Dreszczowiec
Koszykarze Legii pokonali po bardzo ciekawym meczu Czarnych Słupsk. Dzięki temu zwycięstwu "wojskowi" awansowali na 7 miejsce po I rundzie rozgrywek.
Legioniści jako pierwsi objęli prowadzenie w dzisiejszym meczu. Po rzucie Kazlauskasa prowadziliśmy 2-0. Początek należał do Legii, a po rzucie za 3 Williamsa, było 7-4. Później gra znacznie się wyrównała i na tablicy pojawił się wynik 12-12. Przez 3 minuty żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć punktów. W 8 minucie meczu, Wojciech Żurawski wyrównał na 14-14. Niestety do końca I kwarty legioniści słabiutko grali zarówno w ataku, jak i w obronie. Pierwsze 10 minut spotkania zakończyło się wynikiem 16-22.
Słabo zagrał dziś Tomasz Cielebąk, który zupełnie nie radził sobie na parkiecie. Znacznie lepiej niż zwykle zaprezentował się Lee Wilson, który na boisku przebywał aż 30 minut. Drugą kwartę "wojskowi" zaczęli znakomicie, szybko niwelując przewagę słupszczan. Majchrzak najpierw doprowadził do stanu 20-22, a chwilę później, po celnym rzucie za 3 punkty wyprowadził Legię na ponowne prowadzenie. Tylko do 25 minuty legioniści wytrzymali grę na najwyższych obrotach. Marcus Williams trafiając za 3, wyrównał ponownie (28-28), jednak do końca pierwszej połowy prowadzili goście. Po 20 minutach gry było 33-40, a wszyscy byli przekonani, że z taką grą ciężko będzie pokonać Czarnych. Wśród gości dobry mecz rozgrywali Robert Kościuk i Michał Hlebowicki. Początkowo nieźle grał także Bajdakov. Jednak szybko zaliczył 3 przewinienia i w dalszej części meczu grał niewiele.
Ci co liczyli, że Legia szybko odrobi straty z I połowy - mylili się. W III kwarcie przewaga Czarnych nie była mniejsza niż 6 punktów. W Legii świetnie zagrali Williams i Majchrzak. Pod tablicami nieźle grał Wilson, który zebrał 13 piłek (z czego 6 w ataku). Wogóle Legia lepiej zbierała pod koszem gości - 20 zbiórek, przy 11 gospodarzy. W 37 minucie spotkania Legia przegrywała 48-54. Kibice jednak cały czas wierzyli w zwycięstwo i głośno dopingowali swoich ulubieńców. Po 30 minutach Legia przegrywała dziewięcioma punktami, 52-61 i szanse na zwycięstwo wydawały się nikłe. A jednak...
Ostatnie 10 minut to popisowa gra legionistów. Wszyscy zawodnicy byli mocno skoncentrowani i zagrali uważnie od samego początku kwarty. Po punktach Wilsona i Williamsa było już tylko 56-61. Kolejne 2 punkty dorzucił Wojtek Majchrzak i przewaga Czarnych stopniała do 3 punktów. W pewnym momencie, w brzydki sposób faulowany był Marcus Williams, który został podcięty. Niestety sędziowie zamiast przewinienia technicznego, pozwolili atakować Czarnym. Zdarzenie to wywołało niemałe zdenerwowanie na trubunach. Na szczęście sędziowie nie byli w stanie odebrać Legii zwycięstwa. Po rzucie Majchrzaka, zza linii 6,25m na tablicy widniał wynik 65-66. Po kolejnych punktach Williamsa, Legia wkońcu wyszła na prowadzenie. Kibice w tym czasie zdzierali gardła "Oooo Nasza Legia CWKS...". Ich wspaniały doping zapewne pomógł zawodnikom. Na 100 sekund do końca meczu Legia prowadziła 71-68. Na 47 sekund Czarni przegrywali już tylko jednym punktem (71-70). Celnie rzuty wolne wykonywał Kazlauskas i legioniści ponownie prowadzili trzema punktami. Ostatnie 30 sekund to już dominacja Legii. Po faulu techniczym, podyktowanym za faul zawodnika Czarnych i celnie wykonywanych osobistych, Legia prowadziła 78-70. Kibice zaczęli świętować zwycięstwo. Ostatnie punkty w dzisiejszym pojedynku zdobył Michał Hlebowicki, ustalając wynik na 78-72. Legia wygrała IV kwartę 26-11! Zawodnicy podziękowali kibicom za wspaniały doping, natomiast fani nagrodzili koszykarzy dużą porcją oklasków za wspaniałą i ambitną postawę w końcówce.
Jacek Gembal podkreślił, że było to ważne zwycięstwo jego podopiecznych. W świetnej formie są Marcus Williams i Wojciech Majchrzak. Najlepszy mecz w barwach Legii rozegrał Lee Wilson. Gdyby jeszcze potrafił wykonywać osobiste... Niestety w tym elemencie gry przypomina słynnego Shaqa. Legioniści po tym zwycięstwie mają coraz większe szanse na awans do play-off. Ci co przybyli dziś do hali na Bemowie, z pewnością tego nie żałują.
Autor: Marcin Bodziachowski