Marek Popiołek, trener koszykarskiej Legii - fot. Bodziach
REKLAMA

Koszykówka

Marek Popiołek: Wygraliśmy Puchar, a kolejne wyzwania przez nami

Bodziach, źródło: Legionisci.com

4 lutego został tymczasowo pierwszym trenerem Legii. Po pięciu spotkaniach, w trakcie których przypieczętował z Legią awans do ćwierćfinału FIBA Europe Cup, a także - zaskakując całą koszykarską Polskę - wywalczył z naszym klubem drugi w historii Puchar Polski, otrzymał propozycję dalszej pracy jako pierwszy trener Legii. Marek Popiołek, bo o nim mowa, cieszy się z wywalczonego w Sosnowcu trofeum, ale również zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek drogi, jaka czeka nasz zespół w tym sezonie. Zapraszamy do lektury rozmowy ze szkoleniowcem naszego klubu - rozmawiamy zarówno o jego pracy jako asystenta w sztabie Wojciecha Kamińskiego, jak również przejęciu drużyny 4 lutego bieżącego roku, fantastycznym turnieju finałowym Pucharu Polski, ale także dalszej części sezonu, potrzebnych wzmocnieniach składu Legii, czy podejściu do zawodników i zachowaniu względem nich po zmianie roli w sztabie.

- Nie dało się tego w żaden sposób zaplanować. Życie pisze najlepsze scenariusze. Nic takiego nie planowałem i nie zakładałem, w tej trudnej sytuacji, w której się znaleźliśmy. 4 lutego wiedziałem, że trzeba podchodzić do swojej pracy w sposób profesjonalny. Uznałem, że będę robił to co do mnie należy i to, czego się ode mnie oczekuje w klubie. Robię to tak, jak potrafię najlepiej. Otrzymałem doskonałe wsparcie całego sztabu szkoleniowego, zawodnicy dobrze się nastawili i w meczu ze Sportingiem przełamaliśmy pierwsze lody. Później co prawda nie obyło się bez problemów, ale Puchar Polski był zwieńczeniem dwutygodniowej pracy. Tak jak powiedziałeś - to brzmi jak piękny sen. (...) Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego nasza drużyna aż tak bardzo zdominowała ten turniej. Drugie połowy były praktycznie perfekcyjne w każdym ze spotkań, różnica punktowa wyglądała jak jakaś deklasacja. Jestem bardzo zadowolony z tego, że zespół grał w taki sposób i w takim stylu zdobył Puchar Polski. To sprawa historyczna i zwyczajnie wielka dla każdego z nas, kto brał w tym udział. Co do pozostawienia wyboru władzom - z tym różnie bywa. Starałem się nastawić głowę tak, by pracować tylko i wyłącznie na zwycięstwa. I tak jak mówiłem już w innych wypowiedziach - Puchar waży dla mnie więcej niż jakakolwiek posada - ja naprawdę tak uważam. Wygranie Pucharu Polski to jest osiągnięcie na całe życie, a jeżeli zostało to nagrodzone tym, że ja i ten zespół mam kolejną szansę, by pracować dalej w takim składzie i realizować kolejne cele, to tym lepiej - mówi Marek Popiołek w obszernej rozmowie dla oficjalnej strony koszykarskiej Legii, Legiakosz.com.

W Pucharze mierzyliście się ze Startem, Treflem i Stalą - z każdą z tych drużyn w sezonie zasadniczym przegraliście wyraźnie. To nie były pechowe porażki. Ta metamorfoza drużyny przez ostatnich kilka tygodni pozwala wierzyć kibicom, że ten sezon, jeszcze nie jest stracony, a wysokie cele nadal wydają się w zasięgu.
- Na pewno ten sezon nie jest stracony, jeszcze jest sporo grania. Można narzekać na nasze wyniki w lidze, bo powinniśmy mieć lepszy bilans i być na wyższej pozycji. Cały czas jesteśmy w grze o wszystkie trofea. Nikt nas jeszcze nie wyeliminował z żadnych rozgrywek. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy Puchar Polski w takim stylu i mamy kolejne wyzwania przed sobą. Przed nami bardzo ciekawa seria ćwierćfinałowa w FIBA Europe Cup z Bilbao. W lidze limit błędów został wyczerpany i trzeba pracować na to, by wejść do play-off, a najlepiej wejść spokojnie i z przyzwoitej pozycji. Odnośnie wspomnianych meczów ligowych ze Startem, Treflem i Stalą - trzeba było z nich wyciągać wnioski. Analizowaliśmy je mocno przed Pucharem. Wiadomo, że każdy z meczów ma swoją historię, zespoły są na różnych etapach, robione są zmiany w składach. Choćby Loren Jackson i jego rola w Pucharze Polski, to było bardzo istotne.


fot. Bodziach

Wiem, że decyzja ws. transferu Jacksona należała do Wojtka Kamińskiego. Ale, czy sam nie miałeś obaw odnośnie wzrostu tego gracza i jego rywalizacji z wysokimi jedynkami, których przecież jest więcej w polskiej lidze? Przed rokiem mówiło się, że Vinalesowi brakowało w półfinałowej rywalizacji ze Śląskiem, warunków fizycznych, by konkurować z Martinem. A przecież Vinales był kilkanaście centymetrów wyższy od Jacksona.
- To bardzo istotny aspekt. Nie we wszystkich ligach sprawdzają się tacy niscy rozgrywający. W swojej karierze w innych klubach współpracowałem już z niskimi rozgrywającymi, choć nieco wyższymi niż Loren. Wielu takich graczy sprawdza się bardzo dobrze na parkietach ligi niemieckiej, francuskiej, ale niekoniecznie na parkietach bardziej fizycznej ligi włoskiej. To był też przypadek Lorena Jacksona, który w trudnej sytuacji, w której był w Brindisi, nie zafunkcjonował zbyt dobrze. Wiedzieliśmy, że jest piekielnie szybki, że oprócz tego, że potrafi zdobywać punkty, to ma w sobie duszę rozgrywającego i lubi angażować innych zawodników w grę. Mieliśmy pewne obawy, jak on się zaaklimatyzuje w kontekście dużej fizyczności, która jest w naszej lidze i twardego sposobu grania. Odnośnie defensywy są metody jak atakować niskich graczy, ale mamy też pomysły jak się temu przeciwstawiać. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak Loren wyglądał w defensywie, jeśli chodzi o przeciskanie się na zasłonach, walkę z zasłonami - to wygląda u niego bardzo dobrze. Mieliśmy pewne obawy, nie wiedzieliśmy do końca, jak będzie wyglądał ten transfer i jak mam być szczery, nie spodziewałem się, że Loren Jackson tak szybko zacznie grać tak dobrze dla nas. W całym turnieju Pucharu Polski był wręcz rewelacyjny. Podobnie jak w meczu w Lizbonie, na którym przecież byłeś - tam zagrał wręcz perfekcyjnie.

To co na pewno interesuje kibiców to ew. zmiany kadrowe - czy doczekamy ich? Nie da się ukryć, że przy takiej intensywności jaka czeka Was w marcu, zawodnik pod kosz przydałby się bardzo. Przed Legią nie tylko walka play-off, ale i rywalizacja w FIBA Europe Cup o czołową czwórkę.
- Rozważamy to, by dołączył do nas jeszcze jeden gracz. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Mieliśmy długą rozmowę na ten temat w poniedziałek, czyli niedługo po powrocie z turnieju finałowego w Sosnowcu. Chyba ona rozstrzygnęła, że będę dalej pierwszym trenerem, ale także dotyczyła tego, jakie ruchy kadrowe należy robić. Nie jest jakąś tajemnicą, Jarek Jankowski powiedział publicznie, że będziemy szukać nowego zawodnika i prawdopodobnie sprowadzimy gracza, który doda nam głębię składu, powinien dodać fizyczność i umiejętną walkę o zbiórki. Pozycja nie jest aż tak istotna. Nie jest tak, że szukamy tylko piątki, albo piątko-czwórki lub też czwórki. Chodzi bardziej o cechy i umiejętności, jakie powinien ten zawodnik dać drużynie. Rynek wcale nie jest łatwy, nie ma zbyt wielu zawodników dostępnych. Będziemy musieli wybrać, w miarę możliwości, najlepszego dostępnego, i odpowiednio wkomponować go w drużynę. Mamy bowiem kilku zawodników, którzy mogą grać między pozycjami, na przykład Aric Holman, który gra i na czwórce i na piątce. Trzeba to będzie we właściwy sposób poukładać.

Całą rozmowę z trenerem Legii można przeczytać TUTAJ.



fot. Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.