Mateusz Hołownia - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Pod lupą LL! - Mateusz Hołownia

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Pod nieobecność Filipa Mladenovicia, Artura Jędrzejczyka i Yuriego Ribeiro swoją szansę na lewej stronie obrony otrzymał Mateusz Hołownia. Postanowiliśmy sprawdzić, jak spisał się w spotkaniu przeciwko Jagiellonii Białystok.

Udane interwencje
Omówienie występu Hołowni zacznijmy od udanych interwencji. Niestety, przez 53 minuty, jakie przebywał na boisku, za wiele ich nie było. W 27. minucie z kontratakiem nacierali zawodnicy „Dumy Podlasia”, jednak „Hołek” wybił dobrze wślizgiem piłkę spod nóg Diego Cariocy. Siedem minut później po dłuższej piłce zagranej przez bramkarza gospodarzy wyskoczył do pojedynku główkowego z rywalem wyskoczył i wygrywając go, wybił piłkę na aut. W 37. minucie ponownie dobrze popracował w defensywie i odebrał piłkę na lewej stronie. Jeszcze przed przerwą nie dopuścił do ataku zawodników gospodarzy i wybił piłkę na aut.



Ofensywne zapędy
Zawsze wymagamy od bocznych obrońców, żeby podłączali się do ofensywy. Niestety, w wykonaniu Mateusza Hołowni w spotkaniu z „Jagą” tych podłączeń bądź prób stworzenia sytuacji kolegom było niewiele. Pierwsza próba miała miejsce w 17. minucie, kiedy to dostał piłkę od Pawła Wszołka w polu karnym, uderzył wysoko nad bramką przeciwnika i dodatkowo przy tej akcji sfaulował swojego przeciwnika. W 35. minucie przechwycił na lewym skrzydle piłkę, minął Imaza i płasko wycofał na 18. metr do Josué, który uderzył z pierwszej piłki, ale zrobił to wysoko ponad bramką. Tuż przed przerwą próbował jeszcze ruszyć do kontrataku po podaniu Mateusza Wieteski, ale za mocno wypuścił sobie futbolówkę, a następnie sfaulował przeciwnika.

Błędy
Widać było po grze obserwowanego przez nas gracza, że długo nie występował na murawie i brakuje mu rytmu meczowego. Już na samym początku meczu zamiast dokładnie zagrać do najbliższego kolegi z drużyny, posłał podanie do środka, które trafiło pod nogi przeciwnika. W 33. minucie przegrał przebitkę z zawodnikiem „Jagi” po lewej stronie boiska, a następnie zbyt łatwo dał dośrodkować w pole karne Jesúsowi Imazowi, którego podanie trafiło do Tomáša Přikryla. Z jego strzałem poradził sobie Cezary Miszta. W 44. minucie źle przyjął futbolówkę i sfaulował przeciwnika, natomiast przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej odsłonie gry ruszył tak do kontrataku, że ostatecznie sfaulował rywala i otrzymał za to żółtą kartkę. Największy błąd, który przyniósł konsekwencje, zaliczył w 49. minucie, kiedy to odpuścił krycie Israela Puerto. Ten będąc sam przed bramką, nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce Miszty. Kilka minut później opuścił boisko.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.