fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Szał radości w doliczonym czasie!

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Zaledwie trzy dni po meczu z Aston Villą ponownie wypełniliśmy trybuny naszego stadionu, tym razem przy okazji meczu ligowego z Górnikiem. Chociaż wypełniliśmy to lekka nadinterpretacja - sprzedane zostały wszystkie wejściówki, a na samym stadionie pojawiło się 24,4 tys. fanów - o ponad 3 tysiące mniej niż na meczu z Anglikami. W związku z tym warto przypomnieć karneciarzom, że mają możliwość przepisania swojego miejsca na konkretne spotkanie dla innej osoby, bądź zwolnienie go do ponownej sprzedaży.



Niestety po meczu z Aston Villą tragicznie zginął kibic z Grochowa, Krzysiek "Krzyźwa". Niedzielny mecz poprzedziła minuta ciszy ku Jego pamięci. Przy fladze Grochowa wywieszony został transparent "RIP Krzyźwa", a cała ekipa z tej dzielnicy miała na sobie czarne koszulki. Zaraz po minucie ciszy cała nasza trybuna skandowała - "Krzysiek, Krzysiek - pamiętamy!".

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania trwała dłuższa wymiana uprzejmości z hanysami. "Hej k... chamie, kopałeś metro w Warszawie" - przypomniano stary szlagier. Po chwili dodano kilka kolejnych "pozdrowień" pod adresem przyjezdnych - "Górnik, GieKSa - dwa p...y, hej!", "Bo Warszawa jest od tego, aby j... was na całego" oraz "J... Górnik jak za dawnych lat!".



Warto jeszcze dodać, że mecz z Górnikiem odbywał się tego samego dnia co Maraton Warszawski, przez co na mieście (szczególnie w centrum) były utrudnienia drogowe. To o tyle ciekawe, że parę miesięcy temu Marcin Stefański z departamentu rozgrywek tłumaczył, że w przypadku ustalania terminarza liga bierze pod uwagę, że mecze Legii nie mogą odbywać się tego samego dnia co takie imprezy jak Maraton Warszawski (przedostatni weekend września), czy półmaraton warszawski (ostatni weekend marca). Wygląda więc na to, że planujący terminarz nie brali pod uwagę awansu Legii do fazy grupowej europejskich pucharów, bo to właśnie determinowało spotkanie legionistów z Górnikiem właśnie w niedzielę. W niedzielę, 24 września - a ten termin już od 10 miesięcy był znany jako data 45. Maratonu Warszawskiego. Na szczęście większość kibiców do celu dotarła z odpowiednim zapasem czasowym - było o to na pewno łatwiej niż w ostatni czwartek.



Fani Górnika do Warszawy przyjechali pociągiem specjalnym w 917 osób, w tym delegacje GKS-u Katowice (46), Wisłoki Dębica (11) i ROW-u Rybnik (10). W sektorze gości wywiesili 6 flag: "Torcida", "KSGKS", "Ultras", Górny Śląsk, "KS Górnik", "Wisłoka Dębica" + płótno Ś.P. Pastor. W trakcie meczu na płocie wywieszali również transparenty - "ROW Rybnik nigdy nie zginie", "Ś.P. Michalina" i "Ś.P. Lary" oraz "Nowy właściciel potrzebny od zaraz".



Nasz doping stał na bardzo dobrym poziomie. "Staruch" apelował, by wszyscy podeszli z takim samym zaangażowaniem jak na czwartkowym meczu Ligi Konferencji i... było naprawdę nieźle. Szybko, bo już w 8. minucie gry mieliśmy powody do radości, kiedy Pekhart wykorzystał dośrodkowanie Kuna i po chwili mogliśmy odpowiedzieć na tradycyjne pytanie "Ile goli ma Legia?!". Nasza radość nie trwała zbyt długo - kilkadziesiąt sekund później zabrzanie doprowadzili do wyrównania, na co zareagowaliśmy okrzykiem "Legia walcząca, Legia walcząca do końca!". Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie, a schodzących do szatni piłkarzy żegnały wspierające okrzyki "Hej Legio jesteśmy z Wami!".



Tego dnia na skraju Żylety i trybuny Deyny wywieszony został (nie pierwszy raz zresztą) transparent wspierający naszych braci z ZKS-u - "Nowy stadion dla Elbląga". Z kolei na trybunie południowej zawisły malowane transparenty "Góra Kalwaria ZP" i "Wyszków 100% Legia" - to właśnie młodzież z tych miejscowości tego dnia najliczniej pojawiła się na trybunie rodzinnej i czynnie uczestniczyła w głośnym dopingu.

Doping w drugiej połowie przybierał na sile z każdą minutą. Na kwadrans przed końcem meczu odpaliliśmy "Gdybym jeszcze raz..." - moc była naprawdę konkretna. Jak się później okazało, to było dopiero preludium do prawdziwego amoku, który miał miejsce w samej końcówce. Następnie śpiewaliśmy "Hit z Wiednia", jak również "Nie poddawaj się ukochana ma". Około 90. minuty spotkania w naszym repertuarze zagościła stara, ale jakże piękna pieśń "Legia, Legia Warszawa...". Kiedy piłkarze wywalczyli rzut rożny, trudno było mówić o śpiewie. To był niesamowity ryk. Gdy zaś kilkanaście sekund później młody Igor Strzałek zdobył zwycięskiego gola nastąpiła prawdziwa ekstaza! Poziom decybeli musiał być niesamowity, bowiem w radości, ryknęliśmy jeszcze głośniej niż chwilę wcześniej - co wydawało się niemożliwe. Jak nic wyszliśmy poza "skalę". To był niesamowity moment, fantastyczne zwieńczenie tego pięknego meczu przy Ł3 oraz kolejny dowód na to, że wierzyć i zdzierać gardła dla Legii należy do końca.

Po zakończonym spotkaniu podziękowaliśmy piłkarzom za wygraną okrzykami "Legia walcząca do końca", zaśpiewaliśmy wspólnie "Gdybym jeszcze raz" oraz "Bo Warszawa jest od tego, aby bawić się na całego". W doskonałych humorach opuszczaliśmy nasz stadion, a przed nami seria meczów wyjazdowych. W środę czeka nas zaległy mecz w Szczecinie, z kolei w niedzielę pojedziemy specjalem do Białegostoku (zapisy na wyjazd we wtorek w Źródełku), a w kolejny czwartek wspierać będziemy nasz klub w holenderskim Alkmaar. Ale zamiast narzekać, warto przypomnieć sobie jak przed rokiem brakowało nam właśnie takiego natłoku meczów i możliwości podróżowania za Legią po Europie.

P.S. Na Żylecie wywieszone zostały również transparenty "Ś.P. Bartek Czerwo" i "Aladyn Olimpia Elbląg wracaj do zdrowia".

Frekwencja: 24 409
Kibiców gości: 917
Flagi gości: 6

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 126 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 43 zdjęcia Kamila Marciniaka
Fotoreportaż z trybun - 60 zdjęć Michała Wyszyńskiego

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.