Legia lepsza w derbach
Kolejne zwycięstwo zanotowali siatkarze Legii Warszawa. W derbowym spotkaniu z MDK Warszawa rozegranym w Zawidzu podopieczni Wojciecha Szczuckiego wygrali trzy sety nie tracąc żadnego. Do spotkania legioniści przystąpili bez Bartłomieja Jajszczaka, którego zatrzymały obowiązki na uczelni oraz operowanego niedawno Adama Sotka, który dopingował kolegów z ławki. Na rozgrzewkę wyszli rekonwalescenci Wrona i Kłos, którzy powoli dochodzą do siebie po poważnych kontuzjach, ale trener Szczucki nie chciał ryzykować odnowienia się urazów i nie zdecydował się na wprowadzenie ich na boisko. W pierwszej szóstce wyszedł za to pierwszy raz w tym sezonie Robert Pucuła, który - jak się później okazało - spisał się bardzo dobrze.
Od samego początku nasi gracze wykazywali dużą determinację w grze i stopniowo budowali przewagę. Zawodnicy MDK byli odrzucani mocną zagrywką, a potem mieli spore kłopoty z przebiciem się przez nasz blok. Ich akcje zatrzymywał nawet nie imponujący wzrostem Pucuła. Bezpańskie piłki odbijane przez mających momentami kłopoty z przyjęciem gospodarzy padały często łupem Kuby Radomskiego, który bezlitośnie pakował je w okolicę drugiego metra. Stosunkowo mało było za to w naszym wykonaniu prostych błędów. Trener Szczucki mógł zatem od stanu 18-10 skorzystać z rezerwowych Kasprzyka i Lewandowskiego, którzy dość dobrze wprowadzili się do gry, a set zakończył się dziewięciopunktową przewagą legionistów, już po 17 minutach gry.
Łatwe zwycięstwo w pierwszej odsłonie nieco uśpiło naszych graczy, którzy po początkowym prowadzeniu w drugim secie oddali kolejno cztery punkty. Czujny trener Szczucki wziął czas i dało to natychmiastowy efekt, gdyż od stanu 3-6 nasi gracze przeszli szybko do 9-8. Siatkarze MDK zerwali się jeszcze raz do ataku, ale wystarczyło to tylko do chwilowego objęcia prowadzenia, potem na parkiecie istniała już tylko jedna drużyna. Atomowe uderzenia Mikołajczaka i Wierzbowskiego, zarówno z pierwszej jak i drugiej linii, niemal wgniatały przeciwników w podłogę. Grą mądrze kierował Tomasz Walendzik, dzięki czemu gospodarze mieli duże problemy z odgadnięciem intencji naszego rozgrywającego, który rzadko się mylił w ocenie sytuacji. W końcówce przewaga Legii zmalała jeszcze na chwilę do 4 punktów (21-17), ale ostatnie słowo należało do naszej drużyny.
Trzeci set to szybkie prowadzenie 5-2, potem 13-8, przy niemal popisowej momentami grze większość i zawodników. Podłamani gospodarze stawiali coraz słabszy opór, popełniając przy tym sporo niewymuszonych błędów w odbiorze jak i rozegraniu, które były bezlitośnie wykorzystywane przez Legię. I tym razem, tak jak w dwóch poprzednich setach Wojciech Szczucki pozwolił na wykazanie się Kasprzykowi i Lewandowskiemu. Ten pierwszy wprowadził w szeregi przeciwnika nieco zamieszania sprytną plasowaną zagrywką, a drugi miał kilka udanych bloków jak i pokazał się z niezłej strony w ataku. Od stanu 16-9 legioniści zdobyli 6 punktów z rzędu i było już praktycznie po meczu. Trzeci set zakończył się mówiącym wszystko wynikiem 25-13. Uradowani zawodnicy Legii podziękowali dopingującej ich przez całe spotkanie grupie kibiców i można było ruszać w długą drogę powrotną - wszak derby stolicy odbywały się w odległości 115 km od Warszawy...
Cieszy bardzo dobra postawa praktycznie wszystkich zawodników, którzy wreszcie pokazali większą stabilność w grze i nie dali przeciwnikom większych szans. Ci usprawiedliwiali częściowo słabą postawę drużyny brakiem 2-3 graczy, którzy narzekali na urazy, jak widać jednak i u nas nie brakowało problemów kadrowych, a nominalni rezerwowi potrafili zastąpić z dobrym skutkiem nieobecnych kolegów. To zwycięstwo dało legionistom powrót do strefy play-off i szansę na dalsze awanse w tabeli. Najbliższe spotkanie - za trzy tygodnie, kiedy to na własnej hali siatkarze Legii zmierzą się z ósmym w tabeli Ślepskiem Augustów. Już teraz zapraszamy!
Autor: Raffi