Na widelcu
W trzecim kolejnym meczu Legia musiała radzić sobie bez swojego rozgrywającego i zarazem kapitana, Kamila Kozłowskiego. Jego brak był widoczny, choć i bez niego nasi gracze mogli odnieść zwycięstwo. "Nie mogę odmówić im ambicji. Może zabrakło zimnej krwi, koszykarskiej mądrości?" - zastanawiał się po meczu trener warszawskiej drużyny.
Mecz toczył się pod dyktando gospodarzy. To oni prowadzili przez niemal cały mecz. W trzeciej kwarcie doprowadziliśmy jednak do remisu, ale nie udało się nam pójść za ciosem i utrzymać tego wyniku dłużej. Nie pomogło seryjne pudłowanie z rzutów osobistych w drugiej połowie. Szwankowała gra na własnej tablicy. Zbyt często niecelne akcje gospodarzy kończyły się punktami po drugiej-trzeciej dobitce. Widoczny był z pewnością brak "Koziołka". Gra w ataku warszawian nie była tak poukładana, jak wtedy, gdy prowadził ją Kozłowski. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że Kamil powoli wraca do zdrowia.
"To nie był słaby mecz w naszym wykonaniu. Graliśmy ambitnie, zabrakło tylko zimnej krwi. Szkoda, że się nie udało, bo prawie mieliśmy ich na widelcu..." - mówił po spotkaniu trener Legii. Dodajmy, że mecz Legii w Rawiczu zakończył się niższą porażką niż w pierwszym meczu w Warszawie. Za 2 tygodnie nasz zespół uda się do Gniewkowa na mecz z walczącym o I ligę Harmattanem.
Autor: Bodziach