REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Jagiellonią

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W sobotę Legia aż 5-2 wygrała z Jagiellonią w Białymstoku. "Wojskowi" pierwszy raz od sześciu lat zwyciężyli w stolicy Podlasia. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy warszawiakom.

Josue - Fantastyczny mecz! Był najlepszy w drużynie z Warszawy. Pokazał charakter, wysokie umiejętności, tego dnia był po prostu siłą Legii. W 28. minucie otworzył wynik meczu fenomenalnym strzałem z dystansu. To było najważniejsze trafienie tego dnia, które wyrównało stan spotkania. Kilka minut przed przerwą poklepał piłką z Carlitosem, po czym z ogromnym opanowaniem i spokojem przelobował golkipera miejscowych. Ręce same składały się do oklasków. Ta akcja mogła przypomnieć kibicom sezony, kiedy legioniści byli hegemonem Ekstraklasy. Po zmianie stron nie zwalniał tempa. Josue ustrzelił hat-tricka, który jest pierwszym w jego karierze. Portugalczyk dobrym strzałem na pustą bramkę wykończył świetne podanie Mladenovicia. Po chwili pomocnik mógł, a nawet powinien po raz czwarty wpisać się na listę strzelców, jednak z bliskiej odległości nie pokonał Alomerovicia. Oprócz goli wielokrotnie świetnie pokazał się w środku pola, a jego skutecznych podań trudno byłoby zaliczyć.



Filip Mladenović - W 30. minucie Serb płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka, po czym znalazła drogę do bramki. Do gola dołożył asystę. Przy piątej bramce pomyślał i ze stoickim spokojem zagrał futbolówkę do Josue, a ten wykończył akcję. Kolejne świetne zawody w jego wykonaniu. To własne takiego "Mladena" chcemy oglądać, który jest aktywny w ofensywie, ale również nie gubi się w obronie. Zszedł z boiska w 84. minucie.

Maik Nawrocki - Kiedy stoper mecz kończy golem, to zazwyczaj zagrał dobre zawody. Nawrocki wpisał się na listę strzelców, kiedy tuż po zmianie stron głową wpakował piłkę do siatki. To chyba uśmiech Nawrockiego do selekcjonera Michniewicza, który będzie rozważał kandydaturę młodego obrońcy na mistrzostwa świata. Warto dodać, że później piłka po jego uderzeniu wylądowała na poprzeczce. Gdyby miał nieco więcej szczęścia to zaliczyłby dublet. W defensywie grał bardzo dobrze. W 57. minucie popełnił głupi błąd, bo stracił futbolówkę przed własnym polem karnym, jednak po chwili sam go naprawił. Wygrał wiele pojedynków i był waleczny, jak mało kto. Dodatkowo świetnie wyprowadzał futbolówkę. W 73. minucie pognał z piłką spod własnego pola karnego. Szybki atak Nawrockiego genialnie rozpoczął akcję bramkową warszawiaków.

Carlitos - Ostatnio zmarnował karnego, więc z pewnością chciał odkuć się w rywalizacji z Jagiellonią. Miał swoje okazje, jednak uderzał za lekko, niecelnie lub na posterunku był Alomerović. Pomimo że nie wpisał się na listę strzelców, to zanotował aż dwie asysty. Najpierw fenomenalnie pograł z Josue, który następnie przelobował golkipera, a po zmianie stron świetnym dośrodkowaniem odnalazł Nawrockiego, który głową umieścił piłkę w siatce. Później grał bardziej indywidualnie. Chciał strzelić gola, zależało mu na tym, jednak we Białymstoku nie było mu to pisane. Ostatecznie zagrał dobry mecz. Opuścił boisko w 84. minucie.

Paweł Wszołek - Wreszcie zagrał na poziomie. Wszołek po kilku beznadziejnych występach stanął na wysokości zadania. Zanotował asystę przy trafieniu Josue. Jednak nie można ukrywać, że większe brawa należą się strzelcowi. Już po chwili Wszołek ponownie zaliczył kluczowe podanie. Tym razem znalazł Mladenovicia, który technicznym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. Asysty dały mu dodatkową motywację i napędzały go. Później ponownie celnie zagrał futbolówkę do Rosołka, który chybił. W 69. minucie nie popisał się w defensywie. Wszołek nie pokrył Imaza, który na nasze szczęście fatalnie spudłował. Miejmy nadzieję, że Wszołek wraca do swojej dobrej dyspozycji.

Maciej Rosołek - Trzeba pochwalić jego starania, bo to on swoją determinacją rozpoczął drugą akcję bramkową legionistów. Rosołek wywalczył piłkę, po czym oddał ją do Wszołka. Po chwili sam miał okazję wpisać się na listę strzelców, lecz chybił. W 39. minucie fajnie uderzył, ale nieznacznie się pomylił. Białostoczan uratował słupek, który wcześniej kilkakrotnie im przeszkodził. Był bardzo aktywny, celny i grał zespołowo. Opuścił murawę w 65. minucie.

Bartosz Slisz - Kolejne solidne spotkanie w jego wykonaniu. Zaprezentował się z dobrej strony, może nie był bezbłędny, ale walczył i starał się o każdą piłkę. Slisz napędzał akcje "Wojskowych", a w defensywie przerywał ataki rywali. Nie można przyczepić się do jego boiskowych poczynań. Oby utrzymał taką dyspozycję.

Artur Jędrzejczyk - Niestety na murawie spędził zaledwie pierwszą część spotkania, bo doznał urazu. Kostka Jędrzejczyka była mocno spuchnięta, jednak mamy nadzieję, że szybko wróci do pełnej sprawności. Ty, bardziej, że wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa świata, na które z dużym prawdopodobieństwem pojedzie. W pierwszej części spotkania pokazał się z dobrej strony. Grał twardo i nie można się w żaden sposób przyczepić do jego boiskowych poczynań.

Lindsay Rose - W 68. minucie był czujny i uprzedził rywala. Grał na wysokim poziomie, twardo i agresywnie. Niestety nieco zagapił się przy drugim trafieniu białostoczan. Stoper powinien przerwać podanie do Kowalskiego, a nawet jeżeli to się nie udało, to ze wszystkich sił gonić rozpędzonego 17-latka. Poza tą sytuacją większych błędów nie popełniał. To był jego solidny występ.

Bartosz Kapustka - W 38. minucie popisał się niezłą indywidualną akcją. “Kapi” uderzył zza pola karnego, aczkolwiek piłka leciała zza małą prędkością, aby zaskoczyć Alomerovicia. Po przerwie był bardziej agresywny i dynamiczny. Nie błyszczał na murawie, ale miał na to wpływ fakt, że cała Legia grała na bardzo wysokim poziomie. Widać, że Kapustka wraca do dobrej formy, a w sobotę były momenty, kiedy przypominał siebie z najlepszych okresów w Legii. Zszedł z placu gry w 66. minucie.

Kacper Tobiasz - W 12. minucie świetną interwencją popisał się przy mocnym strzale Imaza. Niestety kilka minut później nie poradził sobie z silnym i dobrym strzałem Guala. W 24. minucie obronił niezłą próbę rywala. W 36. minucie poradził sobie z mocnym uderzeniem przy słupku Cernycha. W 58. minucie wygrał groźny pojedynek z przeciwnikiem. Niestety w drugiej połowie został pokonany po raz drugi. Kowalski zmieścił futbolówkę między nogami golkipera legionistów. Jak przy pierwszym trafieniu Jagiellonii nie można mu nic zarzucić, tak przy bramce Kowalskiego mógł, a nawet powinien zrobić więcej. Najważniejsze, że Legia miała nad białostoczanami ogromną przewagę, choć z pewnością wynik 5-1 wyglądałby bardziej okazale.

Zmiennicy

Ihor Charatin - Wszedł na murawę po pierwszej połowie. Nie grał źle, a raczej solidnie. Był pewny w defensywie, a błędów nie popełniał.

Patryk Sokołowski - Na placu gry pojawił się w 65. minucie. W 80. minucie świetnie powstrzymał rozpędzonego rywala. W 90. minucie oddał uderzenie, ale nieco się pomylił. Ciężko pracował, aby pozostawić po sobie niezłe wrażenie i to mu się udało.

Blaz Kramer - Na boisko wszedł w 65. minucie. Nie pokazał nic ciekawego. Miał sporo czasu, aby z zaprezentować się z jak najlepszej strony, jednak nie wykorzystał tego.

Robert Pich - Wszedł na murawę w 84. minucie. Chwilę później miał dobrą okazję, ale przestrzelił. Szkoda, bo wynik mógłby być bardziej okazały. Walczył, starał się, ale brakowało w jego grze spokoju i opanowania.

Yuri Ribeiro - Na boisku znalazł się w 84. minucie. Grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.