REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Lechem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Teoretyczny hit kolejki, jak zazwyczaj, był słabym spotkaniem, choć Legia Warszawa zaprezentowała się nieco lepiej od Lecha Poznań. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 0-0. Jak oceniliśmy warszawiaków?

Rafał Augustyniak - Od pierwszych minut świetnie radził sobie przed własnym polem karnym. Na każdej płaszczyźnie był lepszy od lechitów, którzy nie potrafili pokonać centralnego stopera "Wojskowych". Cały czas był czujny, uważał, aby nie popełnić błędu. Dodatkowo często podłączał się do akcji ofensywnych, choć kilkakrotnie świetnie przedostał się na połowę przeciwników, później nieco ponosiła go fantazja przy ostatnim podaniu czy strzale. Tuż po zmianie stron zanotował kilka kluczowych interwencji. Raz bardzo ryzykownym wślizgiem zatrzymał Ba Louę (obrońca nieco ucierpiał przy tej interwencji), a chwilę później nie pozwolił oddać strzału Ishakowi. To było kolejne dobre spotkanie w jego wykonaniu.



Patryk Kun - To chyba jedna z bardziej niedocenionych postaci w Legii. Od pierwszych minut ciężko pracował na całym boisku. W jednym momencie pomagał Kapuadiemu z Ba Louą, a po chwili był już pod bramką rywala. Mógł pokonać Mrozka, nieźle złożył się do strzału, ale golkiper skutecznie interweniował. Kun z każdą minutą wyglądał pewniej, pomimo że mierzy 165 centymetrów, kilkakrotnie wybijał piłkę głową spod własnej bramki. Nie miał problemów z Pereirą, ani z żadnym innym lechitą. Jest jednym z trzech legionistów (jeszcze Pekhart i Slisz), który zanotował dwa odbiory, a dodatkowo tylko on i Wszołek mogą się pochwalić udanym dryblingiem. Niestety, Kun powoli opadał z sił, więc na murawie w 77. minucie zmienił go Dias.

Steve Kapuadi - Widać, że Francuz na stałe trafia do łask szkoleniowca zamiast Ribeiro. Przed Kapuadim było niełatwe zadanie. Musiał grać uważnie oraz być skoncentrowanym, bo jego bezpośrednim oponentem był Ba Loua. Pierwsze minuty nie wskazywały, że stoper będzie tak dobrze kontrolował Iworyjczyka. Potrzebował czasu, aby się przyzwyczaić, ale ostatecznie po meczu piłkarza Lecha można szukać w kieszeni stopera legionistów. Starał się nie ryzykować, grać bezpiecznie, ale momentami odważnie. Nie popełniał większych błędów.

Artur Jędrzejczyk - Często był pod grą, dużo biegał oraz prezentował wysoką aktywność na połowie rywali. Velde nie był tego wieczoru wymagającym przeciwnikiem, jednak Jędrzejczyk z żadnym z rywali nie miał większych problemów. Warto docenić jego grę na połowie Lecha. "Jędza" często bardzo skutecznie i dokładnie wyprowadzał futbolówkę. Walczył o każdą piłkę, pojęcie "zakończona akcja" dla niego nie istniało. W takich spotkaniach jak to niedzielne charakter byłego kapitana stołecznego klubu był bardzo istotny.

Bartosz Slisz - Zanotował elektryczny początek meczu, w kilku prostych sytuacjach zagrywał niedokładnie, jednak szybko ustabilizował swój poziom. Wystarczyło kilkanaście minut, aby naprawdę wyglądał bardzo dobrze. Grał spokojnie, dużo widział na boisku, nie podpalał się, a przecież w takim spotkaniu nie jest trudno stracić głowę. Lech miał problemy, aby go minąć. Slisz może nie dawał legionistom wiele w ofensywie, ale taka również była jego rola, aby zabezpieczał tyły, a do jego postawy w tej formacji nie można mieć żadnych zarzutów.

Kacper Tobiasz - Lech w całym spotkaniu oddał dwa celne strzały, niedużo. Tobiasz pewnie wybiegł do strzelającego Blažicia, dzięki temu stoper trafił w golkipera legionistów. Nie miał wiele pracy podczas tego wieczoru. Zanotował kilka dobrych wyjść na przedpolu, choć gra nogami pozostawiała wiele do życzenia. Z pewnością cieszy jego drugie z rzędu czyste konto w lidze.

Josue - Zanotował bardzo udany początek. Grał przytomnie, celnie, jego podania napędzały ataki warszawiaków, a dodatkowo były przemyślane. Groźnie dośrodkowywał futbolówkę z rzutów rożnych, Lech miał z tymi wrzutkami spore problemy. Niestety, z czasem przygasł. Na murawie było go mniej, często spowalniał ataki warszawiaków. Momentami wyglądał, jakby uważał, że remis jest dla stołecznego klubu wynikiem optymalnym. Dwie nierówne połowy w jego wykonaniu, szczególnie po godzinie gry popełniał sporo błędów. Opuścił murawę w 89. minucie.

Juergen Elitim - Zaprezentował się przeciętnie, nie słabo, ale nie zachwycał. Grał dynamicznie, czasami popisał się dobrym dalszym podaniem, ale w jego poczynaniach momentami było sporo niedokładności. Dawał się zaskakiwać lechitom, którzy czekali na jego błąd czy większą ślamazarność. Wyglądał na nieco przestraszonego. Nie raz miał okazję, aby ruszyć z piłką pewniej, spróbować pomóc zespołowi w zdobyciu zwycięskiego gola, ale tego brakowało. Szczególnie w takich meczach spodziewamy się po jego grze w ofensywie znacznie więcej.

Ernest Muci - Od kilku meczów moglibyśmy przeklejać każdy opis jego gry. Ponownie w starciu z Lechem był aktywny, pokazywał się kolegom, brał piłkę na siebie, ale co z tego, jak ostatnia decyzja zazwyczaj była błędna? Albańczyk gubił się pod polem karnym rywala. Dopiero po godzinie gry z piłką przy nodze wyglądał lepiej. Z jego strony w niedzielę konkretów również brakowało. Opuścił murawę w 89. minucie.

Paweł Wszołek - Wyglądał na zmęczonego, nie tylko w niedzielny wieczór, gdyż nie jest sobą od powrotu z reprezentacji. Po spotkaniu z Mołdawią Wszołek sześciokrotnie zagrał z "eLką" na piersi, a w tym czasie zanotował trzy asysty. Nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Wcześniej w tym sezonie skrzydłowy średnio ok. 0,88 bramki lub asysty notował na spotkanie, teraz ta liczba spadła dwukrotnie i choć wciąż jest niezła, to jednak wiemy, na co go stać. W meczu z Lechem również brakowało mu gazu. Był niepewny, gubił się czasami w prostych sytuacjach. Nie można powiedzieć, że zagrał na "minus", ale nie dawał legionistom nic dodatkowo oprócz najprostszego grania, które prowadziło donikąd. Odżył nieco w końcówce meczu, ale wciąż jego zwody i drybling nie były problemem dla słabej defensywy poznaniaków. Może Wszołkowi doskwiera brak zmiennika? Okazało się, że Baku to nie jest ten poziom, a Dias to zawodnik pod rotację z Kunem.

Tomas Pekhart - Miał chęci, ale brakowało szybkości reakcji. Czech starał się przerywać ataki lechitów jeszcze w zarodku. Często zza pleców atakował któregoś z poznaniaków. Ta sztuka udała mu się raz, może dwa, a tak non stop był spóźniony, co prowadziło do bezsensowych fauli. Właściwie więcej o nim napisać nie można. Po prostu był za wolny, a wydaje się, że gdyby w ataku legionistów w starciu z Lechem wystąpił bardziej mobilny snajper, to tego spotkania warszawiacy by nie przegrali. Zszedł z boiska w 77. minucie.

Zmiennicy

Gil Dias - Na murawie zagościł w 77. minucie. Może powinien pojawić się wcześniej? To szybki zawodnik, ale miał za mało czasu, aby dać coś od siebie zespołowi.

Marc Gual - Na boisko wszedł w tym samym momencie co Dias. Hiszpan również nie błysnął. To był występ bez historii.

Maciej Rosołek i Blaz Kramer grali za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.