fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analia

Punkty po meczu z AZ

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Jak równy z równym; zabrakło konkretów; i spokoju; jeden błąd; za mało Wszołka i Elitima; skandal - to najważniejsze punkty po czwartkowym meczu 2. kolejki Ligi Konferencji Europy Legii Warszawa z AZ.

1. Jak równy z równym
Przed spotkaniem z AZ można było mieć pewne obawy o to, jak zaprezentują się legioniści, zwłaszcza mając w pamięci ostatni mecz w Białymstoku oraz to, że zespół z Holandii będzie chciał zmazać plamę z pierwszego meczu w LKE. Tymczasem Legia z wiceliderem ligi holenderskiej grała jak równy z równym, a nawet miała przewagę w posiadaniu piłki. Legioniści mądrze wyglądali w fazie przejścia z obrony do ataku, jednak w samej ofensywie nie wyglądało to zbyt dobrze. Niestety, końcowy wynik nie jest korzystny, ale podopieczni trenera Kosty Runjaicia wieloma fragmentami gry pokazali się z bardzo dobrej strony.



2. Zabrakło konkretów
Do Legii można przyczepić się o tworzenie sytuacji podbramkowych. Legioniści przeważali w środkowej strefie, fajnie grali od jednej strony do drugiej, ale brakowało konkretów pod bramką Mathew Ryana. W pierwszej połowie Tomas Pekhart zdobył bramkę, ale znajdował się na spalonym. Poza tym szczęścia zza pola karnego próbował Josué. Swoich okazji szukał też Marc Gual, który został dwukrotnie zablokowany oraz Bartosz Slisz, który huknął obok bramki. W drugiej połowie Legia stworzyła sobie jedynie okazję Blaza Kramera, którego zbyt lekkie uderzenie pewnie wyłapał bramkarz gospodarzy. Legii brakowało konkretów pod bramką przeciwnika, nie miała większego pomysłu na to, jak sforsować defensywę gospodarzy. Bardzo słabo wyglądały stałe fragmenty gry. Nie było w nich żadnego pomysłu, mam wrażenie, że w polu karnym panował jeden wielki chaos i tak naprawdę nikt z zawodników nie wiedział, gdzie się ustawić, by dojść do dogranej piłki. Nasz kapitan próbował nawet bezpośrednio uderzać z rożnego, raz było blisko. Chyba czas na zatrudnienie trenera, który w końcu „ogarnie” stałe fragmenty gry, które przy obecnej kadrze powinny być jej mocną bronią.

3. I spokoju
Gdy w 65. minucie czerwoną kartkę za brutalny atak na Yuriego Ribeiro otrzymał Mayckel Lahdo, wydawało się, że Legia ma sporo czasu na poprawę wyniku, ale niestety zabrakło jej spokoju. Legioniści zbyt szybko próbowali przesuwać piłkę pod pole karne AZ, zamiast dobrze zbudować swój atak, uruchomić na skrzydle Diasa bądź Wszołka. To wszystko wyglądało chaotycznie. Wprowadzony za Patryka Kuna Gil Dias nie był tak efektywny w ofensywie, a większość jego dośrodkowań - oprócz jednego do Kramera - najczęściej kończyło się na pierwszym rywalu. Po drugiej stronie bardzo chimeryczny był Paweł Wszołek, jednak o tym za chwilę. Po czerwonej kartce brakowało większego spokoju w ofensywie, zwłaszcza, że ciężko było grać szybko, skoro AZ ustawił się całym zespołem w polu karnym i jeśli jeden zgubił krycie, to tuż za nim było już dwóch innych graczy gospodarzy. Podsumowaniem niech będą trzy ostatnie wrzutki na aferę w pole karne - żadna z nich nie stworzyła chociażby grama zagrożenia.

4. Jeden błąd
AZ stworzył sobie trzy groźne sytuacje podbramkowe, ale albo świetnie w bramce spisywał się Kacper Tobiasz, albo na pozycji spalonej byli gracze z Holandii. Niestety, w 52. minucie nastąpił szereg mniejszych błędów, z których powstał jeden większy i to AZ cieszył się z gola Vangélisa Pavlídisa. Zacznijmy jednak od początku akcji. Jak widać na poniższym screenie, szybciej do zawodnika powinien dojść Marc Gual i nawet próbować sfaulować swojego rywala w środkowej strefie, tym samym przerwać zagrożenie.

fot. TVP Sportfot. TVP Sport

W kolejnej fazie tej akcji zbyt łatwo dali się ograć na boku Juergen Elitim i Paweł Wszołek. Ten pierwszy nie dość, że poszedł na raz, to jeszcze dał dośrodkować rywalowi. Na samym końcu niestety nie popisali się Yuri Ribeiro i Patryk Kun. Obaj byli przy zawodniku AZ, który wykorzystując przewagę wzrostu zgrał piłkę do Pavlídisa. Grek wyprzedził Pankova i wpakował piłkę do siatki. Mam wrażenie, że zawinił też Kacper Tobiasz, który chyba mógł ruszyć do tego dośrodkowania i wypiąstkować piłkę poza pole karne.

fot. TVP Sportfot. TVP Sport

5. Za mało Wszołka i Elitima
To zdecydowanie nie był dzień Pawła Wszołka i Juergena Elitima. Reprezentant Polski miał problem z dośrodkowaniami w pole karne. Próbował kilkukrotnie dograć do napastników będących w polu karnym, ale czynił to albo zbyt mocno, albo za lekko i piłka przechodziła obok nich. Raz dobrze w polu karnym dograł do Marca Guala, ale jego uderzenie z pierwszej piłki zostało zablokowane przez rywali. Podobnie było z Elitimem, który nie zaliczy tego meczu do udanych. Popełnił sporo błędów w środku pola, brakowało mu pewności z piłką przy nodze. Pod koniec pierwszej połowy stracił futbolówkę w środkowej strefie (chociaż według mnie był faulowany), ale na szczęście w boczną siatkę uderzył Pavlídis. Obaj gracze Legii niestety mieli swój udział w straconej bramce, gdzie zbyt łatwo dali się ograć przy bocznej linii, dopuszczając do dośrodkowania rywala. Oczywiście to jeden mecz słabszy w wykonaniu tych zawodników i nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków.

6. Skandal

Trudno inaczej opisać to, co działo się po spotkaniu z AZ. Szarpanie zawodników, bicie ich, jak i właściciela Dariusza Mioduskiego to skandal. Ktoś wyraźnie ma problemy z agresją i powinien chodzić na jakąś terapię z tym związaną. Nie mniej mam nadzieję, że cała ta nieprzyjemna sytuacja i nieprzychylne Legii opinie części polskich(!) mediów jeszcze bardziej scali zespół i w kolejnych meczach pokażą, że to jest Legia Warszawa. A Legia to klub, który co by się działo, podniesie się z kolan.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.