Janusz Niedźwiedź - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Niedźwiedź: Czeka nas piłkarskie święto

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com / RuchTV

- Pojawia się u mnie dreszczyk emocji. Czeka nas bardzo dobre spotkanie, piłkarskie święto. Mam nadzieję, że stadion wypełni się do ostatniego miejsca i będziemy świadkami kapitalnego meczu. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak wygrywanie, więc bardzo chcemy zdobyć jutro trzy punkty - mówi przed piątkowym meczem z Legią trener Ruchu Chorzów, Janusz Niedźwiedź.



- Jestem szczęśliwy, że dołączyłem do Ruchu. Jestem również zadowolony, że gramy pierwszy mecz z Legią. Piłka nożna to są emocje, atmosfera na trybunach. Futbol to również sukcesy. Takie spotkanie z Legią, wciąż liczę, że Stadion Śląski wypełni się do ostatniego miejsca, to będzie fantastyczne wydarzenie. Jako trenerzy i piłkarze zawsze chcemy grać przy pełnych trybunach, w takiej atmosferze. Mieliśmy lekki zalążek tego, co będzie się działo, na wczorajszej prezentacji drużyny, czuliśmy się, jakby ten mecz z Legią miał się zaraz zacząć. Czuję radość i ekscytację. Wiem, z kim się mierzymy i co trzeba zrobić, by Legię pokonać. Czeka nas arcytrudne zadanie, ale wierzę, że z pomocą naszych kibiców jesteśmy w stanie tego dokonać.

- Myślę, że to my będziemy większą zagadką dla Legii niż ona dla nas. W Ruchu jest nowy trener, nowy model gry. Oczywiście, mierzyłem się już z Legią kilkukrotnie, znam się z jej sztabem, wiem co proponuje i oni wiedzą wiele o mnie. To nie jest wielka tajemnica. Każdy szuka jednak przewagi, jakiegoś elementu zaskoczenia. Legia na pewno coś przygotuje, a i my mamy coś na Legię.

- Legia jest faworytem, ale to nie ma znaczenia. To będzie pierwszy mecz po przerwie, gramy na naszym stadionie i to nas nie interesuje. Nie rozmawialiśmy nawet o tym w szatni. Skupialiśmy się na tym, jak warszawiacy są zorganizowani, na ich mocnych, słabych stronach i tym, co my możemy zaproponować. Emocje i presja na pewno będą, ale w pozytywnym sensie, które napędzą nas do działania i pozwolą wznieść się na wyżyny.

- Od początku było wiadomo, że na stadionie będą musiały być wyznaczone strefy buforowe i nie będzie dało się zapełnić obiektu. Jednak prawie 41 tysięcy to jest okazała liczba i liczę na jej wsparcie. Grałem mecze np. przy Łazienkowskiej, gdy było około 30 tysięcy, ale rzeczywiście przy tak licznej publiczności, a jeszcze takiej, która będzie po naszej stronie, jeszcze drużyny nie prowadziłem. Wierzę, że doda nam to wiatru w żagle i odniesiemy zwycięstwo.

- Mieliśmy określony czas na przygotowanie i musieliśmy go idealnie wygospodarować, wycisnąć wszystko co najlepsze. Zaplanowaliśmy to tak, by być optymalnie gotowym na to pierwsze spotkanie.

- Gdy zostawałem trenerem Ruchu, wiedziałem, że będzie trzeba włożyć sporo pracy. Nie chodzi tylko o zmiany personalne, ale również o model gry. Trafiłem na grupę bardzo otwartych ludzi - piłkarzy, osób w sztabie i zarządzających klubem. Wszyscy pokazują, jak ten klub jest dla nich ważny. Kibice również pokazują, jak kochają ten klub. Cieszę się, że są oni tak liczni, bo napędzają nas do działania. Chcemy zrobić wszystko, by Ruch w przyszłym sezonie grał w Ekstraklasie i takie jest moje główne zadanie.

- Czuję w drużynie wiarę. Można zauważyć u piłkarzy błysk w oczach. By drużyna funkcjonowała na najwyższym poziomie, potrzebuje poprawiać się w każdym elemencie. Chcemy być bardzo dobrze zorganizowanym zespołem, radzącym sobie w każdej fazie gry. Tych rzeczy jest bardzo dużo i chcemy się poprawiać. Piłka nożna to również głowa, to żeby walczyć do końca, nie poddawać się bez względu na wynik i przeciwnika. W tym elemencie wykonaliśmy sporo pracy.

- Tak planowaliśmy, by w ostatnim naszym sparingu zagrała podstawowa jedenastka na tamten moment. Nie jest to tajemnicą. Po powrocie z Turcji był jeszcze jeden mikrocykl. Czekaliśmy na niektórych zawodników wracających po kontuzji, dołączył do nas Josema, więc pojawiło się kilka zmiennych. Naszą rolą jest wybrać teraz optymalny skład.

- Po dzisiejszym popołudniowym raporcie medycznym podejmiemy decyzję o tym, kto znajdzie się w kadrze meczowej. Mamy drobne rzeczy, urazy, ale decyzję podejmiemy później.

- Każdy z moich piłkarzy jest rozsądny i wie, że jeden pączek nikomu nie zaszkodzi. Jesteśmy jednak dzień przed meczem. Wszyscy są świadomi, z jakim przeciwnikiem się zmierzymy, że trzeba będzie wspiąć się na wyżyny umiejętności, by Legię pokonać. Każdy szczegół będzie więc ważny. Kilka delikatnych kalorii nikomu jednak nie zaszkodzi i wszystko z umiarem jest wskazane. Może nawet doda to trochę energii, jeśli chodzi o cukier. Nikomu na pewno nie przyjdzie do głowy świętować tłustego czwartku kilkoma pączkami, może poza sztabem (śmiech).

Tomasz Foszmańczyk: Atmosfera jest bardzo dobra. Wykonujemy w tej kwestii bardzo dużo pracy. Nie przystępujemy do tej rundy ze zwieszonymi głowami, a wręcz przeciwnie. Bardzo mocno pracowaliśmy nie tylko na boisku, ale w innych bardzo ważnych kwestiach. Dołączyło do nas wielu nowych zawodników, ale atmosfera jest dobra i widać po chłopakach, że nie mogą się doczekać jutrzejszego meczu.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.