REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Slavią

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W czwartek legioniści zremisowali 2-2 w Pradze ze Slavią. Przed "Wojskowymi" rewanż, jednak już na wyjeździe pokazali, że są w stanie przejść mistrza Czech. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy graczom klubu ze stolicy Polski.

Maik Nawrocki - W 9. minucie w prosty sposób oddał piłkę rywalom, jednak na szczęście przeciwnik oddał niecelny strzał. Był to jeden z niewielu błędów młodego stopera. W 20. minucie popisał się znakomitym zagraniem do Emreliego, który otworzył wynik tego starcia. Ależ asysta Nawrockiego! W 29. minucie świetnie zablokował dośrodkowanie piłkarza Slavii, dodatkowo nabijając go futbolówką. W 37. minucie ponownie zagrał świetną piłkę, jednak tym razem do Juranovicia, który zdobył bramkę. To była już druga asysta Nawrockiego w pierwszej połowie. Resztę spotkania zagrał na bardzo wysokim poziomie. Można być pod ogromnym wrażeniem umiejętności i możliwości tego zawodnika. Miał to być piłkarz do drugiego zespołu, ewentualnie na ławkę rezerwowych do pierwszej kadry, a okazało się, że jest pewniakiem do pierwszej drużyny. Panie prezesie proszę szykować pieniądze na jego wykupienie.

Mateusz Wieteska - W 31. minucie idealnie rozczytał zagranie rywala i przewał bardzo groźny atak. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy wygrał walkę bark w bark ze Stanciu. Dobra interwencja „Wietesa” uratowała nas przed utratą bramki. W 65. minucie skutecznie uprzedził Kuchtę, a dziesięć minut później wybił piłkę po dośrodkowaniu. Wielokrotnie był świetnie ustawiony i był szybszy od rywali. Jeżeli widzieliście, aby ktoś wybijał piłkę lub ją blokował w naszym polu karnym to był to prawdopodobnie był to Wieteska.

Andre Martins - Świetnie pracował w defensywie i skutecznie przeszkadzał Czechom w atakowaniu. W 43. minucie znakomicie uprzedził Masopusta. W doliczonym czasie pierwszej połowy znakomitym podaniem obsłużył Juranovcia, który niedokładnie zagrał do Emreliego. Często nawet fizycznie był lepszy od swoich oponentów. Pracował za dwóch, na murawie wyglądał niesamowicie. Zdecydowany lider środka pola, którego potrzebujemy.

Mahir Emreli - W 20. minucie Azer fantastycznym „lobem” pokonał golkipera gospodarzy. Genialne opanowanie snajpera i celny strzał. Warto dodać, że po golu poszedł celebrować trafienie z Pekhartem – ładny obrazek. Ciężko pracował na murawie, atakował i grał przebojowo. Oby bramka była dla niego przełamaniem, gdyż bardzo potrzebujemy go w formie.

Josip Juranović - W 37. minucie Chorwat długo biegł sam, po czym zdecydował się na strzał. To była genialna decyzja, a jeszcze lepsze uderzenie. „Jura” umieścił piłkę w siatce, a bramkarz nawet się nie ruszył. W 62. minucie bardzo łatwo oddał piłkę rywalowi, jednak Slavia nie wykorzystała błędu Chorwata. Poza pięknym trafieniem zagrał przyzwoicie i raczej nie popełniał większych błędów. Chorwat dużo walczył i zostawił za Legi serce na murawę. Niestety, wiemy również, że był to ostatni mecz „Jury” z „eLką” na piersi. Pięknie pożegnał się z kibicami. Za wszystko dziękujemy!

Artur Boruc - W 44. minucie z łatwością wyłapał piłkę po strzale rywala. W 70. minucie obronił uderzenie z dystansu Samka, a sześć minut później wybronił lekki strzał Stanciu. Niestety Boruc nie podołał przy dwóch straconych bramkach, jednak doświadczony golkiper nie miał najmniejszych szans.

Luquinhas - Znakomicie się rozpędzał i mijał rywali, szkoda że ostatnie podanie często było niedokładne. Sporo walczył, a z jego zwinnością i szybkością prażanie mieli ogromne problemy. Szkoda, że zabrakło tego, co widzieliśmy podczas spotkania z Dinamem przy Łazienkowskiej, czyli decyzji. Spotkanie w Pradze wyglądało podobnie w jego wykonaniu jak w Zagrzebiu, czyli sporo pracy, jednak ostatecznie bez strzału czy skutecznego podania. Liczymy, że błyśnie jeszcze mocniej przed własną publiką, gdyż do awansu bardzo tego potrzebujemy.

Filip Mladenović - Z początku legioniści mieli spore problemy na lewej flance, gdzie główną postacią jest właśnie „Mladen”. Za czasem się to zmieniło, a i Serb grał lepsze zawody. W 83. minucie swoją interwencją zniwelował bardzo groźną sytuację Slavii. Nie był to zły mecz „Mladena”, jednak do pochwał również mu daleko. Brakowało jego znakomitych przebłysków, ale wydaje się, że powoli wraca do formy.

Kacper Skibicki - Na pewno nie ma się czego wstydzić. Zważając na wiek i doświadczenie to zagrał przyzwoicie. Moglibyśmy powiedzieć, że „Skiba” ma czas, aby nabyć ogrania, jednak to nieprawda. Jak widać kadra Legii jest na tyle wąska, że trener Czesław Michniewicz musi ratować się 19-latkiem od pierwszej minuty. Ten miał lepsze momenty, ale dalej brakuje mu wielu aspektów, aby wskoczyć na wyższy poziom. W Pradze miał pomysły i chęci, lecz brakowało wykonania. Zszedł z placu gry w 47. minucie z urazem, miejmy nadzieję, że będzie on jak najmniej poważny.

Rafael Lopes - Z początku był widoczny i aktywny, lecz później zniknął. W 34. minucie Portugalczyk był osamotniony we własnej jedenastce, a szkoda bo mógł pokryć Baha, który następnie popisał się strzałem nie do obrony. Mało go było z przodu i dużo rzadziej, niż miało to miejsce w Grodzisku Wielkopolskim, brał grę na siebie. Zszedł z boiska po pierwszej części spotkania.

Lindsay Rose - W 31. minucie popełnił prosty błąd, jednak na szczęście Legię uratował Wieteska. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy wykonał bezsensowny wślizg, który z łatwością wyminął Traore, a następnie zanotował asystę. Stoper dał się bardzo łatwo ograć, zdecydowanie za łatwo, gdy gra się na takim poziomie. Słaby mecz Rose, zagrał jakby nie pamiętał, jak powinien zachowywać się stoper na boisku. Rose był nie pewny i elektryczny. Zszedł po pierwszych 45. minutach. Chyba mało kto spodziewał się, że Nawrocki da o wiele więcej drużynie niż Rose.

Zmiennicy

Mateusz Hołownia - Wszedł na boisko po pierwszych 45. minutach. Już chwilę po wejściu znakomicie uprzedził rywala w środku pola. W 53. minucie powstrzymał Traore tuż przed szesnastką. W 87. minucie świetnie uprzedził Oscara, który wchodził w pole karne warszawiaków. Pokazał się z genialnej strony i bez wątpienia to on powinien rozpocząć mecz od pierwszej minuty, a nie Rose. Hołownia błyszczał przenikliwością i ogromnym opanowaniem. "Hołek", wielkie brawa!

Maciej Rosołek - Wszedł na boisko w 47. minucie. Dużo walczył i ciężko pracował w ofensywie. Starał się, jednak z pewnością stać go na więcej.

Josue - Wszedł na murawę po zmianie stron. W 71. minucie popełnił łatwy błąd przed własnym polem karnym, na szczęścia strata zakończyła się bez skutków. Była to przeciętna zmiana, gdyż nie wniósł za wiele do naszej gry.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.