REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Wartą

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Legia ponownie nie zdołała wygrać meczu ligowego przed własną publicznością. Warszawiacy tylko zremisowali 2-2 z Wartą Poznań. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy piłkarzom stołecznego zespołu.

Ernest Muci - Od pierwszych minut był widoczny. Z początku jego postawa była nieco egoistyczna, ale z czasem bardziej nastawił się na grę drużynową. Wywalczył rzut karny, a następnie wpisał się na listę strzelców, tym samym odblokował się po dwunastu meczach bez trafienia. Swoim poruszaniem się po murawie, zwinnością oraz chęcią brania gry na siebie wiele dawał warszawiakom. To był dobry występ Albańczyka.



Bartosz Slisz - Z pewnością był aktywnym piłkarzem w meczu z Wartą. Od pierwszych minut chciał brać piłkę na siebie, starał się kreować, a w destrukcji nie odstawiał nogi. Niekiedy brakowało u niego zdecydowania. W 16. minucie zbliżył się do pola karnego, mógł oddać strzał, a zamiast tego podał piłkę do Wszołka i akcja zakończyła się fiaskiem. Próbę uderzenia podjął nieco ponad pół godziny później. To był dobry strzał, jednak poznaniaków uchroniła interwencja Lisa. Slisz częściej powinien próbować swoich sił w uderzeniach z dystansu, ponieważ wie, jak dobrze przymierzyć. Właśnie takiej decyzyjności momentami brakowało. Zszedł z murawy w 84. minucie.

Josue - Strzelił gola z rzutu karnego, to najważniejsze, co Portugalczyk zrobił podczas spotkania z Wartą. Na murawie nie błyszczał, nie wyróżniał się, ale zaprezentował stabilnie. Momentami mógł irytować spowalnianiem akcji, niestety brakowało z jego strony ciekawych zagrań. Za mało go było w sobotni wieczór. Zszedł z boiska w 84. minucie.

Artur Jędrzejczyk - Nie można go obwinić za żadną ze straconych bramek. Grał przyzwoicie, choć lepiej w drugiej połowie. Przed przerwą zdarzało się, że był nieprzytomny. Raz mógł spokojnie przepuścić piłkę, a zamiast tego ta od niego się odbiła i zrobiło się groźnie. Po zmianie stron zazwyczaj był w miejscu, w którym powinien, blokował strzały rywala, a w 77. minucie pokusił się o ważny odbiór futbolówki. To było niezłe spotkanie w jego wykonaniu.

Yuri Ribeiro - Gdyby nie jego nieporadność przy pierwszym golu poznaniaków, byłby sporym pretendentem do plusa. Niestety, ale był jak dziecko we mgle. Dwukrotnie mógł dopaść do piłki, jednak był za mało dynamiczny, przez co Prikryl "otworzył" wynik spotkania. Później utrzymywał dobry poziom. Między innymi skutecznie zablokował próbę Eppela w 36. minucie. Portugalczyk nie popełniał poważniejszych błędów.

Patryk Kun - Do trafienia Josue jego centrostrzał był najgroźniejszą sytuacją Legii. Niestety, poza tą próbą Kun za wiele nie pokazał. Nie popełniał błędów, ale również brakowało przebłysku, akcji z jego strony. Zagrał bardzo nijako, ale na minusa nie zasłużył. Lepiej od niego zaprezentował się Dias, któremu bardziej się chciało w ofensywie. Opuścił murawę po pierwszej połowie.

Paweł Wszołek - Podawał bardzo celnie, bo aż 40 jego podań z 41 było dokładnych. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o jego dośrodkowaniach. Próbował aż dziesięciokrotnie, a tylko dwukrotnie znalazł adresata. Jego wrzutki w meczu z Wartą prowadziły donikąd, nie było z nich żadnego pożytku. Rzadko kiedy uczestniczył w akacjach warszawiaków, był niewidoczny i niemrawy.

Kacper Tobiasz - Warta w sumie oddała trzy celne strzały, a dwa z nich zamieniła na gole. Niestety, pomimo że Tobiasz początkowo obronił strzał Prikryla, to "wypluł" piłkę, dzięki czemu Czech mógł poprawić swoje uderzenie. Z pewnością golkiper był w stanie zachować się lepiej przy pierwszej próbie zawodnika poznaniaków. Później nie dał rady wybronić strzału z jedenastu metrów, choć do skutecznej interwencji brakowało niewiele. Niestety, to spotkanie przerwało passę meczów Legii z czystym kontem.

Juergen Elitim - Gdzie jest ten Elitim? Ten, który przebojowością zdobywał bramki, decydował się na strzały z dystansu czy kreował akcje. Kolumbijczyk po meczu z Pogonią Szczecin, więc właściwie od początku października, jest w dużym dołku. W meczu z Wartą ponownie był niewidoczny, a przecież jeszcze niedawno na murawie był wszędzie. W sobotę podejmował wiele błędnych decyzji, za wiele mu się nie układało. Nic dziwnego, że trener szuka nowego rozwiązania z Celhaką, bo niestety Elitim na razie drużynie wiele nie daje. Zszedł nieco po ponad godzinie gry.

Tomas Pekhart - Brakowało mu szybkości, dynamiki i precyzji. W 57. minucie długo zwlekał ze strzałem, nie potrafił opanować piłki, po czym została mu wybita. Uderzył Dias, a Pekhart „wybronił” ten strzał. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że ta sytuacja była podsumowaniem poczynań Czecha w starciu z Wartą. Pekhart nie był aktywny i widoczny. Niestety, zagrał jak ostatnio ma w zwyczaju, więc słabo. Po nieco ponad godzinie gry został zmieniony.

Radovan Pankov - Źle rozpoczął spotkanie. W 7. minucie się wywrócił, nie dał rady zatrzymać czy nawet sfaulować Szmyta. Chwilę później było już 0-1. W 36. minucie nieporadnie wyskoczył do walki w powietrzu. Łokciem uderzył Tiru, który padł na murawę, a następnie sędzia wskazał na jedenasty metr. Serb był zamieszany w utracone przez legionistów dwa gole. W pierwszej połowie grał nerwowo, sam był zagrożeniem pod własnym polem karnym. Po zmianie stron grał lepiej, lecz wynikało to z niegroźnych poczynań ofensywnych Warty. W 79. minucie popisał się dobrą akcją pod bramką rywala. Celnie dograł piłkę do Guala, którego strzał obronił Lis. Stoperów przede wszystkim rozliczamy z postawy w defensywie, a ta tego dnia u Pankova kulała.

Zmiennicy

Bartosz Kapustka - Wszedł na murawę po nieco ponad godzinie gry. 111 dni "Kapi" czekał, aby wrócić na boisko w barwach seniorskiego zespołu. Prezentował wysoki poziom, był zwinny, dynamiczny i chętny do gry. Przede wszystkim zanotował asystę. Wielu legionistów wrzucało piłkę najczęściej niecelnie, a jedna próba Kapustki zakończyła się golem. Brawo!

Gil Dias - Wszedł na boisko po zmianie stron. Wprowadził na murawę świeżość, od początku dużo biegał i walczył. Dawał z siebie wszystko, Portugalczyk kreował kolegom niezłe sytuacje, ale szkoda, że ci nie potrafili ich wykorzystać. Z pewnością pokazał się z lepszej strony niż Kun.

Marc Gual - Na murawie zameldował się w 61. minucie. Zagrał lepiej niż Pekhart, bo dochodził do sytuacji, ale Hiszpan musi coś wykorzystać. Miał trzy niezłe sytuacje, ale każdą zmarnował. Były król strzelców Ekstraklasy powinien chociaż raz trafić piłką do bramki.

Jurgen Celhaka i Igor Strzałek - Grali za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.