REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Radomiakiem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Po czterech ligowych porażkach z rzędu, w niedzielę Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Radomiaka Radom 1-0. Pomimo że warszawiacy nie zaprezentowali najwyższego poziomu, to kilku zawodników otrzymało pozytywne noty. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Kosty Runjaicia.

Rafał Augustyniak - Zagrał dobry mecz, wyglądał jak lider obrony, którego znamy z zeszłego sezonu. Bardzo dobrze czytał zamiary atakujących. Wiedział, gdzie się ustawić, aby zablokować groźny strzał lub dośrodkowanie. Szczególnie w końcowych minutach spotkania był bardzo przydatny, bo często ratował legionistów w kluczowych momentach. Pewności siebie w Radomiu mu nie brakowało.



Josue - Kilka świetnych zagrań pokazał podczas pierwszej połowy. Między innymi po jego dobrym podaniu do Diasa rozpoczęła się akcja, która zakończyła się faulem w polu karnym. Następnie Portugalczyk wykorzystał jedenastkę. Później fenomenalnym zagraniem uruchomił Wszołka, który znalazł dośrodkowaniem drugiego wahadłowego. Szkoda, że w 42. minucie Josue bawił się w "lobowanie" bramkarza. To nie pierwsza sytuacja, gdy Josue przez swoją nonszalancję marnuje niezłą okazję. W drugiej połowie cała Legia przygasła, jego również było znacznie mniej. Zszedł z boiska w 87. minucie.

Steve Kapuadi - Możliwe, że trener postawił na Francuza, bo sądził, że ten lepiej poradzi sobie z piekielnie szybkim Semedo niż Ribeiro. Niemiecki szkoleniowiec miał rację, bo Kapuadi często zatrzymywał Portugalczyka. Stanął na wysokości zadania między innymi w 19. minucie, gdy gospodarze tworzyli atak prawą stroną. Nie popełniał błędów, lecz ponownie wyłapał żółtą kartkę, zanim wybiło pół godziny spotkania. Tego musi się wystrzegać.

Kacper Tobiasz - Przez całe spotkanie nie musiał poważnie interweniować, ale genialnie radził sobie na przedpolu. Radomiak często chciał zagrozić Legii dośrodkowaniami, lecz w polu karnym królował Tobiasz, który piłkę łapał lub wybijał w bezpieczne miejsce na murawie. Po końcowym gwizdku sędziego z pewnością spadł mu kamień z serca, gdyż spotkanie z radomianami było dla 21-latka pierwszym na zero z tyłu od 77 dni.

Gil Dias - Mecz w Radomiu był trzecim z rzędu, gdy Portugalczyk na murawę wybiegł od pierwszej minuty, a dodatkowo nie zszedł z boiska przed czasem. Ciekawe czy Dias wygryzł Kuna? Nie da się ukryć, że po spotkaniu ze Stalą, w Tychach, jak również w miniony weekend w Radomiu zimowy nabytek Legii pozostawił po sobie niezłe wrażenie. W niedzielę nie miał łatwego zadania. Non stop ścigał się z Semedo. Ze sporą łatwością przedzierał się przez defensywę rywala, ale również jego oponent kilkakrotnie postraszył swojego rodaka. W 32. minucie Semedo zupełnie mu uciekł. Dias chciał się ratować, lekko pchnął rywala. Dobrze, że nie zrobił tego mocniej lub z większym impetem, bo sytuacja pewnie zakończyłaby się rzutem karnym. 27-latek musi uważać we własnym polu karnym, często w sytuacjach stykowych podejmuje dziwne i niezrozumiałe decyzje. Za występ - przede wszystkim w ofensywie - trzeba go pochwalić. Był najaktywniejszym legionistą z przodu, oddał niezły strzał - szkoda, że w środek bramki - a dodatkowo groźnymi dośrodkowaniami obsługiwał kolegów. Jest w gazie, na boisku czuje się lepiej, gra inteligentnie — to cieszy.

Jurgen Celhaka - Po kilku spotkaniach, które zagrał od pierwszej minuty, jasno można powiedzieć, że Albańczyk jest typową "szóstką", a to coraz rzadziej zdarza się w dzisiejszym futbolu. Celhaka nie zapędza się do przodu, chroni raczej tyły, tak samo było w Radomiu. W meczach z nim w składzie nie będzie tak wielu sytuacji bramkowych, porównując do spotkań, gdy Elitim jest na boisku, ale z pewnością wprowadza sporo spokoju. W niedzielę popełniał mało błędów, choć kilkakrotnie nieco się pogubił. Zaprezentował się nieźle. Zszedł z boiska w 65. minucie.

Paweł Wszołek - Zagrał dobrą pierwszą połowę. Wywalczył rzut karny, a dodatkowo w 30. minucie świetnym podaniem odnalazł Diasa, którego strzał zatrzymał Posiadała. Szkoda, że z czasem przygasł. Nie był nad wyraz widoczny podczas drugiej części spotkania. Jego forma po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski jest mocno chwiejna.

Bartosz Slisz - Ponownie zagrał przeciętnie. Teoretycznie występując w parze z Celhaką może bardziej pokazać się w ofensywie, ale tego nie wykorzystuje. Łatwo traci futbolówkę, a swoją niefrasobliwością popisał się w 29. minucie. Wtedy niezłą okazję miał Castañeda. Często wyglądał na zdekoncentrowanego, niepewnego siebie, a przecież to do niego niepodobne. Zanotował kilka dobrych interwencji, przykładowo w 73. minucie jego odbiór zapoczątkował dobrą akcję warszawiaków, ale tego w Radomiu było za mało.

Artur Jędrzejczyk - Miał kilka dobrych interwencji, celnie wyprowadzał futbolówkę, ale przydarzyło mu się kilka niewytłumaczalnych błędów. W 39. minucie zupełnie nieatakowany oddał piłkę rywalowi, na szczęście sytuację uratował Tobiasz. W 64. minucie uciekł mu Pedro Henrique, lecz sytuacja nie zakończyła się trafieniem przeciwników. W ostatnich dwóch spotkaniach trener Runjaić postawił na tę samą trójkę stoperów, co nie zdarza się często. Wciąż będę jednak uważał, że Jędrzejczyk nie powinien być podstawowym obrońcą warszawiaków. Niestety, ale rywale będą wykorzystywali jego słabości, przykładowo często grając futbolówkę za jego plecy.

Blaz Kramer - Powalczył, dużo biegał, przeszkadzał i szarpał, ale za wiele z tego nie wynikało. To był nieco gorszy mecz Kramera, ale z pewnością nie zasłużył na negatywną notę. Po prostu nie miał dobrej okazji, aby pokonać Posiadałę, jednak starał się taką stworzyć. Na murawie w 65. minucie zastąpił go Pekhart, który zagrał lepiej od Słoweńca. Dobrze, że między snajperami wytworzyła się rywalizacja.

Marc Gual - Na murawie spędził 73 minuty. Zdecydowanie był najgorszym graczem Legii na placu gry. Mieliśmy nadzieję, że trafienie w starciu z GKS-em Tychy da mu dodatkową motywację, jednak stało się na odwrót. W Radomiu jakby go nie było, po prostu nie istniał. Gubił piłkę, a niekiedy był szybszy od niej, przez co kończył nieźle rozwijające się akcje warszawiaków.

Zmiennicy

Juergen Elitim - Na boisku zameldował się w 65. minucie. Pokazał się ze świetnej strony. Udowodnił jak zupełnie innym jest piłkarzem od Celhaki. Kolumbijczyk potrafił zaryzykować, podejść nieco wyżej, gdzie był w stanie przechwycić piłkę, a następnie stworzyć dobrą sytuację. Tak między innymi było w 68. minucie, gdy popisał się fenomenalnym odbiorem. Po jego wejściu na plac gry, gdy któryś z zawodników bliżej środka pola zachował się dobrze lub trafnie zareagował, to najczęściej był to on.

Tomas Pekhart - Wszedł na murawę w 65. minucie. Takiego Czecha potrzebowaliśmy! Był głodny gry. Czuje, że Kramer może wygryźć go ze składu, więc w Radomiu oglądaliśmy sportową złość. Nie odstawiał nogi, walczył, a właściwie był w wielu miejscach na boisku. Szkoda, że tego występu nie zwieńczył golem, ale dał znać, że to on chce być pierwszym napastnikiem w stołecznym klubie.

Ernest Muci - W 73. minucie pojawił się na placu gry. Podobnie jak Pekhart bardzo ciężko pracował przede wszystkim dla zespołu, co nie jest częste w kontekście Albańczyka. Dobrym rajdem popisał się w 89. minucie, ale szkoda, że nie wykończył go podaniem czy strzałem.

Maciej Rosołek - Grał za krótko, aby oceniać.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.