Żyleta na meczu z Austrią Wiedeń - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Będziemy z Tobą zawsze - i na dobre, i na złe!

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Na czwartym domowym meczu Legii w tym sezonie zanotowaliśmy trzeci komplet - tj. wszystkie dostępne w sprzedaży wejściówki zostały rozdysponowane. Na pierwszym meczu z Austrią Wiedeń na trybunach naszego stadionu pojawiło się ponad 26,5 tys. fanów, którzy przez 90 minut zdzierali gardła, by ponieść Legię do wygranej.

Pomimo wciąż trwającego sezonu urlopowego, dotarcie na nasz stadion przed godziną 19 nie było sprawą łatwą. Korki w czwartkowe popołudnie były straszne i dotarcie do celu zajmowało zdecydowanie więcej czasu niż zwykle. Oczywiście to żadna wymówka - wszak niektórzy, by wspierać ukochany klub na meczu domowym, przemierzają pół Polski. Przed meczem miała miejsce premiera kwartalnika "Nasza Legia" - pisma wydawanego przez klub, mającego nawiązywać do kultowego przed laty tygodnika ś.p. Wiesława Gilera.



Przed rozpoczęciem spotkania Staruch mobilizował wszystkich do maksymalnego wysiłku i przekonywał, jak wiele zależy od nas samych. Już początek meczu pokazał, że wszyscy wzięli sobie do serca apel gniazdowego. Nasz śpiew był równy, głośny i porywał także fanów z pozostałych trybun. Niestety losy pierwszego spotkania nie potoczyły się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Głupi błąd naszej defensywy został wykorzystany przez rywali i cieszyć się mogła garstka kibiców gości.

Fani Austrii przyjechali do Warszawy w bardzo słabej liczbie. Mamy w pamięci słabiutkie wyjazdy Austriaków z roku 2004 i 2006, kiedy pojawili się w 110 i 200 osób. Tym razem jednak zamówili 800 wejściówek i wydawało się, że = biorąc pod uwagę ich aktualną dyspozycję wyjazdową (choćby całkiem niezła liczba w Banja Luce przed tygodniem) - będą w stanie zawitać w takiej właśnie liczbie. Tymczasem kiedy sędzia rozpoczynał spotkanie w klatce było zaledwie ok. 50 osób. Dopiero w trakcie pierwszej połowy, dobiło trochę "Fioletowych", ale ich finalna liczba - 160 osób, i tak była bardzo słaba. Podobnie jak oflagowanie - wywiesili łącznie 19 flag, ale wszystkie z nich w wersjach "kieszonkowych". Wiedeńczycy mieli ze sobą dwie flagi na kijach, prowadzili regularny doping, ale ze względu na swoją liczbę, nie mieli szans przebić się przez dobrze dysponowaną Żyletę.



Legioniści bardzo szybko mogli doprowadzić do wyrównania, ale najpierw setkę zmarnował Wszołek, a później sędzia nie wiedzieć w jaki sposób, nie dostrzegł ewidentnego faulu na tymże zawodniku w polu karnym. Z trybun od razu poniosło się głośne "Lalalalalalala Fuck UEFA". Bardzo fajnie wychodziła nam pieśń mająca swój debiut w naszym repertuarze blisko 20 lat temu, a mianowicie "Hit z Wiednia". Pod koniec pierwszej połowy naprawdę konkretnie wybrzmiewało "Nie poddawaj się, ukochana ma...".

Schodzących do szatni piłkarzy żegnały okrzyki - "Hej Legio, jazda z k...". "Nie będzie wygranej bez waszego pełnego zaangażowania" - przypominał Żylecie Staruch, chcąc jeszcze bardziej zmobilizować fanatyków do maksymalnego wysiłku.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od odśpiewania hymnu narodowego - oczywiście wszystkich czterech zwrotek, co jest już tradycją przy okazji meczów w europejskich pucharach. Zaraz potem uderzyliśmy konkretnie hitem "Gdybym jeszcze raz miał urodzić się...". Niestety dziesięć minut po przerwie goście zdobyli drugiego gola i to przyjezdni mieli powody do radości, a nas trafienie mogło trochę podłamać - stawiało drużynę w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o awans do kolejnej rundy rozgrywek... Mogło, ale nie podłamało, bowiem legioniści zawsze wierzą i walczą do końca. "Legia walcząca, Legia walcząca do końca" - poniosło się niemal natychmiast z trybun.

Staraliśmy się nadal dopingować na naszym poziomie, jakby nigdy nic, ale czasem sytuacje boiskowe mają wpływ na reakcje widowni. Tak też było dokładnie kwadrans przed końcem regulaminowego czasu. Wtedy, po jednej z szybkich kontr legionistów, zakończonej celnym strzałem Muciego, Żyleta, a chwilę później cały stadion, ryknął ze trzy razy głośniej niż jeszcze chwilę wcześniej - "Legia, Legia, Legia Legia Legia, lalalalalalala". To tylko pokazuje, jaki drzemie w nas potencjał! Później raz jeszcze 'odpaliliśmy' "Hit z Wiednia", aż w końcu, parę minut przed końcem, mogliśmy świętować zdobycie bramki kontaktowej.



"Jeszcze jeden, jeszcze jeden" - skandowali fanatycy, by po chwili ryknąć "Jazda z k...mi, hej Legio jazda z k...i!". I wydzieraliśmy się, już nie szczędząc gardeł ani trochę przez doliczonych pięć minut. Tradycyjna pieśń "Legia, Legia Warszawa" miała naprawdę potężną moc i wszyscy łudziliśmy się, że piłka raz jeszcze wyląduje w bramce rywali z Austrii. Tak się jednak nie stało, i po meczu przyszło nam podziękować zawodnikom za walkę, choć nikt - ani my, ani oni, nie był zadowolony z końcowego rezultatu. "My kibice z Łazienkowskiej nie poddamy się, będziemy z Tobą zawsze, i na dobre, i na złe..." - skandowali fani z Żylety. Te wersy niech przeanalizują sobie ci, którzy obrażają się po porażkach. W stronę piłkarzy mieliśmy jasny przekaz - "Tylko zwycięstwo, w rewanżu tylko zwycięstwo!". I z takim nastawieniem, walki do końca, za tydzień udamy się w stronę stolicy Austrii. Po raz trzeci w ostatnim dwudziestoleciu. Miejmy nadzieję, że tym razem najazd na Wiedeń wspominać będziemy nie tylko dzięki świetnemu dopingowi i niezapomnianym przygodom na kibicowskim szlaku, ale i awansowi Legii do kolejnej rundy.

Zanim jednak licznie udamy się do Wiednia, przed nami tak zwany "chleb powszedni", a mianowicie wyjazd do Krakowa na mecz z Puszczą Niepołomice. Beniaminek Ekstraklasy, z którym graliśmy cztery lata temu w Pucharze Polski w Niepołomicach, obecnie czyni starania, by dostosować swój lokalny stadion do wymogów najwyższej klasy rozgrywkowej. Do tego czasu swoje mecze rozgrywać będzie na stadionie Cracovii. I tam właśnie, w niedzielne popołudnie, wspierać będziemy naszych piłkarzy w walce o ligowe punkty.

Frekwencja: 26 519
Kibiców gości: 165
Flagi gości: 19

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 81 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 53 zdjęcia Kamila Marciniaka
Fotoreportaż z trybun - 22 zdjęcia Michała Wyszyńskiego / SKLW

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.