Kosta Runjaić i Dariusz Mioduski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Praca

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia wygrała z Wartą 1-0, zachowała pozycję wicelidera, ale uwaga fanów skupiła się głównie na kolejnym słabym występie warszawian, w efekcie którego irytacja zaczyna zmieniać się w złość. A swoje dorzucił także Kosta Runjaić, który na pomeczowej konferencji zaatakował dziennikarza legijnego serwisu za to, że wykonuje swoją dziennikarską pracę. Skąd te nerwy? I po co?

Runjaić po raz pierwszy w życiu pracuje w wielkim klubie, w którym trzeba mierzyć się z równie dużymi oczekiwaniami. Presja w Warszawie pogrążyła już niejednego trenera i piłkarza. Tu się oczekuje nie tylko wygranych, ale i stosownego stylu. Nikt nie bierze pod uwagę tego co było wczoraj (walka o utrzymanie, 10. miejsce w lidze). Liczy się tylko dziś i życie nadziejami na lepsze jutro, które podobno musi nadejść, a których fani sami sobie narobili.

Część sympatyków wymaga od drużyny efektownych zwycięstw już teraz, natychmiast, bo nie ma czasu, bo przecież puchary, a w tych z taką grą nie ma czego szukać. No nie ma, ale nie w tym rzecz. Do nich trzeba najpierw awansować i ten zespół jest budowany z taką myślą, na teraz, bez specjalnego patrzenia w dalszą przyszłość. Co będzie dalej, dopiero się zobaczy. Po długofalowych bajdurzeniach, w czasie których gubiło się po drodze pryncypia, to całkiem miła odmiana.



Doszły mnie jednak słuchy, że na Twitterze zaczęły się ataki na trenera za brak stylu, za wymęczone wygrane. W klubie, gdzie opinie z TT w sprawach sportowych są odwrotnie proporcjonalnie istotne do postulatów organizacyjnych, oczywiście zostały one odnotowane. Ale władzom też ten styl się nie podoba, a w dodatku z dużą irytacją przyjęto klęski 0-3 z Cracovią i 0-4 w prestiżowym starciu z Rakowem.

Runjaić budował silną Pogoń przez kilka lat. Miał czas, spokój i sporą autonomię w działaniach. W Legii musieli o tym wiedzieć, gdy podejmowali decyzję o zatrudnieniu Niemca. Co więcej, wystarczyło obejrzeć trochę meczów szczecinian, by spostrzec, że nie jest to zespół efektowny. Podobnie jak i wcześniejsze prowadzone przez tego szkoleniowca. Siłą tych drużyn była rzetelność, dobra organizacja w grze obronnej, regularność i długofalowość. Uznano, że to, jak i średnia punktów 1,83, to wystarczające przymioty do powierzenia mu Legii.

I biorąc pod uwagę okoliczności, że przy Łazienkowskiej stanięto przed wyborem: szukać super trenera, który reklamowany byłby jako kolejny magik-cudotwórca, co wyciągnie drużynę za uszy, czy postawić na solidność, należy uznać, że w klubie wybrano racjonalnie. Legia jest dziś wiceliderem, punktuje na poziomie gwarantującym puchary, może nawet mistrzostwo (2,0). Oczywiście kibice mają prawo oczekiwać, że Legia zacznie grać fajnie w piłkę, ale kiedyś już pisałem o tym, że robi to nader rzadko, a od tamtej pory miała może ze dwa okresy, zresztą krótkie, w których zachwycała stylem. Sęk w tym, że te narzekania przy Runjaiciu nie mają podstaw. To nie jest trener, który stawia na fajerwerki. I nic nie wskazuje, by coś się miało zmienić. Zobaczymy, czy zrealizuje cel, jakim jest powrót do Europy i wówczas, w mojej ocenie, przyjdzie pora na pierwsze rozliczenia jego pracy. Rozbuchane oczekiwania uważam dziś za infantylne. Niby czemu 10. zespół ligi miałby nagle zacząć rozdawać w niej karty? Bo przyszedł Carlitos? Napastnik, który w siedmiu ligowych meczach zdobył jedną bramkę? A może Pich, Baku, Kramer? Co tu dużo pisać, wystarczy zaznaczyć, że nowi zawodnicy strzelili do tej pory dwa gole i zanotowali jedną asystę. No ale, jak wiadomo, w Mioduskim coś pęka z regularnością odjazdów składów warszawskiego metra. Ciężko więc powiedzieć, kiedy znów odpali wrotki. Czy zdziwimy się jeśli stanie się to szybciej niż później? Nie. Ale też nie powinniśmy się na to zgadzać, choć to akurat temat na osobny tekst.

W każdym razie reakcja Runjaicia na konferencji świadczy o napięciu, z jakim się zmaga i niewykluczone, że z gęstniejącą wokół niego atmosferą, czego zdaje się do końca nie rozumieć. Ale niech on też nie udaje urodzonego wczoraj. Pracuje w Polsce od pięciu lat. Musiał wiedzieć, jak wygląda praca w Legii. Co więcej, jeśli trener obawia się ujawnienia przez dziennikarzy taktycznych „tajemnic” Warcie, to co będzie, gdy przyjdzie grać mecze z najgroźniejszymi rywalami? Wiadomo też było, co będzie dalej - Runjaić pozamykał treningi. To nawet dobrze. Teraz będzie się można przekonać, jak wspaniale zespół będzie zaskakiwał rywali i zacznie się prawdziwe granie. Oczywiście, zamykali też jego poprzednicy, bo przecież każdy szkoleniowiec ma prawo do takiego ruchu. Tak jak ja za każdym razem mam prawo uważać to za bezdennie głupie.

A na koniec drobna rada panie trenerze. Wiem, że nadmiar wolnego czasu przy grze raz w tygodniu prowadzić może na intelektualne manowce, ale zamiast szukać winnych wśród swoich i stwarzać problemy, gdzie ich nie ma, pan się lepiej zajmie pracą. U Mioduskiego szybko się ją traci.

Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.