REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Górnikiem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Legia Warszawa wygrała w Zabrzu z Górnikiem 3-1. To bardzo ważne zwycięstwo warszawiaków. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Kosty Runjaicia.

Juergen Elitim - To był jego znakomity występ i nie skłamię jeżeli napiszę, że bezbłędny. Już na początku meczu świetnym podaniem wykreował okazję Morishicie. Później dograł futbolówkę do Pekharta, który "otworzył" wynik spotkania. W 50. minucie obsłużył piłką Riberio, lecz jego dośrodkowanie nie było najlepsze. Co więcej, Elitim miał spory udział przy drugim trafieniu warszawiaków, gdy pograł futbolówką z Josue jakby byli na treningu. Pomocnik od pierwszych minut meczu miał ogromny luz, ciężko pracował, widać było w nim ogień. Kolumbijczyk nie odpuszczał, a co więcej futbolówka wręcz kleiła się mu do stóp. Dokładność jego podań wynosiła blisko 97%, co jest wybitnym wynikiem przy 58 zagraniach. Bez dwóch zdań w Zabrzu był najlepszy na boisku, grał jak profesor bez układu nerwowego. Przez Elitima przechodziła większość ofensywnych akcji wicemistrza Polski. Takiego gracza Legia potrzebuje w środku pola.



Josue - W takiej formie chcemy oglądać Josue. W 28. minucie podaniem wykreował genialną okazję Ribeiro, którą ten niestety zmarnował. Moment oraz siła podania kapitana warszawiaków były idealne. Rozkręcił się w drugiej połowie. W 68. minucie oddał świetny strzał z dystansu, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Bielica. Na szczęście do futbolówki dopadł Kapustka, który dokończył robotę. Josue był strzelcem trzeciego gola, ale również miał spory udział na początku akcji. Wygrał pojedynek główkowy ze Szcześniakiem, po czym ustawił się w szesnastce, a gdy futbolówka do niego wróciła, nie mógł się pomylić. Na murawie wyglądał bardzo dobrze, grał z ogromnym luzem i spokojem.

Marc Gual - Od pierwszej minuty kilkakrotnie bardzo skutecznie wyciągał stoperów zabrzan bliżej połowy legionistów. Gual w grze kombinacyjnej czuł się znakomicie, ale gorzej wyglądał bliżej bramki Górnika. Potrafił dobrze podać, lecz niekiedy brakowało mu opanowania, a może koncentracji. Błysnął w 75. minucie, gdy mijał zabrzan jak pachołki, po czym wystawił świetną piłkę do Josue, który wpisał się na listę strzelców. Szkoda, bo kilka minut później mógł się zachować bardzo podobnie, a mecz prawdopodobnie zakończyłby z dwoma asystami, ale tym razem na podanie się nie zdecydował. Miał lepsze i gorsze momenty, jednakże za akcję bramkową oraz kilka niezłych zagrań zasługuje na plusa. Opuścił murawę w 84. minucie.

Jurgen Celhaka - Przy Elitimie jego gra nie wyglądała tak efektownie, jednak Celhaka zanotował solidny występ. Miał inne zadania niż Kolumbijczyk, dlatego świetnie się z nim uzupełniał. Dużo więcej pracował w defensywie, gdzie skutecznie odbierał futbolówkę oraz przeszkadzał zabrzanom. Podobnie jak jego kompan w środku pola, Celhaka dokładnie podawał futbolówkę (ok. 95%). Miejmy nadzieję, że Albańczyk utrzyma taką dyspozycję. Jest piłkarzem, który swoimi ruchami na murawie momentami przypomina Slisza, a właśnie takiego zawodnika u boku potrzebuje Elitim, aby mógł rozwinąć skrzydła w ofensywie. Opuścił murawę w 85. minucie.

Steve Kapuadi - Francuz kilkakrotnie bardzo dobrze radził sobie w defensywie. W 11. minucie był czujny, przeciął zagranie Kapralika w pole karne. Chwilę później doskonale pilnował Szalę, który gdyby nie on, miałby świetną okazję do oddania strzału. W 26. minucie wydawało się, że przegra pojedynek z Kozukim, ale Kapuadi walczył i wymuskał futbolówkę spod nóg Japończyka. Kapuadiego warto pochwalić za spokój, bo ma go samego początku. Oczywiście niekiedy jego rozluźnienie jest zbyt duże, ale uważam, że opanowanie to wartość u obrońcy, którą trzeba pielęgnować oraz polepszać. Jeszcze w 66. minucie doskonałym wślizgiem powstrzymał rozpędzonego Ennaliego. W Zabrzu francuski stoper pokazał się z bardzo dobrej strony, oby wyglądał tak samo w następnych spotkaniach.

Rafał Augustyniak - Na wysokości zadania stanął już na starcie meczu, gdy do strzału doszedł Kozuki. Spotkanie mogło się fatalnie rozpocząć dla warszawiaków, ale Augustyniak był na posterunku. Co ciekawe, pomimo że grał jako centralny stoper, mógł się pochwalić trzecią najwyższą liczbą dryblingów w zespole Legii (dwa). Jeden z nich był świetny! W 48. minucie Augustyniak pognał prawą flanką niczym rasowy wahadłowy, a akcję zakończył celnym strzałem. Często podłączał się do ofensywy, nawet gdy z marnym skutkiem, to po chwili sam naprawiał swój błąd. Raz nieco się pogubił, gdy stratę piłki ratował faulem, za który obejrzał żółtą kartkę.

Dominik Hładun - W pierwszej połowie był bezrobotny, gdyż zabrzanie nie oddali ani jednego celnego uderzenia. W 57. minucie Hładun wykazał się doskonałą interwencją, gdy poradził sobie z uderzeniem Czyża. Właśnie takiej postawy oczekujemy od bramkarzy Legii. To była parada ponad stan, których brakowało we wcześniejszych meczach. Szkoda, że nie udało mu się zachować czystego konta, gdyż swoją bardzo pewną postawą w trakcie spotkania na to zasłużył.

Tomas Pekhart - Początkowo legioniści rzadko z niego korzystali. W 28. minucie Czech dobrze zgrał piłkę klatką piersiową do kolegi z zespołu, lecz później do 42. minuty jakby nie było go na boisku. Nagle w samej końcówce pierwszej części spotkania z najbliższej odległości wpisał się na listę strzelców. Ktoś powie, że trudno było tej sytuacji nie zamienić na gola, ale najważniejsze, że snajper się odblokował. Zszedł z murawy w 68. minucie.

Yuri Ribeiro - Od dłuższego czasu pisaliśmy, że miejsce Portugalczyka jest na wahadle, co ponownie udowodniło spotkanie w Zabrzu. Ribeiro ochoczo podłączał się do ofensywy, choć niekiedy mógł więcej wycisnąć z akcji lewą flanką. Szczególnie w 28. minucie powinien wpisać się na listę strzelców. Może nie jest napastnikiem, ale takich okazji nie można marnować. Dobrze wyglądał w kreowaniu sytuacji, miał głowę podniesioną i często prezentował niezłe zagrania. To jego pewny odbiór zapoczątkował pierwszą akcję bramkową warszawiaków. Dodatkowo dobrze prezentował się w defensywie. Wielokrotnie pomagał obronie, a błędy mu się nie przydarzały.

Radovan Pankov - Gdybyśmy mieli któregoś z legionistów zganić za mecz w Zabrzu, byłby to właśnie Serb. Od początku spotkania prezentował się najmniej pewnie spośród stoperów Legii. Kilka rzeczy mu nie wychodziło, czasami odskakiwała futbolówka, a niekiedy nie najlepiej się ustawił. Momentami w rozegraniu brakowało mu pomysłu. Niestety, w 60. minucie odgwizdany został rzut karny, gdyż Pankov piłkę dotknął ręką. Serb zachował się zupełnie nieostrożnie. Trzeba również dodać, że zanotował kilka udanych interwencji, które uratowały warszawiaków przed groźnymi akcjami miejscowych. Opuścił murawę w samej końcówce spotkania.

Ryoya Morishita - Japończyk był jednym z gorzej prezentujących się legionistów na boisku. Z pewnością powinien spotkanie zakończyć z golem, bo idealną okazję zmarnował w 3. minucie. "Mori" źle przyjął futbolówkę, co później wpłynęło na wykończenie akcji. Kilkakrotnie mógł ruszyć z piłką, popisać się swoim polotem oraz niekonwencjonalnością, ale właśnie tego w Zabrzu mu brakowało. Momentami wyglądał na niepewnego i wystraszonego. Dodatkowo słabo się prezentował w defensywie. Gubił piłkę, w prostych sytuacjach źle podawał, jakby na boisku, przede wszystkim w grze obronnej, nie mógł się odnaleźć. Opuścił murawę w samej końcówce spotkania.

Zmiennicy

Bartosz Kapustka - Wszedł na murawę w 67. minucie. Pierwszy raz dotknął piłkę i od razu umieścił ją w bramce. To było wejście smoka oraz przełamanie, gdyż ostatni raz do siatki Kapustka trafił pod koniec lutego zeszłego roku w spotkaniu Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra.

Qendrim Zyba, Maciej Rosołek, Patryk Kun i Artur Jędrzejczyk - Grali za krótko, aby ocenić.

WYNIKI SONDYJak oceniasz pracę Kosty Runjaicia na stanowisku trenera Legii?
SUMA GŁOSÓW: 69015
START: 20.06.2023 / KONIEC: 13.04.2024

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.