fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Felieton: Sezon nadziei

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

W Legii „nigdy nie jest tak dobrze, ani tak źle, jak może się wydawać” – tak w kwietniu 2019 ocenił stan klubu ówczesny trener, Aleksandar Vuković. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami, chociaż sezon 2022/2023 pokazał, że w przyszłość można patrzeć z pewną dozą nadziei. Zapraszam do zapoznania się z tekstem, w którym postaram się nakreślić rzeczywistość, w jakiej aktualnie się znajdujemy. Czasami będziemy cofać się w przeszłość, bo bez niej trudno odnieść się do teraźniejszości.

Pierwsza zmiana
Pierwszy powrót do przeszłości zacznijmy od 27 grudnia 2021 roku. Wtedy to zaskakującą decyzję podjął Dariusz Mioduski, który zwolnił dyrektora sportowego, Radosława Kucharskiego i zatrudnił na jego stanowisko Jacka Zielińskiego. Wiele można zarzucić zarówno właścicielowi (wiele błędnych decyzji, trzymanie się „podpowiadaczy”, brak zatrudnienia trenera z prawdziwego zdarzenia), jak i Radosławowi Kucharskiemu (brak odbierania telefonu, opieszałość w rozmowach kontraktowych, kilka błędnych decyzji transferowych, jak Ivan Obradović, Joel Valencia, Daniel Chima Chukwu czy Eduardo), jednak trudno jednoznacznie określić, który z wymienionych panów bardziej przyczynił się do obecnego stanu klubu. Każdy z nich dołożył swoją cegiełkę, jednak też nie jest tak, że wszystko, co zrobili, było złe. Na pochwały zasługuje wybudowanie LTC oraz niektóre transfery, jak Josip Juranović, Paweł Wszołek czy Luqinhas. Obu panów łączyła pewna więź i nić porozumienia, dlatego decyzja o jej przerwaniu i zatrudnieniu byłego zawodnika i trenera Legii, Jacka Zielińskiego była bardzo zaskakująca. Pokazała, że bez wielkich zmian klub zacznie się urządzać w bagnie, w którym ugrzązł.



Dlaczego wspominam o tym wszystkim? Zatrudnienie nowego dyrektora i kilka jego decyzji miały bardzo duży wpływ na ocenę minionego sezonu. Prezes Dariusz Mioduski jeszcze w listopadzie tuż przed zaangażowaniem Zielińskiego w słynnym wywiadzie dla oficjalnej strony stwierdził, że bardzo blisko podpisania umowy z klubem od nowego sezonu jest Marek Papszun. Sytuacja zmieniła się diametralnie po przyjściu Zielińskiego, który postanowił, że nowym szkoleniowcem zostanie Kosta Runjaić. Dziś można napisać, że to była dobra decyzja, nie strzał w „10”, ale taka, która daje nadzieję na przyszłość.

Rzeźbienie w tym co jest
Większość z nas ma w pamięci jeden z najgorszych w historii Legii sezonów - 2021/2022. Należy o nim wspomnieć, bo wtedy będziemy mogli dokładnie przyjrzeć się postępowi, jaki w ostatnich miesiącach zaliczył pierwszy zespół „Wojskowych”. W minionym już sezonie Legia stworzyła ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę. 12 zwycięstw, 5 remisów, bilans bramek 38-17 - tak prezentują się najważniejsze liczby w meczach domowych w Ekstraklasie w sezonie 2022/23. Drużyna Kosty Runjaicia jako jedyna nie doznała porażki na własnym obiekcie. Średnia punktów wywalczonych przez Legię w Warszawie wyniosła aż 2,41. Piłkarze trafiali do siatki rywali średnio 2,24 raza i tracili średnio 1 bramkę w meczu. Imponujący wynik.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Za trenera Kosty Runjaicia największa zmiana zaszła w mentalności piłkarzy. Ta poprawiła już się pod koniec sezonu 2021/2022 za trenera Vukovicia, jednak wcześniej widzieliśmy zawodników, którzy załamywali się, poddawali i ostatecznie z boiska schodzili pokonani w sytuacji, kiedy jako pierwsi tracili bramkę. W minionym sezonie było pod tym względem inaczej. Podopieczni trenera Runjaicia jako pierwsi w Ekstraklasie bramkę tracili w 13 spotkaniach, a wygrali pięć z nich, trzy zremisowali i przegrali pięć. Dwukrotnie udało się odwrócić losy meczu ze stanu 0-2 - z Górnikiem Zabrze, gdzie udało się zremisować 2-2 oraz w wygranym meczu 3-2 z Miedzią Legnica. Pod koniec sezonu widać było tendencję spadkową w tym elemencie, bo nastąpiły porażki z Wartą Poznań, Pogonią Szczecin oraz Lechią Gdańsk. Gdyby spojrzeć również na bramki strzelane w ostatnich minutach meczu, to legioniści w ostatnim kwadransie zdobyli ich 16, a stracili 13. Sezon wcześniej ta statystyka wyglądała następująco: 14-18. Trener Runjaić zaczął tworzyć Legię, która nie odpuszcza, walczy do końca i przede wszystkim jest zespołem, a nie zlepkiem ludzi, którzy często przypadkowo znaleźli się w tym klubie.

Oprócz mentalności, stylu gry, wyników, mądrej gry taktycznej, dzięki której mogliśmy sięgnąć po Puchar Polski, zmieniło się sprawne wykorzystanie umiejętności niektórych zawodników i wyciśnięcie z nich jeszcze więcej niż w poprzednich latach. Głównie mowa tu o Bartoszu Sliszu i Yurim Ribeiro, czyli dwóch piłkarzach najczęściej wypychanych z klubu przez kibiców i ekspertów. Slisz przeszedł niesamowitą przemianę, a dzięki dobrej postawie otrzymał ostatnio powołanie do reprezentacji Polski. Wcześniej przylgnęła do niego łatka jednego z najdroższych graczy wykupionych przez Legię, a na boisku częściej był tylko tłem, schowany za przeciwnikami, nie potrafiący wykreować żadnej sytuacji podbramkowej. Kosta Runjaić zapowiedział, że będzie pracował nad jego rozwojem i tego dokonał. W zakończonym niedawno sezonie Slisz był kluczowym piłkarzem, pewnym w defensywie, szybko doskakującym do rywala, poprawił swoją grę w ofensywie, dzięki czemu zanotował 4 asysty. Innym wygranym, a raczej zawodnikiem wyciągniętym z czeluści, jest Yuri Ribeiro. Portugalczyk, który wyraźnie przegrywał rywalizację z Filipem Mladenoviciem, przeszedł renesans swojej formy i ustabilizował ją, grając w trzyosobowym bloku defensywnym. Ribeiro stał się ostoją defensywy. Nie możemy też pominąć kapitana Legii, czyli Josué, który zdobył 15 bramek i zaliczył 9 asyst, Pawła Wszołka (7 bramek, 10 asyst), Filipa Mladenovicia (6 bramek i 6 asyst) czy Artura Jędrzejczyka. Każdy z tych zawodników był ważnym elementem w układance trenera Runjaicia.

Wszyscy wymienieni to raczej doświadczeni gracze. A jak wyglądała sytuacja z młodymi zawodnikami? Według mnie, naprawdę nieźle. Legia zajęła 3. miejsce w Pro Junior System, gromadząc na swoim koncie 5462 punkty, z czego zdecydowaną większość dzięki występom Kacpra Tobiasza. Po powrocie z wypożyczenia do Stomilu Olsztyn bramkarz wywalczył sobie miejsce między słupkami i stał się kluczowym graczem. Gdyby nie jego liczne interwencje, to Legia mogła stracić o wiele więcej bramek. Młody golkiper bardzo często stawał na wysokości zadania, momentami broniąc trochę w stylu Artura Boruca. Drugim punktującym w PJS młodzieżowcem był Igor Strzałek, który wiosną otrzymał kilka szans od trenera Runjaicia i powoli jest wprowadzany do pierwszego zespołu. Zagrał w piętnastu meczach w pierwszej drużynie. Zdobył jednego, ale za to bardzo ważnego gola przeciwko KKS Kalisz w 1/2 finału Pucharu Polski oraz zaliczył dwie asysty. Młody gracz dostaje swoje szanse i, moim zdaniem, je wykorzystuje. Często wchodzi w dryblingi, tworzy przestrzenie w ofensywie. W gronie młodych zawodników znajdują się także Maik Nawrocki, Maciej Rosołek i Ernest Muçi. Obrońca miał bardzo udaną jesień, trochę gorzej to wyglądało wiosną, gdzie często brakowało koncentracji w kluczowych momentach meczu, ale gdy już ona była, to był człowiekiem nie do przejścia w defensywie. Rosołek to obok Slisza jeden z najbardziej niedocenianych graczy Legii. 22-letni napastnik na swoim koncie zapisał tylko pięć bramek i zaliczył jedną asystę, jednak wystąpił w każdym meczu Legii, co potwierdza, że trener ma do niego pełne zaufanie. Rosołek przede wszystkim wywiązywał się z powierzonych mu zadań, stał się dojrzalszym piłkarzem, podejmującym lepsze decyzje. Nie bał się dryblingów, pracował w defensywie. Bardzo często w ostatnich fragmentach meczów potrafił przytrzymać piłkę w ofensywie. Albańczyk natomiast w końcu przestał bawić się w „chowanego”. To był zdecydowanie jego jeden z najlepszych sezonów w karierze - zdobył sześć bramek i dołożył tyle samo asyst. Wiosną był jednym z najważniejszych graczy Legii i wydaje się, że trener Runjaić w końcu znalazł dla niego optymalną pozycję. W ostatnim meczu sezonu swoją szansę na debiut otrzymał Jakub Jędrasik. Warto zaznaczyć, że następni młodzi gracze stoją w kolejce i czekają na debiut, m.in. Jan Ziółkowski i Filip Rejczyk, który niedawno świetnie spisał się w reprezentacji U-17 na mistrzostwach Europy. Dyrektor akademii Marek Śledź pozytywnie wypowiada się także o Szymonie Grączewskim, Dawidzie Kiedrowiczu oraz Marcelu Krajewskim.

Zarządzający klubem
Musimy ponownie cofnąć się do przeszłości, a konkretnie do 24 lutego 2022 roku. Wtedy to zaszły kolejne istotne zmiany w Legii - do zarządu klubu wszedł Marcin Herra, który został jednocześnie wiceprezesem zarządzającym. Właściciel Dariusz Mioduski powoli zaczął odsuwać się w cień i pozwolił innym zarządzać. Jak wyszło? Po minionym sezonie mogę stwierdzić, jak w tytule tekstu - spoglądam w przyszłość z nadzieją.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Marcin Herra od samego początku musiał zarządzać palącym się domem z kart, który w każdej chwili mógł się zawalić. Afera z kortami tenisowymi, słabsza frekwencja na meczach, słaba promocja w social mediach i finanse - to tylko niektóre z problemów, jakie się pojawiły. Większość z nas nie uwierzyła w to, że Dariusz Mioduski całkowicie odda władzę Jackowi Zielińskiemu i Marcinowi Herrze. Raczej dominowało przeświadczenie, że będzie zarządzał z tylnego siedzenia i kolejne pożary będą tylko kwestią czasu. „Do Dariusza Mioduskiego mam duży szacunek, nawet jeśli jest to w tej chwili opinia pod prąd, to tak po prostu jest. Dariusz Mioduski pozostał prezesem klubu a w piątek nasze spotkanie podsumował kilkuminutowym wystąpieniem. Jako właściciel wprowadził zmiany w strukturze zarządzania i udzielił mi uprawnień do podejmowania decyzji” – tak w pierwszym wywiadzie wypowiadał się Marcin Herra.

Z biegiem czasu widać było dużą poprawę w wielu aspektach działania klubu. Najważniejszym jest zdecydowanie frekwencja. W sezonie 2022/23 na stadionie Legii odbyło się 17 meczów, czyli o 9 mniej niż w sezon wcześniej. Średnia frekwencja przy Łazienkowskiej uległa zdecydowanej poprawie i wyniosła 21 230 kibiców na mecz, co jest minimalnie lepszym wynikiem od tej z sezonu 2015/16. Natomiast w porównaniu z sezonem 2021/22, średnia wzrosła o ponad 5 tys. osób na mecz! Spotkania Legii obejrzało w sumie 360 tys. kibiców. Na to wszystko złożyło się kilka rzeczy, między innymi promocja Legii na mieście, promocja w social mediach oraz oczywiście wyniki sportowe.

Klub wyszedł do kibiców i przede wszystkim zaczął słuchać ich opinii. Pojawiły się spotkania z karnetowiczami czy spotkania z aktywnymi kibicami, którzy często prowadzą dyskusje na Twitterze o swoim ukochanym klubie. W końcu można było poczuć ten klub. Może zabrzmi to trywialnie, ale brakowało tego, szczególnie w ostatnich latach, by Legia była bardziej otwarta dla tych, którzy są z klubem na dobre i na złe i nie opuszczą go, nawet jak będzie tonąć. Kolejnym tematem jest SportsBar, który w dniu meczowym ściąga tłumy, ale jednocześnie nie funkcjonuje na co dzień – co jest dużym minusem – jednak klub tłumaczy to po prostu względami ekonomicznymi.
Wygląda na to, że poprawie uległy też finanse, o czym ostatnio mówił Marcin Herra, ale czy tak będzie w rzeczywistości, przekonamy się z kolejnych raportów finansowych i bacznej obserwacji tego, jak budowana będzie drużyna w kolejnych miesiącach.

Klub jest blisko podpisania umowy na marketingową nazwę stadionu. Jeżeli taki „deal” dojdzie do skutku, to wartość tego typu umowy ma być najwyższa w Polsce.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

To jest ta nadzieja czy jej nie ma?
Podczas konferencji przedstawiającej w roli szkoleniowca Legii Kostę Runjaicia wiceprezes Marcin Herra powiedział, że „tylko pokora i ciężka praca sprawią, że znowu będą powody do radości.” Można śmiało napisać, że były to prorocze słowa. Legia pracowała w spokoju i ciszy. Z każdym miesiącem osoby rządzące otrzymywały coraz więcej zaufania i potrafiły przekuć je w coś pozytywnego.

Dyrektor Zieliński podjął dobrą decyzję z zatrudnieniem trenera, ten natomiast poprawił wiele elementów w grze zespołu, potrafił dotrzeć do wielu zawodników, traktując ich indywidualnie i z szacunkiem. Natomiast wiceprezes i jego drużyna potrafili przekonać wielu zrezygnowanych i zmęczonych sytuacją klubu ludzi, że jeszcze ten statek nie utonął, a trzyma się na powierzchni wody, powoli zaklejając kolejne powstałe dziury.

Nie ekscytujmy się zbytnio, bo jeszcze bardzo dużo pracy przed zarządzającymi klubem. Nie jest przecież tak, że wszystko zaczęło działać na poziomie światowym, a zarządzającym należy jedynie bić brawa. Nikt z nas w przyszłym sezonie nie zadowoli się wicemistrzostwem Polski czy zdobyciem Pucharu Polski. Z każdym miesiącem nasze zaufanie do rządzących wzrastało, tak samo, jak i oczekiwania wobec nich. I te będą cały czas wzrastać, na dodatek nikt już nie będzie brał sezonu 2021/22 jako punktu odniesienia.

Pojawiła się nadzieja, że wszystko idzie w dobrą stronę. Każdy dzień, miesiąc i sezon uczy mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim tego, by nie skreślać przedwcześnie ludzi i działań, a dać im szansę, bo bardzo często pierwsze wrażenie bywa mylne. I z takim przemyśleniem was zostawiam, wyczekując pierwszych treningów zespołu przed nowym sezonem.

Tylko Legia!

Kamil Dumała


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.