fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Feio za Runjaicia - komentarz

Qbas, źródło: Legionisci.com

Legia zwolniła Kostę Runjaica. Nie zdążyliśmy się nawet jeszcze zastanowić, czy to dobry ruch, a już wyciekło nazwisko jego następcy. I poruszyło całą piłkarską Polskę, bo Goncalo Feio, to tyleż dobry trener, co trudny człowiek. Dlaczego doszło do tej zmiany i jak ocenić Feio?

Zwolnienie Runjaicia jest niespodzianką. Wprawdzie Legia wygrała wiosną tylko trzy z dziesięciu meczów, ale wciąż ma realne szanse na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów, a jeszcze chwilę temu trener otrzymał solenne zapewnienia od dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego, że pozostaje na stanowisku (przedłużenie kontraktu nastąpiło w lipcu ub. r. i umowa obowiązuje do 2026 r.) i ma pełne wsparcie władz klubu. Oczywiście do takich słów nie należy przywiązywać większej wagi, bo Dariusz Mioduski już niejednokrotnie udowodnił, że jedno mówi, drugie myśli, a trzecie robi, zwłaszcza w przypadku trenerów. Niemniej jest to spektakularne, że Mioduski już po raz 10. w trakcie swych siedmioletnich samodzielnych rządów zwalnia szkoleniowca.



Należy przy tym pamiętać, w jakich warunkach przyszło pracować Niemcowi – w ostatnich okienkach transferowych stracił przynajmniej czterech ważnych zawodników - Mladenovicia, Nawrockiego, Slisza i Muciego. Żaden z następców, a w przypadku dwóch ostatnich nie pozyskano nikogo kogo można określić tym mianem, nie dał jakości takiej, jak poprzednik. Do tego doszły urazy graczy, którzy trafili do Warszawy z łatką podatnych na kontuzje (Burch, Kramer) i nieustające problemy zdrowotne Kapustki. Mimo tego Legia jesienią potrafiła grać atrakcyjny futbol i do pewnego momentu również skuteczny, bo dość sprawnie godziła występy w Lidze Konferencji Europy ze zmaganiami w Ekstraklasie. Problemy zaczęły się pod koniec września 2023 r., gdy okazało się, że kadrowa kołderka jest bardzo krótka. Od tamtej pory „Wojskowi” w lidze wygrali 6 meczów, 7 zremisowali i 7 przegrali i praktycznie pogrzebali szanse na mistrzostwo.

Ile w tym winy Runjaicia? Trener odpowiada za wyniki, a władze klubu za narzędzia, które zapewniają. Po pierwszym sezonie pracy, gdy szkoleniowiec zajął drugie miejsce w lidze i zdobył Puchar Polski, szybko odbudowując pozycję zespołu w lidze po zapaści z sezonu 2021/22, wydawało się, że kolejnym krokiem jest przynajmniej walka o mistrzostwo do końca. Kibice i obserwatorzy szybko jednak zapomnieli o cieplarnianych warunkach, w których przebiegał ubiegły sezon. Legia nie grała w pucharach, Runjaić miał więc masę czasu, by spokojnie ten zespół przekształcać wg własnego pomysłu. Zaczynał od systemu 1-4-3-3, ale zespołowi szło nieszczególnie i jeszcze jesienią 2022 r. zaczęły się próby z ustawieniem na trójkę obrońców. Docelowo Legia grała 1-3-5-2, w którym centralną postacią był Josue, grający wszędzie tam, gdzie mu się tylko spodobało. Latem 2023 r. Runjaić wprowadził ustawienie 1-3-4-3 i widać był gołym okiem, że piłkarze mają problemy z grą obronną. Wówczas jeszcze nadrabiali skutecznością w ofensywie, a na absolutnie kluczowego zawodnika wyrósł wybiegany Slisz, który w środku boiska łączył formacje. No i pracował za Josue.

Zimą Slisza zabrakło, a klub nie pozyskał następcy i zaczęły się problemy. Żaden z zawodników Legii nie miał bowiem predyspozycji, by wypełnić tę lukę. Trener zaś uparł się, że zespół nadal będzie grał w ustawieniu 1-3-4-3. Dopiero w meczu z Piastem doszło do lekkich przetasowań i gry 1-3-5-2, a w Zabrzu w takim systemie „Wojskowi” zagrali przez cały mecz. Oba spotkania wygrali po 3-1. Przeciw Jagiellonii znów obserwowaliśmy powrót do 1-3-4-3.

Co gorsza jednak, Legia nie ma przygotowanego alternatywnego planu na grę. Nie przejdzie na czwórkę z tyłu, bo zwyczajnie brakuje jej bocznych obrońców. Kadra została tak zbudowana, że próżno w niej też szukać klasycznych skrzydłowych, którzy byliby w stanie dać zespołowi jakość. Na ten moment jest więc właściwie skazana na grę trzema obrońcami i to poważny zarzut tak do trenera, jak i dyrektora sportowego.

Skoro o Zielińskim mowa, to trzeba też zastanowić się na ile osłabła jego pozycja w oczach Mioduskiego, skoro jego człowiek został zwolniony. Sam dyrektor też właściwie przyłożył do tego rękę, bo liczba jego nietrafionych transferów jest ponadnormatywnie wysoka. Oczywiście, trudno spodziewać się od niego cudów. Jak już kilkukrotnie podkreślałem, przyszedł sprzątać bałagan, którego narobił Mioduski, ale jednak chyba nie ulega wątpliwości, że za posiadane środki dało się sprowadzić bardziej dopasowanych i przydatnych piłkarzy niż Baku, Pich, Kapuadi, Pankov, Zyba, czy nawet Gual, nie wspominając już o zgranych kartach jak Carlitos i Pekhart. Zieliński w ciągu niemal 2,5 lat pracy nie zdołał też zbudować platformy między pierwszym zespołem, a akademią, a obwinianie wyłącznie Runjaicia za niestawianie na młodych jest nieporozumieniem.

Podsumowując, uważam że Runjaić nie jest jedynym winnym problemów zespołu. Owszem, obwiniam go za brak refleksji przy doborze sytemu, szczególnie po tym jak stracił Slisza, wielopłaszczyznowe uzależnienie zespołu od Josue, marnotrawienie czasu na treningach, zwłaszcza w sytuacji, gdy Legia gra raz w tygodniu, bo legioniści nie zaskakują nowymi rozwiązaniami taktycznymi, a rozegrania stałych fragmentów nieustająco nie przynoszą rezultatów. W efekcie nie ma już szans na Puchar Polski, a te na mistrzostwo są iluzoryczne. Mam też zastrzeżenia w związku z niewprowadzaniem do pierwszego składu młodzieżowców (Legia jest na kursie, by po raz pierwszy od dawna nie wypełnić limitu minut i zapłaci za to karę). No i co równie istotne: gracze przestali się rozwijać. Właściwie o żadnym piłkarzu nie możemy powiedzieć, by miał za sobą progres pod wodzą Runjaicia, a za to co najmniej kilku zaliczyło regres. Jeśli dodamy coraz bardziej otwartą krytykę sytuacji kadrowej, to prawdopodobnie otrzymamy powody zwolnienia trenera, a przecież dodać do tego należy presję kibiców, których reakcji Mioduski boi się jak ognia i robi wszystko, by się im nawet nie tyle przypodobać, co nie podpaść.

Niemiec jednak nie pracował w próżni. Władze klubu sprzedawały kluczowych piłkarzy i nie pozyskały równorzędnych następców. Szeroka kadra była szczególnie potrzebna ze względu na grę w fazie grupowej LKE i od razu jasnym było, że w końcu brak wartościowych zmienników odbije się na wynikach. To zaniedbano, głównie dlatego że przyszedł czas na spłatę długów powstałych przez lata kosztownych błędów w zarządzaniu klubem przez Mioduskiego i pieniądze z transferów oraz za sukcesy w pucharach zostały/zostaną przeznaczone przede wszystkim na to.

Teraz szkoleniowcem Legii zostanie facet, który nie trzymał ciśnienia już w trzeciej lidze. Strach więc pomyśleć, co będzie, gdy pojawi się warszawska presja. Mioduski chce tym ruchem ratować awans do europejskich pucharów, bo ich brak to ogromna strata i m. in. dużo mniejsze możliwości finansowe, a także dużo gorsza pozycja negocjacyjna z nowymi zawodnikami i reklamodawcami. Można przypuszczać, że władze klubu uznały za konieczną potrzebę wstrząśnięcia drużyną, zmobilizowania jej na ostatnie kolejki, a rolę tę powierzono Goncalo Feio, który cieszy się szacunkiem zawodników, potrafi zbudować oblężoną twierdzę, co może przynieść krótkotrwały efekt i rzeczywiście awansować do pucharów ratując klubowi skórę. Pytanie jednak co dalej? Jak Mioduski i Zieliński (o ile zostanie, a jestem przekonany, że nie uratuje posady) wyobrażają sobie współpracę ze skompromitowanym wizerunkowo szkoleniowcem i jak zamierzają tej decyzji bronić medialnie? Na razie, sądząc po wpisach na X ułożonych z klubem mediaworkerów, będzie grane historią pracy Feio w Legii w charakterze trenera grup młodzieżowych i analityka, czyli gościa stąd, znającego realia itd. Co ciekawe już wtedy doszło do przepychanek Portugalczyka z jednym z ojców, choć to nie on był prowodyrem zajścia. Warto też pamiętać, że Feio odchodził z klubu w gniewie, bo czuł się niedoceniony, ale też z łatką świra. Z taką samą, jaką miał Sa Pinto, gdy trafił na Łazienkowską.

Wygląda więc na to, że Mioduski nie wyciągnął żadnych wniosków z tamtej historii, tak jak nie wyciąga z każdej innej w Legii. W tej sytuacji pozostaje mieć tylko nadzieję, że jakimś cudem Goncalo Feio opanuje swój temperament, bo to inteligentny, niezwykle pracowity człowiek i obiecujący trener, choć trudno powiedzieć, że już na Legię. Ale jakby nie było, ciągnący się za nim odór sprawia, że nigdy nie powinien znaleźć zatrudnienia przy Łazienkowskiej. Zrobienie go trenerem świadczy o braku szacunku Mioduskiego nie tylko do sportowego środowiska, legijnej społeczności, ale i samego siebie. Co więcej, gdyby za parę miesięcy okazało się, że Feio napluł prezesowi w twarz, to mam nieodparte wrażenie, że opluty, jako jedyny w kraju, będzie tym niezmiernie zaskoczony.

Za chwilę miną trzy lata od ostatniego tytułu mistrzowskiego, a na kolejny się nie znosi. To dobra okazja, by przypomnieć coś, o czym już kilkukrotnie pisałem. Mijają lata, zmieniają się piłkarze trenerzy, dyrektorzy sportowi, koncepcje, pomysły. Wszystko łączy jeden człowiek. Trudno się oprzeć wrażeniu, że to właśnie on jest największym problemem tego klubu i dopóki tu będzie, to Legia nigdy nie wybije się ponad przeciętność.

Jakub Majewski

WYNIKI SONDYCzy zatrudnienie Goncalo Feio na trenera Legii to dobra decyzja?
SUMA GŁOSÓW: 7419
START: 09.04.2024 / KONIEC: 15.04.2024

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.