Utrzymali się!
Spotkanie Legii z OSSM-em bardzo poważnie traktowali legioniści. Zdawali sobie sprawę, że tylko wygrana może zagrarantować im utrzymanie w lidze. W związku z tym, od początku Robert Chabelski postawił na swoich najlepszych zawodników. Rezerwowi musieli uzbroić się w cierpliwość. Początek był w miarę wyrównany, a gdy Legia osiągnęła paropunktową przewagę, w samej końcówce pierwszej kwarty straciła parę punktów i różnica stopniała do jednego punktu.
Przez cały czas nasz zespół do walki mobilizowali fanatycy - 50 osobowy młyn głośno wspierał Legię w tym jakże ważnym spotkaniu. "Hej Legio tylko zwycięstwo" - w ten sposób przypominano, że tego dnia, żaden inny wynik nie wchodzi w grę. Trzeba było wygrać i krok ku temu wykonaliśmy w II kwarcie. Wtedy legioniści zaczęli znacznie lepiej grać w obronie. Świetnie spisywał się Łukasz Zajączkowski, który nie tylko zbierał piłki na własnej tablicy, ale i wyprowadzał skuteczne ataki. Co prawda miał parę strat, ale wiele z nich po chwili... zamieniał na przechwyt. Jego ambitną walkę o każdą piłkę docenili kibice, skandując nazwisko najlepszego strzelca Legii.
Lepiej niż w ostatnim meczu w Warszawie spisywał się Krystian Świech, który w tym spotkaniu punktował najlepiej. Inna sprawa, że i jemu przydażyły się błędy, jak pudłowanie spod samego kosza. Wielu kibiców z pewnością na dłużej zapamięta dynamiczną akcję Zajączkowskiego zakończoną świetnym podaniem do Nawrota, który w efektowny sposób zakończył ją punktami. Bardzo dobrze zagrał również rezerwowy, Konrad Opalski. Zaraz po wejściu na boisko popisał się wolą walki i pokazał, że nie ma dla niego straconych piłek. Jego celny rzut za trzy oddany został w bardzo istotnym momencie. Co prawda, zaliczył również faul w ataku, po dynamicznym wejściu pod kosz, ale wszystkie błędy można mu wybaczyć właśnie ze względu na niesamowite zaangażowanie w grę.
Tego dnia Legia bardzo skutecznie wykonywała rzuty osobiste. Z linii rzutów wolnych spudłowała tylko raz. Kapitan drużyny, Marcin Ciszewski trafił tylko jeden z dwóch rzutów. Inna sprawa, że "Raszid" bardzo dobrze radził sobie pod koszem rywala, gdzie udało mu się dobić parę niecelnych rzutów kolegów. Sopocianie bardzo dobrze grali pressingiem i gry każdy z nich naciskał na naszych graczy, ci popełniali błędy. Wyjściem z opresji, na początku czwartej kwarty była celna trójka Świecha. Wtedy OSSM zwątpił w końcowy sukces. Legia prowadziła już wyraźnie, a przyjezdni byli w stanie zmniejszyć rozmiary porażki jedynie do 7 punktów. A później znowu nasi gracze zaczęli "odjeżdżać". Dało to możliwość Robertowi Chabelskiemu wprowadzenia na boisko młodych graczy.
Wygrana zapewniła nam utrzymanie, a za ambitną postawę kibice podziękowali koszykarzom. Za tydzień ostatni mecz sezonu - w hali na Bytnara zagramy z Politechniką. Spotkanie odbędzie się w niedzielę o 12:15. Nie będzie więc kolidować z meczem piłkarskiej Legii z Zagłębiem Lubin, który zaplanowano na 19:15. Już dziś wszystkich serdecznie zapraszamy na ostatnie spotkanie.
Autor: Bodziach