fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Górnikiem Zabrze

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Dobry początek „finałów”; problemy Górnika; uwolniony Kolumbijczyk; podpuścili...; ...by skasować; złapał luz - to najważniejsze punkty po poniedziałkowym spotkaniu Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze.



1. Dobry początek „finałów”
Trener Kosta Runjaić na jednej z konferencji mówił, że przed jego zespołem dziesięć „finałów”. Trudno się z tym faktem nie zgodzić, biorąc pod uwagę jak łatwo, wręcz juniorsko, traciliśmy punkty z zespołami, z którymi ich stracić nie powinniśmy. Po wygranej z Piastem drugi krok ku temu, byśmy zagrali w eliminacjach europejskich pucharów w przyszłym sezonie, drużyna zrobiła w Zabrzu, gdzie nie zawsze było kolorowo. Trzeba przyznać, że mecz przez praktycznie był pod kontrolą Legii oprócz dwóch sytuacji, ale na szczęście w jednej świetnie interweniował Dominik Hładun. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia w końcu emanowali spokojem i pewnością, że nawet jak stracą bramkę, to zaraz strzelą kolejną i wygrają. Dawno niewidziana rzecz, która może cieszyć każdego kibica. Teraz trzeba powtórzyć to w kolejnych ciężkich „finałach” z Jagiellonią Białystok, Rakowem Częstochowa, Śląskiem Wrocław, Stalą Mielec, i tak dalej, i tak dalej.



2. Problemy Górnika
Nie od dziś wiadomo, że w drużynie Jana Urbana największą robotę na boisku robi czterech zawodników – Dominik Rasak, Lawrence Ennali, Lukas Podolski oraz Adrián Kaprálik. Skrzydłowi zespołu z Zabrza są motorami napędowymi wszelkich ataków Górnika i trzeba przyznać trenerowi Koście Runjaiciowi, że świetnie ich powstrzymał. Kapralik nie pograł z Stevem Kapuadim, którego wspomagał Yuri Ribeiro. Trochę gorzej wyglądało to z drugiej strony, gdzie niestety bardzo często Morishita był osamotniony w walce z Ennalim, gdyż Pankov w poniedziałek był jednym z najsłabszych graczy na boisku. Japończyk dawał radę i tak naprawdę oprócz rzutu karnego dla gospodarzy oraz sytuacji z 57. minuty, należy Morishicie dać plus za pojedynki z rywalami. Zneutralizowany został również Podolski, z którym walczył cofający się często do obrony Pekhart, a Rasak niezbyt wiele miał do powiedzenia w środku pola, gdzie brylował mózg Legii, czyli Elitim i wspomagający go Celhaka. Sztab szkoleniowy w końcu odrobił lekcję i świetnie przygotował się do neutralizacji atutów rywala.

3. Uwolniony Kolumbijczyk
Niesamowicie przyjemnie oglądało się grę Juergena Elitima. Był kluczowym zawodnikiem „Wojskowych” w tym meczu i śmiało można go określić mózgiem całego zespołu. Kolumbijczyk dyktował tempo gry, wiedział kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić i próbować przytrzymać piłkę, by trochę uspokoić rozgrzane głowy kolegów. 24-letni pomocnik świetnie znajdował wolną przestrzeń w defensywie rywali i albo często w nią wchodził, albo posyłał naprawdę dobre prostopadłe podania. Duża w tym zasługa Jurgena Celhaki, który świetnie uzupełniał się z Elitimem i brał większość zadań defensywnych na swoje barki, pozwalając byłemu graczowi hiszpańskiego Racingu na większą swobodę w środku pola, zwłaszcza w ofensywnych zapędach. Oprócz asysty Elitim był królem bezpańskich piłek, które świetnie zbierał w pomocy i rozprowadzał do swoich kolegów z zespołu. Niech o świetnym występie świadczą również statystyki.
- 56/58 celnych podań (97% celności)
- 3 kluczowe podania
- 9/10 celnych długich podań
- 2/3 wygrane pojedynki
- przebiegł 11,5km

4. Podpuścili…
Oczywiście, Legia nie byłaby sobą, gdyby chociaż raz w meczu nie „odwaliła maniany” w defensywie. Z Górnikiem nie było inaczej, bo w ciągu dwóch minut zespół gospodarzy stworzył sobie dwie idealne okazje do zdobycia bramek. Najpierw świetnie interweniował Dominik Hładun po uderzeniu z bliska Szymona Czyża, a chwilę później musiał wyciągać piłkę w z siatki po rzucie karnym wykonanym przez Ennaliego. Analizując sytuację, w której Pankov zagrał piłkę ręką w polu karnym, należy cofnąć się do interwencji, a raczej jej braku, ze strony Yuriego Ribeiro, który pozwolił na dośrodkowanie w pole karne.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Obserwując moment dośrodkowania możemy zauważyć, że Radovan Pankov popełnia jeszcze jeden błąd, mianowicie nie kontroluje zawodnika, który jest obok niego. Gdyby tylko rozejrzał się i widział, że niski Morishita ma dwóch przeciwników i z nimi musi wygrać pojedynek główkowy, to najpewniej rzutu karnego w ogóle by nie było. Znów chwila dekoncentracji i złego ustawienia w defensywie jednego z graczy kosztuje nas utratę bramki.

5. ...by skasować
Pomimo utraty bramki i kolejnego błędu w defensywie, tym razem w Legii nastąpiła istotna zmiana. Mianowicie w poprzednich meczach po takiej sytuacji legioniści całkowicie głupieli na boisku i popełniali kolejne błędy pod własną bramką, jak i w ofensywie. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze jednak ta sytuacja ich nie podłamała, a wręcz przeciwnie - widać było, że wiedzą, po co tam pojechali i mają zamiar wrócić z trzema punktami. Siedem minut po wyrównującej bramce Bartosz Kapustka dał Legii prowadzenie, a zespół czekał spokojnie na kontry, realizując swój plan powstrzymania najlepszych graczy z Zabrza. Udało się w 75. minucie, kiedy po świetnej akcji Marca Guala wynik ustalił Josué. W końcu widać było pewność w poczynaniach „Wojskowych”, nie było kunktatorstwa i powolnego tempa, tylko pewność, że przyjechali tu zrealizować swój cel i muszą to osiągnąć za wszelką cenę.

6. Złapał luz
W końcu Marc Gual zaczyna grać swoje. W meczu z Górnikiem może nie zagrał tak wybitnie, jak z Piastem, ale uważam, że należy go pochwalić. Bardzo często robił to, co nie udawało się w innych spotkaniach, czyli wyciągał wysoko linię obrony Górnika, dając miejsce innym zawodnikom, by mogli wchodzić w drybling i w wole fragmenty boiska. Hiszpan czterokrotnie wchodził w drybling z przeciwnikami i wygrał trzy pojedynki - najwięcej z całego zespołu. W 75. minucie przeprowadził świetną akcję, w której położył dwóch rywali z Zabrza i idealnie dograł do kapitana zespołu. Żałować można jedynie sytuacji, która miała miejsce kilka minut później, gdy ruszył z prawego skrzydła, ale widać było, że zabrakło chłodnej głowy i przeglądu pola, bo mógł zaliczyć kolejną asystę w tym meczu. Będę wierny temu co wcześniej pisałem i według mnie Gual powinien zostać „9” w Legii, bo widać, że na tej pozycji czuje się najlepiej.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.