fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Chamstwo, dyskryminacja i ksenofobia - skandal w Holandii

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Mało kto spodziewał się przed wyjazdem do Alkmaar, że wydarzeniami związanymi z tym spotkaniem żyć będzie pół Polski, a głośno o nim będzie również w Europie. Mecz z Holendrami był pierwszym spotkaniem wyjazdowym w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy, a zainteresowanie wyjazdem było dwukrotnie większe niż liczba przyznanych nam biletów. Tych ostatecznie otrzymaliśmy 1150, więc sporo legionistów musiało obejść się smakiem. Z drugiej strony, ci którzy pojechali w ciemno, podobnie jak kilka tygodni wcześniej w Wiedniu nie pożałowali.



Do Alkmaar podróżowaliśmy na wiele różnych sposobów. Bardzo liczna grupa udała się do Holandii transportem kołowym (głównie fury i busy, a przejazd zajmował od 14 do 16 godzin), ale nie mniejszym zainteresowaniem cieszyły się loty do Eindhoven, Amsterdamu, czy Charleroi.



Wiele osób zameldowało się w kraju tulipanów dzień przed meczem, ci bardziej urlopowo oszczędni, wybrali podróż w dniu meczu. Największa grupa legionistów wybrała za miejsce noclegowe Hagę, gdzie można czuć się jak w Warszawie, bowiem nasze barwy są bardzo dobrze widoczne na każdym kroku, a miejscowi starają się jak najlepiej ugościć fanatyków z Łazienkowskiej. Oczywiście nie zabrakło osób, które od razu udały się do stutysięcznego Alkmaar.

Miasto nie okazało się zbyt przyjazne dla warszawiaków. Przez cały dzień holenderska policja zachowywała się chamsko i prowokacyjnie. Każda osoba z Polski, słyszała, by... wynosiła się z Alkmaar, albo zostanie aresztowana. Alkmaar stolicą kultury. Przy dworcu kolejowym spore oddziały policji wyłapywały z tłumu osoby "podejrzane". Podejrzane o to, że są z Polski. Tam też słyszały standardową formułkę, również tłumaczoną na język polski. "Masz natychmiast opuścić Alkmaar. Jeśli przed godziną 19 spotkamy cię znów w tym mieście, zostaniesz aresztowany" - mówili policjanci, którzy oczywiście obowiązkowo drobiazgowo przeszukiwali kibiców. Po wyjściu z dworca kontroli policyjnych było jeszcze kilka, a obok wyświetlany był komunikat, by kibice Legii po bilety na mecz udali się do... Hagi, bowiem tylko tam wydawane będą wejściówki. Tutaj doskonałym porównaniem posłużył się Dariusz Mioduski na konferencji dzień po meczu - to trochę tak, jakby Legia kazała kibicom AZ Alkmaar odbierać bilety na Łazienkowską w Radomiu.



Nie zważając na te niedogodności - wszak jeżdżąc za Legią po Polsce i Europie doświadczyliśmy już niejednego (wspomnijmy chociaż policyjnych idiotów z Bukaresztu), udaliśmy się pod 19-tysięczny AFAS Stadion, na którym rozgrywany był mecz. Ze względu na fakt, że obiekt usytuowany jest daleko od centrum miasta (ponad 3 km) i przy obwodnicy (trochę jak w Herning), nie było przedmeczowego przemarszu, a zbiórkę mieliśmy o godzinie 19 na przystadionowym parkingu. Tam też parkowane były nasze pojazdy - choć przed godz. 19 policja zabraniała wjazdu - oraz miały miejsce kolejne przeszukania. Policja była tak zaślepiona kontrolą osobistą, że gdy tylko skończyli kontrolować jedną z osób, dwa metry dalej, ten sam delikwent kierowany był do kolejnej kontroli. Rekordziści na odcinku 100 metrów byli przeszukiwani trzykrotnie.



Wejście na stadion początkowo wyglądało nie najgorzej. Później jednak ochrona zwariowała i zaczęła rzucać się na worki z naszymi flagami. To wywołało szybką reakcję zebranego przy wejściu tłumu. W ruch poszedł gaz łzawiący, a wejście na stadion szybko "usprawniono". Tym samym cała grupa osób, która pojechała do Holandii, znalazła się na trybunach. Autokary, którymi legioniści wraz z przyjaciółmi z Hagi podróżowali do Alkmaar, zaliczyły przymusowy, półgodzinny postój. Fani nie byli pewni, czy dotrą na miejsce. Na szczęście ostatecznie cała nasza grupa przed meczem zajęła miejsca w klatce w jednym z narożników. W sektorze gości wywiesiliśmy 7 flag: Legioniści, Warriors, FC Den Haag, Legijna Emigracja, Legia UZL, Den Haag STh, Dwie Legie jedna wiara (Chełmża), a także płótno poświęcone Ś.P. Gackowi z Radomiaka. Wraz z nami obecne były delegacje wszystkich zgód - najliczniej obecni kibice FC Den Haag i Zagłębia Sosnowiec (po ok. 80 os.).



Młyn AZ Alkmaar pojawił się na trybunach mniej więcej godzinę przed meczem. Szybko zaczęli doping i można można było odnieść wrażenie, że zaprezentują się naprawdę fajnie. Szczególnie, gdy zaczęli śpiewać do melodii puszczanych z głośników (takie lokalne disco) - trochę w niemieckim stylu. Tymczasem podczas samego meczu ich doping był fatalny - dopingowała bardzo skromna grupa osób z młyna, a głośniejsze momenty były dwa, w tym jeden po bramce. Ich oflagowanie również było niezwykle skromne. Poza płótnem z nazwą grupy "Ben-Side", wisiała flaga "Omerta" oraz płótno "UEFA Mafia". Machali również paroma flagami na kijach. Holendrzy nie wypełnili całego stadionu - ponad 3 tysiące miejsc wolnych było na trybunie głównej oraz za bramką - w bezpośrednim sąsiedztwie sektora gości.



Naszym dopingiem kierował tego dnia Michał, a ten prowadziliśmy w asyście dwóch bębnów. Zaczęliśmy od głośnego "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra...". Później zaś tę samą pieśń kończyliśmy "aejao Hanior k...". Dopingowaliśmy nieźle, momentami bardzo dobrze, ale na pewno stać nas było na zdecydowanie więcej. Do formy zaprezentowanej w Wiedniu brakowało sporo. I nie można wszystkiego zrzucać na wynik - wszak wynikowcy na wyjazdy nie jeżdżą. Warto by każdy z Was zadał sobie pytanie, czy dopingował na maksa, czy dał z siebie tyle ile należy i czy cały mecz spędził na trybunie.



W drugiej połowie gospodarze wyszli na prowadzenie, wykorzystując jedną z nielicznych bramkowych okazji. Od razu ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się". W tym przypadku była moc, szczególnie, gdy trochę ściszyliśmy na moment śpiew, by po krótkiej przerwie, wstać z miejsc i ryknąć kilkukrotnie głośnej. W samej końcówce nikt już nie oszczędzał sił. Pieśni "Hej Legia gol lalalalalala" oraz "Gdybym jeszcze raz" (śpiewana na sam koniec) wybrzmiewały doskonale, a spora część naszego sektora pozbyła się koszulek. I chociaż atakujący do ostatnich sekund legioniści nie zdołali doprowadzić do wyrównania, po końcowym gwizdku usłyszeli od nas głośne - "Hej Legio dzięki za walkę!".

Później po około 30 minutach wypuszczono nas z trybun, ale do swoich samochodów udać się mogli tylko ci, którzy zaparkowali na części parkingu przy samym sektorze. Na opuszczenie terenu stadionu przyszło nam czekać jeszcze godzinę - dokładnie do 23:47. Wówczas część z nas zajęła miejsca w autokarach, którymi ruszyliśmy do Hagi, a pozostali udali się mocno naokoło na drugą część parkingu - bowiem nie wiedzieć czemu policja zagrodziła normalne przejście do samochodów, chociaż w pobliżu stadionu nie było (poza policją i ochroną) żywej duszy! Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy, co też wyprawia się po drugiej stronie stadionu - tam o swobodne wyjście do autokaru walczyli nasi piłkarze. Po głowie oberwał prezes Mioduski, a przepychanki z ochroną skończyły się wezwaniem policji. Ta nakazała "wydanie" z autokaru dwóch naszych graczy - Pankova i Josue, w przeciwnym razie zagroziła szturmem na... autokar piłkarzy. Takie rzeczy tylko w "cywilizowanej" zachodniej Europie!



O tym jak potoczyły się dalsze losy piłkarzy Legii dowiadywaliśmy się na bieżąco z internetu. Zanim dotarliśmy do miejsc noclegowych okazało się, że dwóch graczy Legii trafiło do aresztu. Policja nie chciała zdradzić, do którego konkretnie (ani w którym mieście), w obawie przez próbę odbicia ich przez kibiców. Ostatecznie Pankov i Josue areszt opuścili dopiero w piątek późnym popołudniem. Ponad 500 fanów Legii w piątkowy wieczór wspierało FC Den Haag na ligowym meczu z TOP Oss. Przed i po spotkaniu nie brakowało wspólnej integracji, a na trybunach pojawiła się zgodowa oprawa oraz transparent "PDW Pankov, Josue". Większość z nas do Polski wróciła w sobotę. Wszak już w niedzielę czeka nas przy Ł3 kolejne ligowe spotkanie - z Rakowem.



Pewnie nikt nie spodziewał się, że przy okazji tego spotkania wydarzy się tak wiele i będzie o nim tak głośno. Zobaczymy teraz co wymyśli UEFA... Gdyby ochrona i policja zachowywała się w ten sposób na naszym stadionie, z pewnością nasz klub zostałby wykluczony z europejskich rozgrywek ze skutkiem natychmiastowym - wszak od lat możemy liczyć na specjalne traktowanie przez tę organizację. Kiedy to dzieje się w Holandii, istnieją obawy, że... znów winna będzie Legia.

Frekwencja: 14 239
Kibiców gości: 1150
Flagi gości: 7

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.