Legioniści w Szymkencie - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: 4500 km za Legią!

Woytek, źródło: Legionisci.com

Ponad 600 dni czekaliśmy na europejski wyjazd za Legią Warszawa! W ubiegłym sezonie "Wojskowi" nie zdołali zająć miejsca premiowanego grą w Europie. Ostatni wyjazd odbył się 25 listopada 2021 roku, na Wyspy Brytyjskie, do Leicester. Od tamtej pory z utęsknieniem czekaliśmy, aż dane będzie nam emocjonować się kolejnymi losowaniami przeciwników. To, że wyjazdy poza granice naszego kraju za ukochanym klubem są czymś niezapomnianym, wie każdy, kto choć raz miał okazję to przeżyć.

Już na pierwszy ogień Legia trafiła bardzo egzotycznego rywala - Ordabasy Szymkent. Nie jeden fanatyk podrapał się w głowę, zastanawiając się, co to jest za drużyna i w którą część Europy dane będzie nam wyruszyć. Nic z tych rzeczy. Po szybkim sprawdzeniu okazało się, że: po pierwsze - nazwy rywala i tak nie da się zapamiętać, po drugie - nie gra on w Europie, a w środkowej Azji, a konkretnie w Kazachstanie.

Sporym wyzwaniem logistycznym było znalezienie sposobu dotarcia do Szymkentu, który od stolicy Polski oddalony jest o 4,5 tysiąca kilometrów. Wojna między Ukrainą i Rosją na starcie wykluczyła opcję lotu przez lub nad tymi krajami, co byłoby najlogiczniejszym wyborem. Wyjazdowicze musieli nastawić się na podróż z jedną lub dwoma przesiadkami. Tak więc podróżowaliśmy na przykład przez Rygę, Berlin, Stambuł, Dubaj, Abu Dhabi czy Tbilisi, a i tak wszyscy po kilkunastu godzinach lądowali w... Uzbekistanie. Koszty takiej podróży oscylowały w granicach od 1600 do 5000 zł.

Stolica Uzbekistanu ma 2,5 miliona mieszkańców i zlokalizowana jest tuż przy granicy z Kazachstanem. Taszkient, jako jedno z największych miast Azji Środkowej, jest godnym odwiedzenia miejscem. Nic dziwnego, że dzień czy dwa przed meczem fani Legii woleli zwiedzać i poznawać uroki życia w tym kraju, co możecie obejrzeć na poniższych zdjęciach. Część osób skorzystała także z okazji do odwiedzenia pięknej Samarkandy, a nawet przekroczyła kolejne granice i wbiła do paszportu pieczątki z Tadżykistanu i Kirgistanu.

fot. S. fot. S.
fot. S. fot. S.

Rano w dniu meczu legijni obieżyświaci wyruszyli w 120-kilometrową podróż dwoma wynajętymi na miejscu autokarami w kierunku granicy uzbecko-kazachskiej. W jakich warunkach można podróżować między Uzbekistanem a Kazachstanem? Poniżej zdjęcie wnętrza autobusu. Wyjazd opóźnił się o kilka godzin, a na dodatek granicę musieliśmy pokonywać z buta i zmienić autokary po kazachskiej stronie.

fot. S. fot. S.
fot. S. fot. S.

Mimo to cały czas mieliśmy odpowiedni zapas czasowy i ponad stuosobowa grupa bez większych przeszkód dotarła do miasta docelowego na południu Kazachstanu. Szymkent nie ma zbyt wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o walory turystyczno-wizualne. W milionowym mieście dominuje typowa postradziecka architektura i... upał. Ponad 40 stopni Celsjusza i prażące słońce dawały się we znaki od samego rana. Dopiero w porze meczu, gdy słońce zniżało się ku horyzontowi, powiał orzeźwiający wiatr, a na początku spotkania nawet spadło z nieba kilka kropli deszczu.

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com

Tego dnia oficjalnie na stadion mogło wejść 18 tysięcy kibiców i taka liczba została podana w raporcie meczowym, jednak już dzień wcześniej Kazachowie przyznawali, że sprzedali 30 tysięcy wejściówek. Ostatecznie wydaje się, że aż tyle osób na trybunach nie było, ale na pewno był spory nadkomplet. Wszystkie przejścia były niedrożne, a część osób przez cały mecz maszerowała dookoła trybun, jakby poszukiwała wolnych miejsc, co wyglądało całkiem zabawnie.

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com

Zanim kibice ze stolicy Polski zajęli miejsca w sektorze gości, stuosobową grupą przemaszerowali przez miasto i nie byli niepokojeni przez policję. Nasza grupa, wspierana przez delegację Sosnowca i jedną osobę z Radomiaka, mogła być większa, ale kilkanaście osób z różnych powodów, na różnych etapach podróży zaliczyło niedojazd. Przed stadionem już ponad dwie godziny przed meczem gromadziły się tłumy kibiców. Im bliżej obiektu byliśmy, tym nastawienie miejscowych zmieniało się z przyjaznego na bardziej konfrontacyjne. Pod samym stadionem byliśmy obrzucani z dachu kamieniami, gruzem i butelkami, co skoczyło się szybką i skuteczną reakcją odstraszającą. Wejście na sektor zlokalizowany za jedną z bramek przebiegło sprawnie. Gospodarze zadbali także o bardzo dobry catering. Obiekt Ordabasów posiada dookoła bieżnię lekkoatletyczną, więc widoczność z niskiej trybuny nie była, delikatnie mówiąc, imponująca. Na sektorze rozwiesiliśmy trzy flagi: "śp. Beny", "Zagłębie Sosnowiec" i "Legia Fans".

Przed rozpoczęciem rozgrzewki piłkarze podbiegli do sektora i podziękowali nam za obecność. Doping rozpoczęliśmy od głośnego "Jesteśmy zawsze tam", który miejscowi skwitowali buczeniem i gwizdami. Na wyjście nie zabrakło tradycyjnego "Mistrzem Polski jest Legia" a w trakcie spotkania repertuar był mocno zróżnicowany, co możecie sprawdzić na poniższym filmie.



Fani Ordabasów przez całe spotkanie robili spory tumult. Na środku jednej z głównych trybun wystawili kilkusetosobowy młyn, który prowadził aktywny doping przez cały mecz. Dobre nagłośnienie miejscowych ultrasów pozwoliło im kilkukrotnie zmobilizować do dopingu cały stadion. Bywały więc momenty, że naszej grupie ciężko było się przebić przez ogólny zgiełk, panujący na obiekcie w Szymkencie. Na początku meczu gospodarze zaprezentowali malowaną sektorówkę nawiązującą do teksańskiej masakry piłą mechaniczną z napisem "Road to Europe" oraz dużą flagę Kazachstanu. Potem wykonali pokaz wizualny z latarek i odpalili ze dwie czerwono-niebieskie świece dymne. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że częścią dopingu na dwie trybuny był okrzyk "Allahu Akbar".

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com

Na boisku legioniści nie radzili sobie zbyt dobrze. Nie dość, że jako pierwsi szybko stracili bramkę, to na początku drugiej odsłony rywale po raz drugi pokonali Kacpra Tobiasza. Nie dowierzając w taki obrót sprawy, łapaliśmy się za głowy. Pirotechnika na stadionach w Kazachstanie nie jest zabroniona, więc bez nadmiernego maskowania się można było odpalić race. Około 60. minuty po krótkim odliczaniu sektor rozświetlił się na czerwono. Choć kilkanaście rac nie świeciło zbyt długo, zostały doskonale zauważone przez miejscowych, którzy w naszą stronę rozpoczęli potężne gwizdy i buczenie.



Krótko po tym Tomas Pekhart zdobył kontaktową bramkę, co przywróciło wiarę w korzystne rozstrzygnięcie. W końcówce Wojskowi nie odpuszczali i za sprawą Blaza Kramera doprowadzili do wyrównania. Z sektora wydobył się drugi tego dnia okrzyk radości i uczucie ulgi. Ciśnienia nie wytrzymali miejscowi kibice, którzy irytowali się na decyzje arbitra i w stronę ławek rezerwowych rzucali kamieniami oraz dwulitrowymi plastikowymi butelkami wypełnionymi w większości wodą lub colą. Sędzia przerwał spotkanie, a spiker ostrzegł, że gospodarzom grozi za to walkower, więc sytuacja się uspokoiła. Jeszcze w ostatniej akcji meczu legioniści byli bliscy przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, ale nie zdołali pokonać bramkarza Ordabasów.

Po meczu piłkarze podeszli pod nasz sektor i otrzymali podziękowania. Następnie oddali swoje koszulki fanatykom, którzy, nie bacząc na ogromne koszty, zdecydowali się wyruszyć za swoim klubem w daleką wyprawę do Azji.

fot. Woytek / Legionisci.com fot. Woytek / Legionisci.com

Po meczu trzeba było ruszyć w podróż powrotną do Uzbekistanu. Dzień później część z nas wybrała się na spotkanie Paxtakora Taszkient, w którym od niedawna występuje legionista, Michał Kucharczyk i sprawiło miłą niespodziankę byłemu zawodnikowi Legii.

fot. Kibice Legii

W najbliższy czwartek przy Łazienkowskiej 3 odbędzie się rewanż z kazachskim klubem. Wynik tej rywalizacji może być tylko jeden - korzystny dla Legii, bo wyjazdowi fanatycy już teraz czynią pierwsze plany na kolejny europejski wyjazd. Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, to w 3. rundzie el. Ligi Konferencji Europy, w połowie sierpnia wybierzemy się do Wiednia (Austria) lub Banja Luki (Bośnia i Hercegowina). Zanim to nastąpi, kilka dni po meczu z Ordobasami ponownie zawitamy na stadion przy Ł3. W niedzielę w ligowym meczu gościć będziemy Ruch Chorzów, który w tym sezonie powrócił do Ekstraklasy i na pewno licznie stawi się w stolicy. Zapraszamy do wspierania drużyny!

Frekwencja: 18 056 (nieoficjalnie ok. 25 000)
Goście: 103
Flagi gości: śp. Beny UZL, Zagłębie i Legia Fans

Fotoreportaż z wyjazdu - 204 zdjęcia Woytka

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.