krzyżowe przednie. Operacja rekonstrukcji więzadła i długa rehabilitacja powoli przynosiła oczekiwane rezultaty i Bartek zaczął trenować z zespołem. Niespodziewanie w meczu z Piastem pojawił się na ławce rezerwowych, a w 73. minucie wszedł na murawę. Na niej zaprezentował się naprawdę z bardzo dobrej strony, był aktywny, walczący z rywalami, nie odstawiał nogi i kilka razy ciekawie przyspieszył akcję, raz między innymi piętką do swojego kolegi z zespołu. Zupełnie inaczej niż wchodzący z nim Ernest Muçi, który po raz kolejny pokazał się ze słabej strony. Cieszymy się, że Kapustka wrócił już na boisko, trzymamy mocno kciuki za kolejne dobre występy oraz życzymy dużo zdrowia!

6. Słaby Josué
Kiedy należy pochwalić, to chwalimy, ale kiedy trzeba ganić, to ganimy. Ostatnich meczów nie może zapisać na plus jeden z naszych najlepszych zawodników w rundzie wiosennej, czyli Josué. Portugalczyk rzadziej jest pod grą i mam wrażenie, że w meczu z Piastem był bardzo schowany za rywalami. Raz uderzył mocno sprzed pola karnego, ale nie sprawiło to problemów Plachowi. Potem podawał do Pekharta, który uderzył w poprzeczkę. We wcześniejszych meczach był bardziej aktywny w środkowej strefie, bardziej skuteczny w swoich zagraniach czy dośrodkowaniach. W poniedziałkowym spotkaniu zaliczył też kilka prostych strat w środku pola, przez co naraził zespół na kontry, które na szczęście nie zakończyły się zdobyciem bramki przez podopiecznych trenera Waldemara Fornalika. Miejmy nadzieję, że to chwilowa obniżka formy Portugalczyka i w kolejnych meczach zobaczymy lepszego Josué.

7. Ariel Mosór
Trudno było pominąć ten temat w „Punktach po meczu z Piastem Gliwice”. Młody zawodnik miał okazję pokazać się przed warszawską publicznością, bo wcześniej poważnej szansy w Legii nie dostał. I trzeba jasno przyznać, że zagrał bardzo dobry mecz. Pewny w obronie, nie dał pograć Maciejowi Rosołkowi, sam mógł zdobyć bramkę, ale po uderzeniu głową piłka minimalnie przeszła obok bramki. Oczywiście, widać było, że młody gracz jest mocno nabuzowany, jednak egzamin zdał. Obok niego występował kolejny były zawodnik Legii – Jakub Czerwiński, który według mnie zagrał po profesorsku. Pekhart w ogóle przy nim nie pograł, dlatego często wychodził ze swojej linii, cofając się do środka pola. Odnośnie Mosóra - szkoda, że tacy gracze muszą szukać szczęścia poza Legią i tam pokazywać się z lepszej strony. Miejmy nadzieję, że kolejne błędy z naszej strony nie będą powtarzane, chociaż już niedługo kończy się kontrakt Szymona Włodarczyka. Co będzie dalej? Tego nie wie nikt...

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.