Dostali w Molde, ale się otrząsnęli
Bardzo dużo emocji przyniósł czwartkowy mecz Legii z Molde, który zakończył się wygraną Norwegów 3-2. Po pierwszej połowie na wygranej pozycji byli gospdoarze, którzy prowadzili z "Wojskowymi" trzema golami. Po zmianie stron i kilku korektach w składzie, legionistom udało się zdobyć dwie bramki, dzięki czemu nie stoją oni na kompletnej straconej pozycji przed rewanżem na Łazienkowskiej.
Na początku spotkania zagrożenie pojawiało się po dobrze egzekwowanych stałych fragmentach gry. Najpierw do dobrej sytuacji doszedł Steve Kapuadi, który był kompletnie nieatakowany po wrzutce od Josue. Niestety, środkowy defensor nieczysto trafił w lecącą piłkę. Niebawem odgryźli się gracze Molde. Tym razem po rzucie rożnym bliski szczęścia był Krisitan Eriksen. Główka pomocnika z bliskiej odległości została jednak pewnie złapana przez Tobiasza. Pomimo obiecującego początku, z biegiem czasu coraz lepiej na murawie zaczynali poczynać sobie gospodarze.
Swego dopięli wreszcie w 12. minucie za sprawą Fredrika Gulbrandsena. Zawodnik Molde wykorzystał podanie od Martina Linnesa i z bliska pokonał Tobiasza. Ten gol całkowicie podciął skrzydła legionistom. Chwile potem było już 2-0, a ponownie do siatki trafił Gulbrandsen. Fatalny błąd popełnił Tobiasz, który przed siebie odbił lecące w sam środek uderzenie zza pola karnego jednego z przeciwników, z czego skrzętnie skorzystał napastnik norweskiego klubu. Podopieczni Kosty Runjaicia zupełnie nie potrafili tego dnia odnaleźć się na boisku. Defensywa wyglądała zupełnie bezradnie, każda akcja gospodarzy niosła za sobą realne zagrożenie. W 25. minucie kolejny cios... Wydawało się, że był to prosty strzał Markusa Kaasa, lecz futbolówka dosłownie przeturlała się pod pachą Tobiasza i wylądowała w siatce... Jak na razie był to wyjątkowo fatalny występ golkipera stołecznego klubu.
Przez kolejne minuty obraz gry nie zmieniał się. Legia wyglądała na boisku bardzo słabo, nie mogąc w żaden sposób zagrozić przeciwnikom. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się pewnym zwycięstwem gospodarzy, którzy przez moment nie mogli czuć się przesadnie zagrożeni. W przerwie trener Runjaić zdecydował się na rewolucję w składzie. Z boiska zeszli Kapuadi, Zyba, Kun i Pekhart, a w ich miejsca pojawili się Burch, Augustyniak, Morishita i Kapustka.
fot. Woytek / Legionisci.com
Niedługo po zmianie stron dobra akcja skrzydłem Morisihity. Japończyk zdołał zgrać do Macieja Rosołka, który uderzył tak, że trafił w swoją drugą nogę... W 52. minucie inny z wprowadzonych graczy - Marco Burch doszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale mając przed sobą pustą bramkę ustrzelił jedynie jednego z defensorów. Druga odsłona zaczęła się bardzo dobrze dla "Wojskowych", czego kolejny dowód zobaczyliśmy wkrótce. Tym razem zza pola karnego przymierzył Bartosz Kapustka i Norwegów uratował słupek. Potem napór Legii nieco osłabł, a to przeciwnicy zaczęli lepiej się prezentować.
Po godzinie gry sygnał do ataku dał Josue. Portugalczyk popisał się świetnym strzałem z woleja i pokonał bezradnego Olivera Petersena. Kapitan Legii dał tym samym sporo natchnienia swoim kolegom, którzy ponownie rzucili się do ataków. Niecałe dziesięć minut potem było już tylko 3-2 dla Molde! Do siatki Norwegów piłkę głową wpakował Rafał Augustyniak, który wykorzystał dośrodkowanie ze skrzydła od Juergena Elitima. W tym momencie wynik nie wyglądał już tak źle, chociaż to nadal gracze Molde byli na prowadzeniu. Do końca spotkania obserwowaliśmy walkę głównie w środkowej strefie boiska. Gracze Molde kilkukrotnie zagrozili wprawdzie mocnymi dośrodkowaniami ze skrzydła, ale Tobiasz nie musiał nawet interweniować. W doliczonym czasie gry wreszcie do wysiłku zmuszony został ponownie golkiper Molde. Petersen skutecznie wybił poza linię końcową próbę z dystansu Kapustki.